Ech zające, nie na łące, lecz pod krzakiem drżą,
I przebiśnieg i sasanka dziś pod śniegiem śnią.
Nawet jajo zwariowało i ze stołu - bęc
Choć je wczoraj pracowicie podskrobywał zięć!
Chociaż zima mocno trzyma, nam wesoło jest,
Alea - Cezar by powiedział już iacta est!
Niech już słońce nam zaświeci, promieniami drga!
Niech się Święci, Alleluja niech nam w duszy gra!
Spokoju, Szczęścia, Zdrowia i Pomyślności
Zyczy Leszek
Wielkanoc 2013 Maryanek
Piękną mamy zimę w tej wiośnie! W tamtym roku juz miałem pierwsze kilometry dawno za sobą. Aby czar wspomnień wzmocnić i skrócić oczekiwanie zamieszczam mały filmik - głownie migawek z poprzedniego (poprzednich) sezonów, ułozonych przez mego syna Zbyha.
I znów jest Grudzień a z nim idą Święta,
Mroźne, srebrzyste, jodełką pachnące,
Wszystkim życzenia przesyłam gorące,
Niech szczęście z Wami i o Was pamięta!
A gdy już zjemy kapustę z grzybami
I nasycimy jestestwo rybami,
Wchłoniemy wszystkie specjały makowe,
Uciechę sprawią prezenciki nowe,
I gdy kolędy już nas tak nastroją,
Że Cicha noc zda się być ostoją,
Wróćmy do chwili tej sprzed z życzeniami,
Zdań ciepłych, szczerych własnymi słowami -
- Wypowiedzianych - przy blasku opłatka.
Ich sens na co dzień - jak przy drzwiach kołatka,
Pukając w duszy - gość oczekiwany,
Niechaj na co dzień staną się czynami!
Wzruszyłem się! Tymi samymi drogami przemierzałem te tereny w roku 1969 będąc uczestnikiem obozu rowerowego, zorganizowanego przez moje Liceum (nota bene kiedyś było - może i jest dalej - "partnerem" Twojego w Kwidzynie (znak Rodła). Takie "kocie łby" mięliśmy w tym czasie prawie stale na trasie, co miało przełożenie na częste awarie ogumienia. Na zapleczu zamku mieliśmy nawet zorganizowany jeden nocleg.
Pamiętam, jak po ognisku kolega próbował zagrać na trąbce Ciszę i nie bardzo mu to wychodziło. W ognisku uczestniczyło kilku mieszkańców. Gapili się ciekawie co robimy. Jeden z tych mieszkańców widząc usiłowania kolegi odegrania Ciszy - wziął od niego trąbkę i zagrał tak, że dźwięk jej słyszę do dnia dzisiejszego... Mam stara mapę, gdzie nocowaliśmy Między innymi Kwidzyn, Prabuty, Susz, Pasłęk, Elbląg, Tolkmicko, Frombork itd. Musze tam nostalgicznie pojechać i zobaczyć jak obecnie miejsca te wyglądają. Tylko czy mój Iż i tyłek wytrzymają taką trasę ze Śląska...
Mam film z tego obozu (8 mm) ale jest w strasznym (technicznie) stanie. Muszę go jakoś przenieść na zapis cyfrowy.
Z ciekawości zapytam o typ kamerki, którą rejestrowałeś ten filmik. Od pewnego czasu rozglądam się za czymś podobnym, nie tylko do zastosowań motocyklowych. A że jestem z tych, którzy uważają że szerokiego kąta nigdy dość, szukam czegoś, co "patrzy na świat" tak, jak Twój rejestrator rzeczywistości. Chętnie rzuciłbym okiem na sposób mocowania kamery na Iżu - tu fotka byłaby bardzo wskazana. Z góry dziękuję.
Kamerki eksploatujemy (z synem) dwie. Jedna to Oregon ATC9k a druga to kamerka GOPRO. Tą drugą właśnie zarejestrowałem ponad godzinny materiał, z czego "wyciąłem" fragment dołączony.
Mocowania kamerki są dostarczone razem z produktem, ale można jeszcze rozszerzyć ich asortyment kupując dodatkowe. Kamerka w I-żu została zamocowana w prosty sposób poprzez stopkę podciśnieniową wprost na klapie schowka baku. Owa stopa ma bardzo miękką wyściółkę, (lakier nie ucierpiał) i stosunkowo duży wysięgnik, z przegubem kulowym. Postaram się jak wróci syn pójść do garażu i zrobić fotkę.
Porównując oba typy eksploatowanych kamer - każda jest w swoim rodzaju, natomiast ATC9K Oregon n ie ma dobrych opinii, ma jednak możliwość zapisu trasy poprzez GPS i odtwarzanie jej poprzez Google Map. Ma także wyświetlacz ciekłokrystaliczny. Z innych minusów - zapisuje w formacie mov
Licznik jest starej produkcji (1955) po mojej regeneracji. Niestety tarcza była mocno zardzewiała a cyfry i litery całkowicie niewidoczne i nieczytelne. Zdecydowałem się zatem wymienić na akcesoryjną. Wskazówkę wyczyściłem z rdzy i pomalowałem. Łożyska zacieśniłem. Sprężynę wskazówki licznika rozplątałem ustawiłem jako tako w spiralę, prostując załamania. Miałem ochotę zamienić ją na tzw "włos" z budzika, ale nie zdecydowałem się z uwagi na braki informacji o napięciu obu sprężynek, a co za tym idzie - możliwości przekłamania licznika po zamianie. Dodatkowo - bardzo spracowany jest wałek z kwadratem, w który wchodzi linka napędu (duży luz). To wszystko prawdopodobnie wpływa na niestabilność wskazań.
Jeździł i jeździ. Nie mniej coś mu jeszcze dolega. W tamtym roku skupiłem się na poprawie wyglądu, nie zmieniając "oryginału" w jakim go zakupiłem. Niestety, musiałem zmienić tłumiki, które miały od spodu dziury i nie było jak załatać. Oczywiście zmieniłem ogumienie (miało 15 lat), zmieniłem szprychy (były pordzewiałe i popękane), poprawiłem chromy i przejechałem w sezonie ponad 2000 km. (mam jeszcze inne moto).
Nic nie robiłem z silnikiem (oprócz regulacji) wychodząc z założenia, że jeżeli "pali od pierwszego", to nie ma co grzebać. Niemniej pod koniec sezonu zaczął trochę plamic olejem. Muszę też rozebrać stacyjkę, bo gdzieś występuje brak styku i kiedy po zapaleniu przekręcam kluczyk aby zapalić światła, silnik przygasa.
W załączeniu przedstawiam link do zdjęć, które zostały zrobione w ubiegły piątek. Okazją było zakończenie przez nas zbiórki i przekazanie motocykla ratowniczego w uzytkowanie Kolumnie Sanitarnej Miasta Rybnika. Cała moja rodzinka była mocno zaangażowana w realizacje idei. Ale też podczas spotkania można było pooglądać kilka zabytków motocyklowych - w tym mojego Iż-a 49 po małym liftingu. Już jeździ i wygląda jako tako. Pozostało do zrobienia ... mało - wiele.
Hmm.. Nie obraź się, ale moim skromnym zdaniem te chromowane Hartmany to raczej krok w stronę junakowych błotników, które masz założone. Szkoda wydanej kasy..
Zgoda!
Co ja się najeździłem aby ktoś chciał położyć lakier termoodporny. Mógłbym książkę napisać z opiniami, radami i przestrogami. Jedni mówili, że siwieje z czasem inni mieli tylko do 100 stopni i tak w koło Macieju. Zdecydowałem się bo znajomy "warsztat " położył nikiel po kosztach. Wyszło tanio!. (znacznie mniej niz propozycja lakierowania) Jeżeli dostane inne części w oryginale, których mojemu brakuje, to jeszcze to zmienię. Na razie niech się świeci. (Wiem, wiem - Ortodoksi mi tych słów nie darują.
Co do przejechania owych 170 km (ponad) to na dwa etapy. Po raz pierwszy 100 i byłoby więcej gdyby nie zabrakło paliwa. A na drugi dzień dalsze 70. Wszystko w okolicach Rybnika - ale nie dookoła komina (Rybnik Gliwice Kędzierzyn-Koźle. Jak pisałem nie miałem jeszcze zaufania. No i muszę poprawić przedni hamulec. Prawdopodobnie brak okładzin. Słyszałem, że można z malucha i szukam warsztatu, który je okuje fachowo.
No cóż, gdzie mi tam do Was, do globtroterów robiących tysiące km. Ale i ja mam pierwsze sukcesy. Pierwsze 170 km bez awarii i napraw między przejazdami. Aktualnie mój Iż-yk wygląda tak:
Gratuluję takiej wyprawy i ... takiej odwagi i wiary w sprzęt.
Czytając o poszczególnych etapach podróży od razu przypominałem swoje wyprawy. Wszystkie podane miejscowości zwiedziłem.
Szkoda, szkoda, szkoda!
1) Szkoda - po pierwsze, ze jadąc przez Racibórz nie spotkaliśmy się w Rybniku (tu mieszkam);
2) Szkoda, że nie spotkaliśmy się na trasie! W tym czasie jechałem motorkami z małżonka po ścianie wschodniej - zaczynając właśnie od Bieszczad (niestety bylem swoja xjr-ką (żona Hondą) - nie odważyłem się jeszcze na moim Iż-u (zresztą wtedy nie miałem jeszcze sprawnej cewki;
3) Szkoda, że będąc w Niedzicy nie odwiedziliście zamku w Tropszynie (a może tak?) w drodze na Jurę. Oba zamki łączy przepiękna legenda (?) o skarbach inkaskich.
Gratuluję. A ja nabieram odwagi do dalszych wyjazdów Iz-em niż 100 km!