IZHMOTO.PL
Forum użytkowników i sympatyków motocykli IŻ

W trasie - Dzienniki fragowe

mcfrag - Nie 18 Mar, 2012
Temat postu: Dzienniki fragowe
Jak pewnie wielu innych, skorzystałem ze świetnej pogody i zafundowałem sobie wczoraj małą iżową przejażdżkę. Nie skłamię jeżeli powiem, że na taki dzień długo czekałem To mój pierwszy dłuższy wyjazd w tym roku, postanowiłem rozpocząć zabawę od gospodarskiego objazdu ulubionych terenów i miejsc. Ciekawe, jak przetrwały zimę?

Zacząłem od Ślęży. Przy dobrej pogodzie widzę ją przez okno (60km w linii prostej), dziś jednak przejrzystość powietrza była na tyle mizerna, że jej kontury pokazały się dopiero po podjechaniu prawie pod samą górę. W ostatniej chwili, bo już zaczynałem się niepokoić... :)

Pierwszy przystanek - Księginice Małe (czerwona kropa na mapie).

Wieś leży trochę na uboczu, muszę zjechać ze standardowej drogi okalającej Ślężę, którą zazwyczaj wybieram udając się w Góry Sowie. Zatrzymałem się tam nieprzypadkowo, powodem mojej wizyty w Księginicach był kościół pokazany na poniższej fotce. Na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżnia, ot zwyczajny wiejski kościółek jakich wiele. Jednak kiedy dawno temu przeczytałem o jego ciekawej historii i niesamowitym wnętrzu, postanowiłem wpaść tam przy okazji i obejrzeć postęp prac remontowych.

Lubię takie opowieści i szanuję ludzi z pasją, dlatego po cichu liczyłem na to, że uda mi się uścisnąć dłoń Proboszczowi (od wspólnych znajomych wiem, że gość jest w porządku) i wrzucić kilka złotych do skarbonki z napisem "na remont świątyni". Niestety, kościół był zamknięty a ja nie miałem czasu na poszukiwanie klucza.

Wróciłem na trasę biegnącą wzdłuż podnóża Ślęży. Przez przełęcz Tąpadła dojechałem do Wir i odbiłem na Dzierżoniów. Z zadowoleniem odnotowałem, że odcinek Wiry-Jędrzejowice dostał nową, gładką jak stół nawierzchnię. Wcześniej droga ta wyglądała jak po ostrzale batalionu haubic.

Tuż za Rościszowem zaczyna się najbardziej malownicza trasa na Dolnym Śląsku - na tych właśnie serpentynkach co roku odbywa się jeden z odcinków specjalnych znanego w świecie samochodziarzy rajdu ELMOT.

Jak to dobrze, że tylko ja wpadłem na pomysł, żeby odwiedzić to miejsce! Na szosie dziś pusto - tylko my, bezlistny las i świat w kolorze sepii. Elegancko.

Przełęcz Walimska (755m n.p.m.) to jedno z moich ulubionych miejsc postoju w Górach Sowich. Wczoraj spędziłem tam półtorej godziny, delektując się ciszą i spokojem tej magicznej przestrzeni.

W trasie kawa to podstawa! :)

Przełęcz Sokola (754m n.p.m.) Tu już nie było tak błogo. Tabuny turystów, kwitnie handelek ciupagami dolnośląskimi i oscypkami sudeckimi. Szybka fotka i spadamy stąd, czas jechać dalej.

Tak wygląda główny masyw Gór Sowich od strony południowej.

Unisław Śl. Resztki ewangelickiego kościoła, niszczeją porzucone w 1945 roku.

Krzeszów. W tle dwie wieże imponującego Opactwa Cystersów, z którego słynie ta mała miejscowość.

W Rościszowie bateria w moim aparacie umarła, resztę trasy dokumentowałem telefonem. Jak wiadomo, jest on wyposażony w zoom nożny, czyli tzw. "spacerzoom". Zniechęciło mnie to skutecznie do wykonania lepszej foty kompleksu. Pod opactwem się nie zatrzymywałem, bo uważam, że źle się komponuję z hordą sakroturystów masowo dowożonych tam autokarami.

Ostatni postój zarządziłem w Bolkowie. Zajrzałem na zamek, bo lubię widok na cztery strony świata z jego wysokiej wieży - widok, który nie zmienił się przez ostatnie kilkaset lat. To bardzo dziwne, ale byłem jedynym gościem warowni. Zazwyczaj kłębią się tu dzikie tłumy, dlatego tym chętniej podpisałem listę obecności i "odfajkowałem" na niej to miejsce. Rok 2012 mam pod tym względem zaliczony. :)

Przed Jaworem udało mi się wyprzedzić dwóch starszych czoperowców na Harlejach. Ale mieli miny! Szczerze mówiąc ja też byłem mocno zdziwiony, że są tacy, którzy potrafią delektować się jazdą wolniejszą niż moje dostojne 70-75km/h... :)

Podsumowując - Ślęża stoi, Góry Sowie w komplecie, świat zastałem takim, jakim zostawiłem go zeszłej jesieni - jest dobrze.

Statystyki: Przejechałem 315km, Iż spalił średnio 3,9l/100km, co zważywszy na górski charakter sporej części trasy, w mojej ocenie jest zużyciem bardzo przyzwoitym.


Pokaż trasę wycieczki na większej mapie

katalina - Nie 18 Mar, 2012

Frag to nie zaśpi! ;) W sakwach oprócz kawy to i narty chyba by się znalazły... :)

Zazdraszczam!

Archi88 - Nie 18 Mar, 2012

Niby wycieczka po dobrze Ci znanych terenach, a zawsze znajdzie się coś do opowiedzenia :)

O tej porze roku przy takim w sumie nagłym ociepleniu, pewnie górach, są bardzo duże lokalne zróżnicowania temperatury, które czuć najlepiej jadąc motocyklem. Ja byłem w sobotę na Wysoczyźnie Elbląskiej (tam jeszcze jest wpływ zimnego o tej porze roku Zalewu Wiślanego), ale wahania temperatury były ogromne, w jednej wiosce ludzie chodzą w prawie że w krótkich rękawkach i palą grila, a 5km dalej w dolinie wszyscy w kurtkach zimowych, a ulice pełne dymu z kominów :O

jarcco - Pon 19 Mar, 2012

Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale Frag już chyba tak :)
Jeszcze parę lat temu uganiałem się z aparatem, za takimi ruinami jak w Twoim tle.
Fajny wypad, pewnie wcześniej zaplanowany, bo kilometrów trochę natłukłeś.

kuba_777 - Sro 21 Mar, 2012

Zazdraszczam że mieszkasz w tak urokliwym zakątku jakim jest Dolny Śląsk...

Pomimo tego, że Mazury też mają swoje urokliwe zakątki, (których nie tknąłeś podczas swojego przejazdu) to jednak nie można ich porównać z Dolnym Śląskiem. Niedługo jednak będę w Twoich stronach i mam zamiar pojeździć trochę szlakiem cysterskim.

Spiker - Czw 22 Mar, 2012

kuba_777 napisał/a:
Zazdraszczam że mieszkasz w tak urokliwym zakątku jakim jest Dolny Śląsk...

Dolny Śląsk - piękne krajobrazy, ciekawe miejsca. Każda kolejna wyprawa Fraga czy Gacy potwierdza, że trzeba by się tam kiedyś pokręcić na motocyklu ...

No i jeszcze pewna refleksja pod wrażeniem zdjęć tych ruin. Owszem bogaty, rozwijający się Wrocław, ale gdy zjadę z głównej drogi do mniejszych dolnośląskich miejscowości (wymuszony objazd, itp.) jedna rzecz rzuca mi się w oczy (i przygnębia) - takie zjawisko: wypasiona fura przed chałupą, talerz satelity na ścianie... a obejście jak by "od Niemca" nikt nic nie poprawiał, remontował - zwłaszcza porównując wygląd podobnych wiosek, z taką samą architekturą za niedaleką granicą. Czy coś tkwi w mentalności ludzi "ziem wyzyskanych" (jak mawiał filmowy Pawlak) - jakaś niepewność, wyrzut? Nie wiem. Drugie (subiektywne) odczucie to ... stosunkowo rzadko występujące stacje benzynowe. Ale dla kontrastu - na wczesną wiosnę Dolny Śląsk poprawia mi humor - te zieleniejące pola, gdy u mnie jeszcze wszystko szare po zimie.

Znowu w prowincjonalnej centralnej Polsce te nieotynkowane domy kryte papą kontrastujące z bogactwem podwarszawskich osiedli. No i przedziwne nazwy miejscowości, a ostatnio reklamy po chińsku i skośnoocy kierowcy ;) .

Dalej na północ czuję się znowu dziwnie na tych idealnie płaskich polach z domami oddalonymi o kilometry.

Nie wiem jak Wy odbieracie moje strony - pewnie też coś Was zadziwia lub szokuje. Dla mnie to jest właśnie cały smak podróżowania - odnajdywanie tych różnic, smaczków. Te inne architekturą stacje kolejowe, a nawet reklamy lokalnego piwa zmieniające się co kilkadziesiąt kilometrów. A najlepiej to wszystko czuje się (dosłownie) podróżując motocyklem.

Przy postępującej unifikacji (choćby te same Lidle i Biedronki gdzie by się nie pojechało) dobrze, że się jednak różnimy - jest ciekawiej. W sumie jest to temat na długie posiedzenie przy piwku... albo do naszego Hyde Parku.

FK - Czw 22 Mar, 2012

Spiker :thumbup:

Hyde Park - możemy opisać swoje okolice. Widoki Dolnego Śląsku są ok, w porównianiu z płaskim tematem Mazowsza.

Michał - Czw 22 Mar, 2012

To temat raczej do Klubu Podróżnika, niż do Hyde Parku.
hrabia_T - Pią 23 Mar, 2012

Panie Spiker jako że moja kobieta jest z Zamościa (powiedzmy że to już Wasze okolice), to często tam bywam. Śmiem stwierdzić że Zamość perłą renesansu jest i bardzo mi się podoba i to że te wszystkie bastiony remontują to rewelacja, ALE jak tylko opuścisz Zamość i pojedziesz do okolicznych wiosek to gdzie nie spojrzysz rozpadające sie drewniane chaty ( według mnie one są zajebiaszcze i bardzo chciałbym taką mieć) wyglądają jakby sprzed czasów króla Kazimierza W.

I to jest identyczna sytuacja jak z Breslau i jego okolicami tylko że to wszędzie jest tak ze jak ktoś ma kase to zrobi sobie ładnie a jak ktoś nie ma to nie zrobi. Pozostaje jeszcze kwestia bałaganiarstwa na którą nie mają wpływu dochody. ;D

Moim marzeniem było mieszkać na Dolnym Śląsku i skończyłem pod Wrocławiem i moim zdaniem tu żyje się najfajniej.

PS. Ruiny są super, szczególnie pałaców. No i bunkry, a tego ci na Dolnym Śląsku dostatek .

mcfrag - Pią 23 Mar, 2012

Spiker napisał/a:
jedna rzecz rzuca mi się w oczy (i przygnębia) - takie zjawisko: wypasiona fura przed chałupą, talerz satelity na ścianie... a obejście jak by "od Niemca" nikt nic nie poprawiał, remontował - zwłaszcza porównując wygląd podobnych wiosek, z taką samą architekturą za niedaleką granicą. Czy coś tkwi w mentalności ludzi "ziem wyzyskanych" (jak mawiał filmowy Pawlak) - jakaś niepewność, wyrzut?

Repatrianci, którzy zasiedlili te tereny, przez długi czas łudzili się, że to sytuacja tymczasowa i gdy się wszystko ułoży wrócą do siebie, na Wschód. Ratyfikacja traktatu z Niemcami Zachodnimi o uznaniu granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej w 1970 roku wszystkich nie przekonała, choć datę tę śmiało można uznać za przełomową - oznaczała ona m.in. początek budownictwa mieszkaniowego na tak zwanych Ziemiach Odzyskanych. Wcześniej na tych terenach (nawet w wielkim Wrocławiu) nie powstało żadne nowe osiedle! Ze wspomnień rodziców wiem, że jeszcze w drugiej połowie lat 60-tych wrocławski rynek nie był do końca posprzątany po wojennej naparzance...

Nie należy zapominać o tym, że na wsi dolnośląskiej lądowali w zdecydowanej większości ludzie, dla których te nowe murowane domy oznaczały awans społeczny - to, co zostawili na Wschodzie było z reguły znacznie mniej zaawansowane cywilizacyjnie. Z czasem ci bardziej ciekawi świata przenosili się do większych miejscowości a na zapadłej wsi pozostawali głównie ludzie starsi, dla których wizualny stan obejścia często nie miał wielkiego znaczenia, co raczej nie powinno dziwić. Z autopsji wiem, że z wiekiem człowiek przestaje przywiązywać uwagę do drobiazgów i coraz mniej potrzeba mu do tego, żeby normalnie żyć. :)

Dzisiejsza dolnośląska prowincja mocno się postarzała - wymiera pokolenie pierwszych osadników, następców pozostało niewielu. Owszem, można zaobserwować rosnący ruch w drugą stronę - coraz więcej młodych przenosi się na wieś z dużych miast, widać to po ilości nowych domów, ze względu na gęstą zabudowę z reguły "dolepionych" na obrzeżach takich miejscowości. Niestety, upadek państwowego rolnictwa i ogólny brak miejsc pracy na wsi raczej nie ułatwia tam życia.

Młodzież żyjąca w takich miejscowościach z reguły utrzymuje się z tego, co zarobi w krajach ościennych, stąd pewnie ta "wypasiona fura i satelita" - to najłatwiej zdobywalne atrybuty zawodowego sukcesu i powodzenia życiowego. Ot, taka specyfika regionalna. ;)

O smaku innych części Polski bardzo chętnie pogadam, najlepiej przy okazji odpowiedniego tematu turystyczno-wycieczkowego. Może się kiedyś doczekam... :)

hrabia_T - Pią 23 Mar, 2012

Mój dziadek lat 91 i babcia lat 84 patrz dalej repatrianci to najchętniej wróciliby do Tarnopola i tam umarli i tam by chcieli być pochowani etc.

Pomysł mieszkania na ziemiach odzyskanych nigdy im nie przypadł do gustu.

Archi88 - Pią 23 Mar, 2012

Ziemie odzyskane zasiedlali nie tylko ludzie z kresów. Nie wiem jak na Dolnym Śląsku, ale na tereny dawnych Prus Zachodnich (czyli tu gdzie mieszkam) przyjechało sporo tzw. "bosych Antków" i ludzi z Podkarpacia, których nikt z domu nie wypędzał i po zmianie granic nadal mieszkali w Polsce, ale wyjechali szukając lepszego życia. Teorie Spikera, że to ludzie ze wschodu "zapuścili" te tereny uważam za obraźliwe.

To jak obecnie wyglądają wsie daleko od miast to wina socjalizmu i PGRów.

krzysztof - Pią 23 Mar, 2012

Mimo wszystko wole nadmorskie krainy ahoj ;)

Archi ja tez nie lubię bosych Antków. ;)

grigorius - Sob 24 Mar, 2012

Wy macie piękne pagórki a ja mam płaskie jak stół pola. :)

Pawlasty - Pon 26 Mar, 2012

Hrabia, moi dziadkowie też są spod Tarnopola i z opowiadań wiem, że po przyjeździe na zachód codziennie wspominali tamte rejony. Byłem tam nieco ponad rok temu z Dziadkiem i powiedział "nie chciałbym już tu mieszkać". Panuje tam taka bieda, że nie da się tego opowiedzieć, trzeba zobaczyć na własne oczy a jak już się zobaczy, to dopiero zaczyna się doceniać to, co się ma. ;)
Spiker - Pon 26 Mar, 2012

mcfrag napisał/a:
O smaku innych części Polski bardzo chętnie pogadam, najlepiej przy okazji odpowiedniego tematu turystyczno-wycieczkowego. Może się kiedyś doczekam... :)

Zrobi się. Iż idzie do rejestracji (specjalnie pod ten dział forum)! Postaram się pokazać na fotkach trochę lokalnego dziadostwa ... ;)

(Archi, Hrabia - nie bierzcie moich wypowiedzi tak do siebie :puppyeyes: )

kuba_777 - Pon 26 Mar, 2012

Oj Panowie, Panowie...

Mieszkam w Prusach Wschodnich (Iława) a na Dolny Śląsk uciekam kiedy tylko mogę. I tu i tam przed II WŚ mieszkali Niemcy ale Wrocław i okolice zauroczyły mnie. Jadę tam łyknąć powietrza kiedy tylko mogę. Co do Wschodu - byłem w rodzinnym mieście mojej matki - Kostopol. Grobu dziadka nie znalazłem, po polskim cmentarzu na którym leżał nie ma śladu. Taki pokrętne koleje polskiego losu...

Co do "zapuszczonych" budynkach "po Niemcach" to również występują na moim terenie. Zaczęło się to zmieniać dopiero gdy następowała zmiana własności. Stosunkowo niedawno, zamieniona tytuły "nadania ziemi" na własność i dopiero od tego momentu ci repatryjanci albo ich potomkowie poczuli się "na swoim". Mam niedaleko Iławy mam działkę. Za lasem, za jeziorem... wierzcie mi jak pierwszy raz zawiozłem tam żonę to zapytała - do jakiego skansenu ją przywiozłem :lmao: autentycznie chaty kryte trzciną a był to początek lat 90. Cała miejscowość została zasiedlona przez spokrewnioną bliżej lub dalej, rodzinę gdzieś chyba spod Tarnopola albo Stanisławowa.Teraz to inna wieś, ludzi zaczęli inwestować, otworzyli się na "nowych", początkowo nieufni. Teraz to wspaniali sąsiedzi z którymi można i do tańca i do różańca. Przez tyle lat na działce mi jeszcze nic nie zginęło - chociaż czasami zapomnę schować narzędzia czy nawet elektronarzędzia (nie do pomyślenia - bez obrazy - :] w centralnej Polsce - to z kolei pozostałość po zaborach).

Podsumowując te moje wypociny - w różności siła. Lubię powłóczyć się po Dolnym Śląsku, Karkonoszach, Kotlinie Kłodzkiej (zabór pruski) ale i po Galicji - Kraków. Wadowice, Kalwaria Beskidy (Tatr nie lubię), czy Przemyśl ze swoją twierdzą i Bieszczady. Ale także zabór rosyjski ma swoje perełki. Cała Suwalszczyzna z tatarską nutką, lessowe wąwozy Puław i Kazimierza, Nałęczów... Roztocze z Zamościem, o którego mury rozbiły się zagony Chmielnickiego.

Jest co oglądać, Oj jest...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group