Od dawna myślałem o wybraniu się Iżem za granicę. Będąc w obcym kraju potęguję się uczucie odległości i o to chodziło. Wyruszyłem rano we wtorek - 5.07.2011.
Stan licznika:
I mój zestaw podróżny:
Po drodze w Iławie chciałem kupić kilka zapasowych części, był tam jedyny sklep w mojej okolicy z częściami do motocykli z okresu PRL, niestety na miejscu okazało się, że został zlikwidowany, a prowadzący go pan przerzucił się na sprzedaż przez Allegro.
Ale bez zapasowego kondensatora czy linki sprzęgła można dalej jechać, więc jechałem.
Pierwsza dłuższa przerwa miała miejsce w Olsztynku:
Mapę miałem schowaną w plecaku, więc rzadko do niej zaglądałem, jechałem na pamięć kierując się znakami, które czasem wnosiły wątpliwości i niezbędny był postój taki jak ten:
Od Olsztynka do Pisza jechało się świetnie, dużo zakrętów i prawie cały czas w lasie.
Tutaj jezioro Śniardwy, gdzie zrobiłem przerwę na obiad:
Pierwszego dnia chciałem dojechać do miejscowości Wigry, niestety tuż za Oleckiem około 17 zaczęło padać, z początkowego zjechania do lasu na przeczekanie wyszło nocowanie. Padało do rana następnego dnia. Namiot zaczął przeciekać, było nieciekawie, ale gorąca zupa postawiła mnie na nogi i pomimo przemoczenia ubrań chciało się jechać dalej.
Na rynku w Suwałkach zaczepił mnie pewien pan, znał się trochę na Iżach. Opowiadał mi, że w latach 50-tych Iże były w służbie straży granicznej w tych okolicach.
W Sejnach zatankowałem do pełna, aby nie być zmuszonym do tego na Litwie, gdzie chciałem przejechać ponad 200km.
Granicę przekroczyłem między Berżnikami, a Kapciowem przy co chwile padającym deszczu:
To już po drugiej stronie w okolicy Kapciowa:
Dalej jechałem przez Łoździeje, Druskieniki w kierunku Olity, pogoda znacznie się poprawiła, gdybym jechał w zwykłych ubraniach to pewnie szybko bym wyschnął i tu wyszedł duży minus skór.
Nad rzeką Niemen:
Przejeżdżałem peryferiami Olity, widok w stronę miasta:
W Olicie minąłem jedynego motocyklistę podczas całej drogi na Litwie, w dodatku miał na motocyklu flagę Szwecji
Kościół w Simnie:
Wzgórza na horyzoncie należą już do Polski:
Wisztyniec:
W drodze z Wisztyńca do Wiżajn:
5km przed granicą:
Na Rowelskiej Górze najwyższe wzniesienie Suwalszczyzny 298m n.p.m. :
Trójstyk granic, Polski, Litwy i Rosji :
Ostatnie zdjęcie tego dnia, mosty kolejowe w Stańczykach:
Trasę z Wiżajn do Gołdapi mocno sobie zapamiętam, droga biegła skrajem Puszczy Romnickiej, ostre zakręty, wzniesienia, lekka mgła, ruiny wiaduktów kolejowych, klimat w tamtej okolicy był powalający.
Nie miałem ochoty spędzić kolejnej nocy w mokrym namiocie, chciałem już jechać całą noc do domu, ale za Gołdapią zrobiła się gęsta mgła co było już ponad siły iżowych świateł.
Znalazłem przystanek autobusowy w formie małego domu, wprowadziłem tam też Iża i zaczekałem do rana.
Ruszyłem o 5 rano, niedaleko było do Rapy, gdzie znajduję się piramida:
Okolice Węgorzewa nad jeziorem Mamry:
Droga z Węgorzewa do Bartoszyc była nudna, jechać, aby przejechać.
Na rynku w Górowie Iławeckiem:
W okolicy Pieniężna zatrzymał mnie nieoznakowany radiowzów, na szczęście policjanci chcieli tylko obejrzeć motocykl, nawet nie żądali dokumentów.
Od Górowa droga nabrała charakteru, jechało się fajnie aż do Pasłęka, potem już przez dobrze znane mi tereny do domu.
Trasa wyniosła 1029km, Iż spalił średnio 3,8 litra.
Dostałem to co chciałem, było fajnie, gdyby nie deszczowa pogoda to byłoby super. Iż mnie jak zwykle nie zaskoczył, nie musiałem dokręcać nawet jednej śrubki, to świetny motocykl. Przez te 3 dni podróżnowania żal było na niego patrzeć, po takim deszczowym jeżdżeniu pojawiły się nowe ogniska rdzy. Ale już stoi wypucowany i czeka na następne kilometry.
No kolego, aż mnie w dołku ścisnęło z zazdrości po przeczytaniu tej relacji, ale zazdrości pozytywnej, taka co motywuje. I tu pojawił się dylemat, żona właśnie zapytała czy nie wsiądziemy na motor i nie pojedziemy w siną dal, a tu do warsztatu by się chciało przy Iżu pogrzebać to się nazywa mieszane uczucia. Motocykl niezawodny , kawał drogi. Faktycznie jak by nie deszcz wrażenia byś miał jeszcze lepsze Gratuluję wspaniałej wycieczki.
_________________ Iż 49, Junak przejściówka i M10 w częściach, Italjet Dragster, Honda Rebel (kradziona żonie)
Pogratulować takiej wyprawy!!! Wspaniała wycieczka, która z pewnością na długo zostanie w Twojej pamięci. Pogoda rzeczywiście mogłaby Ci wynagrodzić jakoś te trudy podróży, a nie jeszcze przeszkadzać Motocykl niezawodny, bo dobrze zrobiony i szanowany. A jak szanowany, to się i odpłaca właścicielowi. Miło czytać takie relacje
O takie pozwolenie nie jest trudno, ja mam zarejestrowane DKW NZ 350-1 na żółte blachy często jeżdżę na Ukrainę po paliwo albo do znajomych do Lwowa bo mam niedaleko i powiem szczerze, że z tych paru wyjazdów to raz pan celnik zażądał okazania pozwolenia na wyjazd za granicę ale co najśmieszniejsze to zażądał tego pozwolenie gdy wracałem z Ukrainy do Polski a nie gdy wyjeżdżałem.
Na Litwie drogi wyglądają w miarę OK ale na Ukrainie to drogi są takie jak u nas w latach 60-tych
Również jak koledzy wyżej gratuluje takiej wyprawy, szacun kolego
Wyprawa fajna, mamy kolejnego globtrotera forumowego, a przy okazji zostałeś prawdziwym Iżowcem którym ja nie zostanę, bo mnie takie wycieczki nie kręcą, moje wielkie wyprawy kończą sie na około 100km. Iżem najczęściej jadę na ryby, do roboty i za miasto na "oranżadkę"
ps. wycieczka ok, a to co przeżyłeś to twoje, a teraz czekam na kogoś kto zaliczy Iżem Paryż, albo Wiedeń.
To była moja pierwsza większa wyprawa. Spanie gdziekolwiek i jechanie przed siebie to niezapomniane wrażenia. Takie podróżnicze zahartowanie na pewno przyda się w przyszłości, teraz wyprawa przy słonecznej pogodzie to będzie bułka z masłem
Koza napisał/a:
ps. wycieczka ok, a to co przeżyłeś to twoje, a teraz czekam na kogoś kto zaliczy Iżem Paryż, albo Wiedeń.
Ładna traska Archi. Nie myślałeś o nabyciu kombinezona przeciwdeszczowego? Ułatwił by ci trochę życie w podróży deszczowej. A w skórze jest sucho tylko parę kilomatrów, a później majtki mokre . Sam zresztą tego doświadczyłeś w mniejszym lub większym stopniu.
Mam już taki kombinezon - wojskowy, zabieram go na spływy rzekami. Na wycieczki motocyklowe można by go wozić, ale trochę miejsca on zajmuje, a ja na razie jeżdżę bez sakw.
_________________ IŻ-56 '62, Suzuki GSX400E '83
Ostatnio zmieniony przez Archi88 Czw 14 Lip, 2011, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach