IZHMOTO.PL
Forum użytkowników i sympatyków motocykli IŻ

W trasie - Kroniki motocyklowe

Łukasz Hawryluk - Nie 10 Maj, 2015
Temat postu: Kroniki motocyklowe
"Każdemu jego Everest."

Poniedziałek zaczął się pochmurnie - niestety. Zaczęło lekko kropić - ale tylko lekko. Ten wyjazd planowałem i wziąłem dzień wolnego w pracy, więc nie mogłem sobie tak po prostu odpuścić i liczyłem, że pogoda się zmieni. To to była trafna decyzja! :thumbup:

Przetarłem motocykl z kurzu, spakowałem trochę jedzenia, ubrania na wypadek deszczu, mapę i tradycyjnie trochę części zapasowym w tym kupiona na biegu dętkę i pompkę choć przez ostatnie 10 lat jeżdżenia nigdy taki zestaw mi się nie przydał. Licho nie śpi! Nie zaplanowałem tylko jednego - gdzie pojadę :puppyeyes: ale czy to ważne? Skierowałem się do Stanisławowa nieopodal Złotoryji gdzie na wzgórzu znajdują się ruiny niemieckiej radiostacji Rudiger.

Stanisławów to inna niż inne wioska. Odizolowana przez lasy leży na malowniczych pagórkach. Ładna, czysta, zadbana. Dojechać tam można chyba tylko jedna drogą - malowniczą, równą i krętą poprzez pola i lasy - na prawdę jest uroczo. Tak trwa sobie sama w lesie - ciekaw jestem jak się tam żyje.

Ale wracając do tematu...
Radiostacja zbudowana została pomiędzy I i II wojna i służyła do ostatnich dni wojny. Ostatecznie została zniszczona przez wojska rosyjskie. Na elewacji widoczne są liczne ślady ostrzału.


Ruiny niezbyt okazałe ale widoki rewelacyjne. Dzień wcześniej podziwiałem tam z rodzina wschód księżyca - a dziś miałem pasmo Karkonoszy na wyciągnięcie ręki - ech...
Przyszedł czas na małe co nieco wiec złapałem w rękę kanapkę i mapę bo na głodnego nie podejmuję decyzji.

Wybór był oczywisty - ponieważ droga na Śnieżkę jest zamknięta dla ruchu kołowego postanowiłem wdrapać się gdzieś moim staruszkiem. Następnie dane z mapy wpisałem do mojej motocyklowej nawigacji :hihi:

I ruszyłem po przygodę. :)

Obrałem kierunek na Jawor, Świdnicę swoim 60 km/h tempem. Tak prędkość mi bardzo odpowiada. Mogę jechać i jednocześnie podziwiać okolicę. Z tym podziwianiem to trochę ciężki temat jest - niejednokrotnie się już zagapiłem ale wszystko dobrze się zawsze kończyło. Następnie Dzierżoniów a tam ostatnie tankowanie dosłownie pod korek żeby starczyło na powrót.

Dojechałem do Pieszyc i zatrzymałem się na przystanku autobusowym żeby zapytać czy aby na pewno dobrze jadę. Niestety moja nawigacja nie wytycza nowej drogi jak się zgubię xD a nie lubię się gubić...

...i tutaj dopadł mnie jakiś jegomość opowiadając mi jakie to on motory miał i co ma na strychu a co w piwnicy. Na moje propozycję odkupu odpowiadał wymijająco. Trochę mnie zmęczył ale utwierdziłem się że jadę dobrze. Ogólnie tego dnia na każdym postoju ktoś koniecznie chciał ze mną porozmawiać o motorach a ja tego dnia jakoś nie maiłem na to ochoty.. :no:

Przed wjechanie na przełęcz wyregulowałem jeszcze sprzęgło ponieważ ostatnio założyłem nową linkę a starą spakowałem jako zestaw awaryjny

I tutaj podszedł do mnie pan, trafnie określił model motocykla, ale śpieszył się na autobus. Uf...

Droga malownicza pod górkę. Zakręt...

...potem zakręt

Trzask prask i byłem na szczycie (805 m.n.p.m), skąd roztaczał się widok na Wielką Sowę z jej wieżą widokową.

Jak się wjechało na górkę to trzeba było teraz z niej zjechać :puppyeyes:
Ponieważ wszyscy wiemy jak się kończy hamowanie silnikiem w dwusuwie jechałem cały czas na luzie - dobrze że hamulce w iżu :thumbup: nie są pneumatyczne.

I tak dostałem się do Walimia. Niestety nie miałem już czasu na odwiedziny "tajnej twierdzy Hiltlera" ;D więc udałem się w kierunku Wałbrzycha. I choć już kilka razy sobie obiecałem, że będę omijał to miasto to po raz kolejny wpakowałem się w korki, światła itp. Następnie zajechałem do Bolkowa - nie lubię wracać ta sama drogą. Myślałem, że może spotkam tam fraga no ale niestety był tam tylko autobus grzecznych, cichych i uprzejmych uczniów więc ledwo zaparkowałem a juz mnie tam nie było...

Jadąc przez Bolków wspominałem zeszłoroczny piknik - to były dobre dni! :thumbup:

Zaraz za Bolkowem postanowiłem zjeść tak jak się należy obiad. Oczywiście zaplanowałem obiad z prawdziwego zdarzenia a nie byle kanapki. A ponieważ byłem kilka dni przed wypłatą...

...zdecydowałem się na tańszą kuchnię brytyjską :rotfl:

Powoli rzeźba terenu mówiła mi że zbliżam się do domu

Pola rzepaku są piękne. A ten zapach... :]

Wyjechałem z Legnicy o 9.00 a wróciłem o 15.30. Pokonałem ok 230 km - samochodem zrobił bym znacznie więcej.

Jeśli chodzi o spalanie to mój iż spaliłem dokładnie tyle ile mu zalałem i jeszcze coś zostawił na kolejną przełęcz - wyższą 1046 m.n.p.m. :thumbup:

Zmęczyłem się bo dostałem iżowstrętu - na około tydzień - i to jest to! Jeśli po wycieczce motorem wsiadam do mojej 18-letniej poczciwej Hondy i twierdzę, że jest idealnie wyciszona, wytłumiona i genialnie wybiera nierówności na drodze nie wspominając o mocy - to znaczy, że spędziłem udany dzień na moim Iżu-49. :mrgreen:
Pasja...z nią jest łatwiej :)

W wolnej chwili (aktualnie jest 00.57) narysuje mapę. Pozdrawiam!

Łukasz

jarcco - Pon 11 Maj, 2015

Łukasz Hawryluk napisał/a:
Nie zaplanowałem tylko jednego - gdzie pojadę :puppyeyes: ale czy to ważne?

No właśnie, a gęba się cieszy sama po oddaleniu się od domu o kilkadziesiąt kilometrów :)

Łukasz Hawryluk napisał/a:
I tutaj podszedł do mnie pan, trafnie określił model motocykla, ale śpieszył się na autobus uf...

;) ;) ;) Ten pan podchodzi do motocykla w Gdańsku, na Kaszubach, na Mazurach, i w górach. Czasem tylko pyta o markę motocykla, ale często wie które części są nieoryginalne. Czasem jedzie kilka kilometrów za mną swoim samochodem, albo stoi na ulicy gdy jadę. Gdy znajdzie się w polu mojego widzenia to podnosi kciuk do góry... i wtedy najbardziej go lubię :)

Ładnie opisałeś wycieczkę, ja też bardzo lubię moje wagary w ciągu tygodnia gdy rodzina w szkole i pracy. Właśnie ok 15.00 jestem z powrotem jak gdyby nigdy nic!

mcfrag - Pon 11 Maj, 2015

I o to chodzi! Elegancko!

W kwestii formalnej - fotki serpentynek pod Rościszowem, Wielkiej Sowy widzianej od zachodu i walimskich Patelni wskazują, że zdobyłeś nie Jugowską, ale Przełęcz Walimską. To w sumie nawet lepiej, bo ta trasa jest bardziej widokowa. Więcej jest odkrytych przestrzeni gdzie fajnie widać góry. Droga na Jugowską, mimo że równie kręta i stroma, przez prawie cały czas wiedzie przez gęsty już o tej porze las i widokowo nie jest tak atrakcyjna.

Łukasz Hawryluk - Pon 11 Maj, 2015

jarcco napisał/a:
bardzo lubię moje wagary w ciągu tygodnia gdy rodzina w szkole i pracy. Właśnie ok 15.00 jestem z powrotem jak gdyby nigdy nic!

No więc właśnie - taką formę uzgodniłem z żonką i wszyscy są zadowoleni :) Wystarczy chcieć.

mcfrag napisał/a:
zdobyłeś nie Jugowską, ale Przełęcz Walimską

Tak, teraz już wiem - poprawiłem tytuł - dzięki Fragu (zresztą jesteś tam stałym bywalcem). ;D

Michał - Wto 12 Maj, 2015

Fajnie! Najlepsze są wycieczki w dobrym towarzystwie. ;)

P.S. Rośnie nam już drugi na forum poeta romantyczny. ;)

Łukasz Hawryluk - Sro 13 Maj, 2015

Michał napisał/a:
P.S. Rośnie nam już drugi na forum poeta romantyczny. ;)


Litwo ojczyzno moja... :rotfl:

radarator - Sro 13 Maj, 2015

Czemu za każdym razem czytam tytuł tego tematu jako "Korniki motocyklowe"? :wht:
Łukasz Hawryluk - Sro 13 Maj, 2015

radarator napisał/a:
Czemu za każdym razem czytam tytuł tego tematu jako "Korniki motocyklowe"? :wht:

Zastosowałem sztuczkę socjotechniczną ;D

Michał H - Sro 13 Maj, 2015

Ale motocykl Daimlera mogłyby opier... :D

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group