IZHMOTO.PL
Forum użytkowników i sympatyków motocykli IŻ

W trasie - Trasa Pana Michała cz. 12

Michał - Pon 11 Kwi, 2011
Temat postu: Trasa Pana Michała cz. 12
Od dawna zapraszany przez Fraga i Gacę wreszcie znalazłem chwilę na weekendowy wypad w góry. Plany były początkowo powiązane z przyszłotygodniowym bazarem we Wrocławiu, ale z przyczyn pozatechnicznych przesunęliśmy termin o tydzień wcześniej.

Wyjazd stał pod wielkim znakiem zapytania, bo miałem wyjeżdżać już w piątek, a jak wszyscy wiedzą, wiało, lało i ziębiło. Zdecydowałem, że jadę na pewno, ale dopiero w sobotę rano. W każdym razie udało się, choć dojazd to była walka z czołowym wiatrem.

Na początek mapka pierwszego dnia wycieczki.


Pod Oleśnicą przypadkiem przejeżdżał Frag ;) więc dalej pojechaliśmy razem. Przecisnęliśmy się malowniczą trasą przez centrum Wrocławia i dojechaliśmy do Świdnicy, gdzie Gaca od rana walczył ze swoim Iżem.


Niestety było to jedyne spotkanie z niebieskim - ale o tym niech pisze sam winowajca :) ja nie będę się znęcał :)

Widząc jak rozwija się sytuacja tylko dwa Iże ruszyły w góry. Celem była Srebrna Góra, o której szeroko rozpisał się już kiedyś Frag, więc nie będę powtarzał. Wystarczy te kilka zdjęć.




Iże czekały dostojnie na parkingu.


Następnie postanowiliśmy opuścić (na chwilę) ojczyznę i pojechaliśmy krótszą drogą przez Czechy.


Tu właśnie spotkała mnie najdziwniejsza awaria (choć to za ostre słowo) - odpadł mi gaźnik :) Na szczęście wystarczyło go założyć, dokręcić i można jechać dalej.

P.S. wcale nie jestem taki gruby - miałem pod kurtką gruby polar i gruby wełniany sweter - za to Iż wygląda jak HD Electra Glide ;)

Pora była późna, więc zastała nas noc. ostatnie kilkadziesiąt kilometrów pokonaliśmy w ciemnościach zmieniając się w roli prowadzącego. Bezpiecznie jednak dotarliśmy do mety, którą było mieszkanie Gacy pod Kamienną Górą.

Korzystając z gościny odbyliśmy krótkie nocne Polaków rozmowy suto zakrapiane staropolskim jałowcem.

Rano musieliśmy pożegnać się z Karoliną i Konradem a po odfajkowaniu zdjęć na tle Śnieżki ruszyliśmy w dalszą drogę.


Znów wybraliśmy się przez Czechy, tym razem coś widzieliśmy (poprzednio było ciemno) więc udało się nam parę razy zrobić kilka zdjęć.

Tu na parkingu w Broumovie:




I jeszcze z drugiej strony miasta:


Przy tej mapie okazało się, że trochę pomyliliśmy drogę - ale co to szkodzi?


Następnym celem były Góry Sowie, które były niestety akurat niedostępne z powodu odbywającego się w niedzielę Rajdu Świdnickiego. I to też na złe nie wyszło, bo pojechaliśmy dłuższą, ale też malowniczą i krętą drogą.

W tle Wielka Sowa


i góry


Dojechaliśmy do Walimia, gdzie można obejrzeć pozostałości niemieckich sztolni z II wojny światowej. Obejrzeliśmy je tylko po wierzchu, bo czasu było coraz mniej.








I to był już ostatni punkt zwiedzania. Dalej był jeszcze wspólny powrót z Fragiem przez Świdnicę i Wrocław, gdzie na Psim Polu pożegnaliśmy się po zatankowaniu zbiorników.

Cała moja trasa drugiego dnia była mniej więcej taka:


Tempo było raźne i do domu udało się wrócić jeszcze za dnia


Wycieczka była świetna. Oczywiście pozostał duży niedosyt - za mało było czasu. Mam jednak nadzieję, że będą "następne razy" mniej gonione.

Wielkie podziękowania za gościnę dla Karoliny i Konrada! Mam nadzieję, że się odwdzięczę.


P.S. Spalanie 3,57 l/100km

;)

mcfrag - Pon 11 Kwi, 2011

Tak było, potwierdzam każde słowo Michała! :)

Z mojej strony będzie tylko mały suplement fotograficzny. Ujęcia podobne, bo jazdy było sporo a postojów niewiele. I super, tak lubię.

Tu się spotkaliśmy, w połowie drogi między Bierutowem a Oleśnicą.


Garaż świdnicki.


100% koncentracji. Niestety nie wystarczyło. Niebieski został w pit-stopie.


Srebrna Góra, godzina 18.40






Tłumaczów, przejście graniczne, 20.00
Po zgubieniu gaźnika Iż popuścił z wrażenia :)


Niedziela. Poranne czynności serwisowe


Fujiyama? Kilimandźaro? Nie, to nasza poczciwa Śnieżka :)


Fajnie mieć taki widok za oknem? Znam takich, co mają! :)


Broumov


Wszystkie dwusuwy to porządne chłopy! :)


- Pane Michale, kde jsme vlastně jsou? :)


Przełęcz Sokola z Małą Sową w tle.


Walim


Wrocław. Konie napojone, pozostało życzyć sobie dobrych wiatrów i rozjechaliśmy się do domów. Tym razem to mnie wiało w czoło.


A spalanie? Cóż, Iż spalił w zasadzie wszystko, co mu wlalem. :)

grigorius - Pon 11 Kwi, 2011

No Panie Michale, macie wy jaja, w taką kijową pogodę taki kawał trasy... ile to 1000km wyszło?

Imponujące i motywujące.

roman - Pon 11 Kwi, 2011

Super wycieczka! I znowu Iże oraz ich jeźdźcy pokazali, że nie straszna im pogoda. :)
Gaca - Wto 12 Kwi, 2011

Czas na moją wersje wydarzeń. W końcu ja również byłem uczestnikiem wycieczki ;) Może trochę mniej aktywnym, ale byłem.

Zmęczony humorami Iża stwierdziłem, że sam nic już nie wymyślę i odpocznę w domu do czasu przyjazdu pozostałych. Na przodzie jechał Frag. Udało mi się go ściągnąć z okna. Na Michała zabrakło migawki - jechał za blisko poprzednika.


Po szybkiej kawce i wyłożeniu wszelakich planów wycieczkowych. Także tych awaryjnych typu "B". Udaliśmy się do garażu w celu przywrócenia prądów w mojej maszynie.


Po prawie godzinie sytuacja nie uległa zmianie. Sam Michał również. Jak stał tak stał. Zamurowany w grozie sytuacji. Zdiagnozowany brak prądów był tylko wierzchołkiem góry lodowej. Ujawnił się większy problem. Prawie półmilimetrowy luz na prawym łożysku wału korbowego. Wyeliminowało mnie to zupełnie z dalszej gry. Przynajmniej na dwóch kołach.


Wczesna nocą zgarnąwszy wraz z Karoliną zagubionych w trasie podróżników i odholowałem do noclegowni. Tak jak już wspomnieli poprzednicy rozmawialiśmy przy trunkach na bazie Jałowca.

Poranek był słoneczny, lecz dalej wietrzny.


Poranna inspekcja wykazała u Michała pewne małe niedociągnięcie.


Odkręcona komora mieszania w gaźniku. Posiłkując się znanym na forum określeniem: jak widać nie tylko mi odpadł kopniak. Choć tutaj było to raczej jego poluzowanie ;)


Chłopcy wyjechali na łąki i polansowali się trochę na nie moim terenie.


Po podaniu sobie rąk ruszyli dalej. Zanieczyszczając przy tym jakiś procent naszej ziemskiej atmosfery ;)


Dla mnie wycieczka dobiegła końca. Przygoda jednak trwała dalej. Po powrocie do Świdnicy miałem jeszcze jedno bojowe zadanie. Mianowicie wyciągniecie silnika oraz rozbebeszenie go na części pierwsze.



Tak wyglądało to moimi oczami. Szkoda tylko, że ominęły mnie te wszystkie kilometry spędzone na siodle w zapachu świeżej mieszanki.

jax - Sro 13 Kwi, 2011

Witam tylko pozazdrościć trasy i pokonanych km. A na pocieszenie dla Gacy pozwolę sobie wkleić zdjęcia stanu obecnego mojej maszyny: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:







Luz na wale miałem chyba z 5mm

BartekG - Sro 13 Kwi, 2011

Gaca - składałeś silnik na ruskich łożyskach (na wał)?

Michał - widzę, ze masz tjuningowy filtr powietrza - ile mocy przybywa od koloru czerwonego? :)

Michał - Sro 13 Kwi, 2011

BartekG napisał/a:
Michał - widzę, ze masz tjuningowy filtr powietrza - ile mocy przybywa od koloru czerwonego? :)


Na hamowni wyszło, że 0,00658 kW. Ale mówili mi, że w odcieniu wiśniowym daje 0,00661 kW przyrostu mocy.

BartekG - Sro 13 Kwi, 2011

Hmmm, to warto popróbować, koni nigdy za mało. Ale najpierw poprawię hamulce, żeby wydoliły osiągom wzmocnionego silnika :)

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group