IZHMOTO.PL - Forum użytkowników i sympatyków motocykli IŻ
IZHMOTO.PL Strona Główna
Pomoc Statystyki Szukaj Użytkownicy Grupy Galeria Rejestracja Profil Sprawdź Wiadomości Zaloguj


Poprzedni temat «» Następny temat
Komarowy wyjazd
Autor Wiadomość
Komar
Fundator


Motocykl: DKW
Posty: 339
Skąd: małopolska
Wysłany: Wto 14 Sie, 2012   Komarowy wyjazd

W tym roku nie miałem możliwości wyjechać na urlop za granicę RP więc postanowiłem zwiedzać swoje podwórko za pomocą wiekowego złoma. Pojedyncze rajdy typu Rotor lub Rajd Nocny tylko rozochociły we mnie poczucie podróżowania motocyklem naszych pradziadków. Miałem niecny plan zwiedzenia górskich Karkonoszy, Walimia i innych poniemieckich miejsc jednak po burzliwych pertraktacjach z dziewczyną zostałem zmuszony wybrać Bieszczady.

Z braku laku i kit dobry więc nie wybrzydzając za długo spakowałem motocykl na przyczepę, wziąłem kilka kluczy, dętkę, namiot, śpiwór, portfel i udałem się z Krakowa do Miejsca Piastowego. Tam pozostawiłem rodzinę wraz z samochodem i cały roztrzęsiony obrałem kierunek na Sanok, Lesko.


Pierwsze kilometry mijały dziwnie. Samotna podróż wymaga większej koncentracji i planowania jak sobie wypełnić czas na postojach. Założenia podróży były aby zobaczyć co się da możliwie najmniejszymi dróżkami. Podróż miała za zadanie zrekonstruować w części doznania jakie mieli motocykliści sprzed 70 lat.

Droga do Leska nie obfitowała w żadne ekscesy. Prędkość przelotowa oscylowała koło 60km/h. Nie jestem w stanie podać dokładniejszej wartości gdyż już na początku podróży straciłem linkę prędkościomierza. Była to pierwsza ofiara podróży.

Bieszczady zaczęły się w Lesku gdzie wjechałem na Dużą Pętlę Bieszczadzką. Na stacji benzynowej spotkałem 2 motocyklistów z Wrocławia, których poprosiłem o użyczenie mi smaru do łańcucha. Niestety odmówili mi tłumacząc się, że nic takiego nie mają. Szkoda, gdyż kilka minut wcześniej widziałem jak smarowali swoje napędy.. Miałem jednak satysfakcję taką, że jednemu z nich pękła półka przedniego zawieszenia i zastanawiał się czy dojedzie do domu.. pokarało go. Generalnie byłem zdziwiony brakiem motocyklowych pozdrowień na drodze. Mając złom w postaci wieloletniej Japonii chłopaki uważają się za lepszych? Za Iża można kupić kilka ichniejszych trupów, nierzadko razem z kierowcą

Drogą byłem mocno zaskoczony. Wszędzie panował spokój i brak pojazdów mechanicznych. Zacząłem podejrzewać jakiś specyficzny pomór turystów.

Jadąc spokojnie, mijałem liczne pensjonaty, kapliczki, wioski i pomniki. Co jakiś czas odskakiwałem w boczną, zapomnianą przez Boga i mieszkańców drogę aby zobaczyć co na jej końcu może się znajdować. Dzięki temu odkrywałem głownie XIX wieczne kościółki, cerkwie, kapliczki a także pozostałości po sadach i wioskach w środku lasów. Znalazłem kilka stanic harcerskich, domów Caritasu czy nawet Pomnik Ofiar Katastrofy Smoleńskiej. Wszystkie te atrakcje dostępne są tylko i wyłącznie w momencie gdy zjedziemy z głównej drogi. Jedną z ciekawszych miejscowości był Baligród gdzie stoi czołg- pomnik T34 upamiętniający walki z ukraińskimi bandytami z UPA. Przedtem stał tam T70, który rzeczywiście walczył w Bieszczadach jednak szybko się okazało, iż jest to jedyny zachowany w Polsce egzemplarz i zabrano go do muzeum dając w zamian T34.

Miasteczko ma też wiele innych drobnych atrakcji architektoniczno historycznych takich jak np. cmentarz wojskowy z II wojny światowej czy starą kaplicę cmentarną. Napotkany tubylec streścił w kilku zdaniach historię miejsca pochówku. Na początku rosły tam piękne brzozy jednak jakieś głupie babsko pisało i walczyło o uporządkowanie cmentarza.. Przyszła firma i wycięła wszystkie drzewa a na ich miejsce posadzono tuje.. Te ostatnie dość szybko wycięto z uwagi na zeszpecenie miejsca. Aktualnie nekropolia straszy brzydotą i za nic posiada klimat wojskowego cmentarza z czasów wojny.

Z Baligrodu kierowałem się powolnym tempem w kierunku Ustrzyk Górnych. Minąłem Cisną, Smerek i Wetlinę. Po drodze co jakiś czas się zatrzymywałem aby pooglądać Połoniny, poopalać się nad potokiem czy zjeść smażonego pstrąga.

Kolejka wąsko torowa

Widok na jedną z Połonin:


Ruchu nie było żadnego gdyż o tej porze, czyli po południu, wszyscy turyści byli na szlakach. Co rusz odbijałem na boki dzięki czemu przypadkowo trafiłem do Dwernika a potem Dwerniczka. Dzięki zwiedzaniu drewnianych kościołów dowiedziałem się, że Dwernik w 1939roku stał się wioską graniczną pomiędzy Nazistowskimi Niemcami a Komunistycznym Związkiem Sowieckim. Liczne boje i wysiedlenia odbiły piętno na całym regionie. Licznie mijane rzeki były zapełnione imprezującymi turystami. Najbardziej podobał mi się motyw gdzie na dość szerokiej rzece, na środku, siedziała grupka wakacjuszy i delektujących się napojami wyskokowymi. Uczucie sielanki i spokoju zaczęło mi się udzielać dzięki czemu droga stawała się coraz ciekawsza. W Ustrzykach Górnych spotkałem liczne grupy turystów schodzących z gór i czekających na transport lokalnym PKSem w głąb Polski. Miałem okazję odpocząć, zjeść loda, posłuchać jak kilku muzyków katuje/ interpretuje na swój sposób znane przeboje i delektować się upałem.

Ostatnie metry które można było pokonać na kołach 7 km za Ustrzykami Górnymi

Imprezowa rzeka k/ Dwernika wraz z chybotliwym mostem


Kościół w Dwerniku gdzie przebiegała granica w czasie II WŚ:




Z uwagi na to, że wieczór zbliżał się powolnymi krokami postanowiłem ruszyć się w kierunku Lutowisk i Czarnej. Niestety nie dojechałem do Czarnej gdyż odbiłem w zapomnianą przez Boga i drogowców w drogę do Polany na trasie do jeziora Soliny. Asfaltu tam nie było żadnego tylko dzikie krowy i pojedynczy potomkowie Łemków. Czasami trafiła się mała kapliczka ze śladami użytkowania. Jadąc a właściwie wlokąc się na pierwszym biegu, dotarłem do lokalnego sklepu spożywczego w którym zakupiłem na wieczór trochę frykasów w postaci podejrzanie wyglądającej szynki i dwudniowych bułek. Zagryźć to zamierzałem sokiem z czarnych porzeczek i popić batonem a na deser zafundować sobie piwo. Wychodząc zadowolony ze sklepu przydarzyła mi się niemiła przygoda. Motocykl, który pozostawiłem przed sklepem został złośliwie opluty czego liczne dowody znalazłem na kufrach. Sprawcami byli tubylcy pijący piwo o prymitywie bijącym im z gęb. Coż, co kraj to obyczaj więc nie namyślając się dłużej, zasypałem pyłem drogowym mokre miejsca, wsiadłem na jednoślad, pokazałem pijakom międzynarodowy znak pokoju za pomocą środkowego palca i ruszyłem dalej. Widać akcja Wisła nie wszystkich objęła.

Zapomniana przez drogowców droga:



Zapomniane przez turystów kapliczki ciągle odwiedzane przez lokalnych mieszkańców

Artystyczne zdjęcie z dzikimi bieszczadzkimi krowami:


Zastanawiałem się co jeszcze można by zobaczyć przed snem. Jadąc tak i kontemplując ostatnie zajście natrafiłem na lokalny zakład wypału węgla drzewnego. Szybko skręciłem aby poznać technologię tworzenia paliwa grillowego. Problemy pojawiły się jednak gdy się zatrzymałem i zacząłem robić zdjęcia. Z niedaleko usytuowanego baraku wyskoczył a właściwie wytoczył się nadzorca całego tego cyrku. Mało zręcznymi ruchami dopadł mnie i zaczął opowiadać o tajnym procesie wypału węgla drzewnego. Miałem niemałe problemy go zrozumieć gdyż poziom alkoholu mącił mu w słowie i myśli jednak co nieco zrozumiałem. Na koniec wyżalił się, że od 3 tygodni nie dostaje pensji i z tego powodu pije codziennie mając nadzieję, że uszkodzi któryś z pieców. Pożegnałem węglarza i szybko wskoczyłem na Dyktę.

Zmrok się zbliżał więc wybrałem na nocleg kemping w Bukowcu, który usytuowany był przy rzece Solinka. Cicha i spokojna atmosfera dopełniła dzień pełen wrażeń. Rozbiłem namiot, dokonałem ablucji i poszedłem na żebry prosząc o gorącą wodę z torebką herbaty. Wiadomo jak się coś takiego się kończy... Herbata rozpoczyna proces integracji z mieszkańcami kempingu. Do namiotu wróciłem dopiero po północy z bolącą głową i mnóstwem nowych informacji.

Rankiem, po spakowaniu, udałem się po raz kolejny po herbatę.. Proces wyjazdu został opóźniony o dobre 3 godziny jednak nigdzie mi się nie spieszyło.

Zostałem poinstruowany, które miejsca powianiem zobaczyć a które omijać. W Bieszczadach nie ma ich wiele więc chętnie się do tych rad zastosowałem. Zwiedziłem Wołkowyję a następnie przeskoczyłem do Baligrodu górskim skrótem gdzie kupiłem sobie śniadanio-obiad. Stamtąd zamkniętą drogą przez Park Krajobrazowy przejechałem do Bereźnicy Wyżnej a następnie Myczkowa. Po drodze, kolejny raz tłok mi spuchł co zakończyło się przymusowym postojem. Problem leżał w ciężkiej górzystej drodze i wysokiej temperaturze otoczenia. Kilkanaście minut pozwoliło na ostygnięcie silnika i kontynuowaniu jazdy. Sielską i bezsamochodową trasę przerwał wjazd do Polańczyka nad Soliną. To koszmarne miejsce szybko mnie wygnało w kierunku jeziora Myczkowskiego. Dopiero tam zastałem spokój i ciszę. Solina to nie miejsce dla ludzi. Gwar, hałas i tłok jest koszmarny.

Droga wzdłuż jeziora Myczkowskiego z Bóbrki do Myczkowiec jest wyłożona kostką brukową i nadaje specyficzny klimat podróży przedwojennej. Zwiedziłem tamtejszy ogród biblijny, zaporę, ścianę skalną, zakole Sanu a trochę dalej Zwierzyń i zapomniany kamieniołom. Wszystkie lokalne drogi prowadziły mnie powoli do Uherce Mineralnego a potem Leska.

Jezioro w Myczkowcach wraz z zaporą:


Opuszczony ale dostępny kamieniołom za jeziorem Myczkowskim


W samym Lesku odbiłem z powrotem w kierunku Dużej Pętli aby wzdłuż starodawnego szlaku wodnego Błękitny San zwiedzić Huzele, Tarnawę Górną a na koniec Zagórz. Jadąc tak w kierunku Zagórza, w miejscowości Tarnawa, zobaczyłem na zdewastowaną cerkiew o którą toczą się boje prawosławnych z państwem polskim. Rząd chce przejąć zrujnowany obiekt gdyż ziemia na której stoi jest jego a następnie go wyremontować. Wspólnota wyznaniowa natomiast chce aby ministerstwo kultury wyremontowało im obiekt i go oddało. Prawosławni ojczulkowie zainkasowali kilka lat temu pokaźną kwotę na remont obiektu ofiarowaną im przez władze lokalne. Niestety za te pieniądze naprawiony bliżej niesprecyzowany obiekt na Ukrainie

Noc spędziłem na polu namiotowym pod Zagórzem. Wieczorne zwiedzanie miasta zaowocowało poznaniem ruin zamku oraz parku pałacowego. Miasto posiada ciekawą, choć mała, starówkę. Rankiem ruszyłem w kierunku Haczowa a później Miejsca Piastowego skąd skierowałem się na Kraków.

Bieszczady generalnie są małe ale urokliwe. W ciągu 3 dni można je zjeździć. Najwartościowszy wypad byłby aby zwiedzać również szlaki górskie ale na to trzeba mieć czas i bazę w której bez obaw można pozostawić motocykl. Dobrze jest także jeździć w środku tygodnia gdyż w piątek przyjeżdża sporo łikendowych turystów.

Kilka osób pytało się mnie jak się podróżuje na sztywnym tyle. Moim zdaniem bardzo fajnie tyle, że trzeba uważać na większe dziury i wyboje. Prędkość trzeba trochę zredukować do 60-70km/h. Czuć klimat jazdy sprzed kilkudziesiąt lat. Strat raczej nie było poza rozkręceniem się przedniego trapezu i cyklicznymi problemami z kontaktowaniem stacyjki. Teraz czekam, aż Dykta dosłuży się silnika 350ccm gdyż 250ccm to trochę za mało.




Była to krótka wyprawa mająca na celu sprawdzenie możliwości motocykla oraz kierowcy. Szkoda tylko że jechałem sam. Miał dojść jeszcze jeden "kolega" jednak olał sprawę i nawet nie raczył mnie o tym poinformować.
_________________
"..wolność i przestrzeń niczym nieograniczona.."
 
 
mcfrag
Fundator


Motocykl: Iż-49
Posty: 3297
Skąd: Brzeg Dolny
Wysłany: Wto 14 Sie, 2012   

Miło się czytało, dzięki!

Fajnie jest przypomnieć sobie bieszczadzkie odludzie... Puste drogi i spokój, jaki tam panuje to coś, do czego zdarza mi czasem się wracać myślami. Dla mne najbardziej niesamowitym odcinkiem (którego pewnie nie pokonaleś) jest szosa między Cisną a Komańczą. Poczucia zagubienia w czasoprzestrzeni i wrażenia kosmicznej samotności, jaką tam poczułem nie potrafię porównać z niczym, co dotąd przeżyłem.
Komar napisał/a:
Teraz czekam, aż Dykta dosłuży się silnika 350ccm gdyż 250ccm to trochę za mało.

Zakładając, że z grubsza zachowasz specyfikację fabryczną, czeka Cię sporo wydatków (silnik, przedni bęben z hamulcem, szprychy przednego koła, tylny hamulec, układ wydechowy). Nie prościej kupić Iża 49? :mrgreen:
Komar napisał/a:
Szkoda tylko że jechałem sam. Miał dojść jeszcze jeden "kolega" jednak olał sprawę i nawet nie raczył mnie o tym poinformować.

Nie żałuj, nie ma czego. Jestem więcej niż pewny, że gdyby "kolega" nie olał sprawy, nie zobaczyłbyś połowy miejsc, które odwiedziłeś. Taki to właśnie urok podróżowania solo.
 
 
tybusz
Fundator


Motocykl: Iż-49
Posty: 1153
Skąd: Wrocław
Wysłany: Wto 14 Sie, 2012   

Komar, właśnie wlałeś mi miód na serce, jakbyś kroczył po moich bieszczadzkich śladach, tylko ja przemieszczałem się czterokółką. Na zdjęciu w kamieniołomach, 25 metrów w prawo od stalowej konstrukcji, jest najlepiej zachowany i dostępny, jeden z czterech w okolicy bunkrów "linii Mołotowa" :]
_________________
ИЖ-49 z 1956, Junak M10
 
 
Gaca


Motocykl: Iż-49
Posty: 2879
Skąd: Świdnica/Bączylas
Wysłany: Sro 15 Sie, 2012   

Cieszy mnie to, że nie mogąc pozwolić sobie samemu na tego typu wycieczkę mogę przynajmniej poczytać i pojeździć wspólnie z tekstem palcem po mapie.
_________________
ИЖ-49К '57, ИЖ-49 '56, ИЖ-350 '48, DKW NZ350/43 '44
 
 
 
 
Komar
Fundator


Motocykl: DKW
Posty: 339
Skąd: małopolska
Wysłany: Czw 16 Sie, 2012   

Dziękuję za uznanie. Naprawdę cieszę się, że wam się podoba i z uwagi, ze motocykl działa to będzie częściej jeździł.

Fragu, zmiana silnika pociąga za sobą (u mnie): zamianę koła przedniego, trapezu, siedzenia i wydechów. Silnik z 350-tki o numerach z 41r już posiadam. Czekam na szlif. Reszta (włącznie z główną ramą) jest z 350-tki. Przednie koło dawno chciałem zmienić z prozaicznej przyczyny - z 350-tki jest większy i ma skuteczniejszy hamulec.

W poniedziałek pogrzebię przy zapłonie i sprawdzę czy tam nie jest pies pogrzebany - jeśli chodzi o niską moc.

Iża nie kupię (na razie) gdyż postanowiłem robić tylko sztywniaki niemieckie przed wojenne i wojenne. Nie powiem, iż i wojenna Mka od dawna mnie kręciły i może się skuszę kiedyś.
_________________
"..wolność i przestrzeń niczym nieograniczona.."
 
 
agrupa


Motocykl: Iż-49
Posty: 1111
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw 16 Sie, 2012   

to zrób 350 :)
_________________
Pozdr, Marcin
IŻ 49 1955r
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Podobne Tematy
Temat Autor Forum Odpowiedzi Ostatni post
Brak nowych postów Nieplanowany wyjazd
do Świdnicy
pietruszka W trasie 4 Sro 10 Lip, 2013
pietruszka


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandblue created by spleen modified v0.2 by warna