Wysłany: Nie 25 Sie, 2013 [Iż] Awarie, awarie i AWARIE
Piszę na gorąco, bo właśnie wróciłem z wycieczki, hmm z 1/4 wycieczki. Mało tego, wróciłem na 4 kołach! Jakoś podskórnie czułem, że to się musi kiedyś stać.
Wyjechałem rano do pokonania było 450 km, udało się pokonać 130. Silnik nagle zaczął przerywać, jakby zapłony wypadały. Na początku tylko trochę po 1km więcej i więcej, aż musiałem się zatrzymać. Nie zgasł, sam go zgasiłem. Plan dnia był napięty, więc szybko przystąpiłem do usuwania usterki. Dałem sobie 30min... o ja naiwny!
Założyłem na zdjętą fajkę nową świecę i patrzę na iskrę - no niby jest, jakaś nie mocna ale jest, teraz nie ma. Co na szybko by tu zrobić? Zdejmuję dekiel od prądnicy i patrzę na przerywacz...no niby w porządku.
Pierwszy pomysł - cewka! Mam, wymieniam. Cewka zawsze była podejrzana bo używam sobie takich zabytkowych. Motor nie odpala, teraz wpadam na pomysł że może to jest prostsze, wymieniam świecę na tą z pudełka. Zaskoczył i zgasł, kopię, kopię - tylko po jednym zapłonie
Kolejny pomysł może to coś z gaźnikiem - wstrzykuję strzykawką trochę paliwa przez dekompresator. Nadal no ciąg! No ale jakby coś może, jakby więcej czy coś może jednak lepiej niż było - sam nie wiem co mam myśleć.
Mija kolejna godzina - z tyłu głowy już nadchodzi jakaś informacja że raczej nie dojadę do celu - ale walczę! Fuck! demontuję gaźnik, muszę zajrzeć...zaglądam do komory - po lewej jest paliwo - po prawej nie ma! Kurczę jestem w domu, no raczej dalej pojadę - ale jestem WIELKI!!!
Czyszczę zamulony otwór komory - paliwko sobie cieknie! Zaglądam jeszcze do dyszy, jest światełko! Montuję komorę klęcząc od 2 godzin przed Iżem, teraz mówię pacierz bo śruba była przyklejona po ostatniej awarii i teraz może nie złapać. No i nie łapie kurna jego mać, mać, mać! No to sobie owijam śrubę taśmą izolacyjną - i jest złapała! No jedwabiście - teraz pojadę.
Kopię sobie głuchego Iża i kopię - kopię stojącego nie leżącego więc jest chyba OK? No nic, w końcu zapala ale pali tylko na gazie do dechy lub prawie. Czasem nawet to nie pomaga. Wszystko w paliwie pooblewane - ręce ujeb..e i nic.
No wiem! Może to jednak jest zbyt słaba iskra! wracam do tematu zapłonu. Wymieniam kondensator. Nie pomaga! No PRZYGODA!
Klęczę już przed mym bóstwem ze 4 godziny a modlitwy i ofiary nie pomagają. W końcu jest, jest odpalił no WYGRAŁEM, znów jestem WIELKI! Dla pewności robię małą rundkę bez pakowania... teraz pcham go 200 metrów do polowego warsztatu.
Dotarło już do mnie że do celu podróży nie dojadę - teraz jest walka o życie! o powrót do domu z tarczą!
Coś świta, niedawno wymieniałem przerywacz - jakoś ma słabą sprężynkę. Zakładam kawał druta w gniazdo WN i ruszam sobie młoteczkiem. No jakby iskra jest, ale słaba, to znów znika. Wreszcie jest decyzja, długo oczekiwana ale jest - wymieniam przerywacz! Ustawiam zapłon piękniutko od nowa - ALE ZABAWA JEGO MAĆ
No i co? jest jak było czasem odpala pochodzi i gaśnie. Pierdnie to w tłumiki to kichnie w gaźnik złowrogo dmuchając z filtra dymem.
Nadciągnęła złowroga cisza, u mnie i u Iża. Od 10 do 15 trwa walka - no chyba już będzie trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść. Nooo ale może jeszcze coś, może spróbować jeszcze raz to samo? NIE! NO! NEIN! NIET!
Teraz stoję sobie cichutko i czekam...
Doczekałem się moich 4 kół.
Wróciłem do domu na tarczy, pomimo że usterka do teraz wydaje mi się błaha, a może się mylę?
Rozpisałem się nadzwyczaj, wybaczcie.
Może będą chętni aby podzielić się swoją walką w rowie, i opiszą jakieś ciekawe sposoby na jej wygranie? Ja jeszcze swojej walki nie wygrałem - ale jak wygram to się pochwalę. Może warto podzielić się doświadczeniami polowymi - to chyba cenna wiedza.
Umieściłem temat w dziale podróżnika - bo gdzie miałby niby być? - no ale jeśli jest lepsze miejsce to WÓDZ niech zrobi z tym porządek.
Aha, rozebrałem jeszcze fajkę i kontrolowałem połączenia kabla WN - z jakim skutkiem to wiadomo
Wróciłem do domu na tarczy, pomimo że usterka do teraz wydaje mi się błaha, a może się mylę?
Nie mylisz się - padł kondensator. Podręcznikowo wymieniłeś wszystkie objawy takiej awarii.
Nie dalej jak wczoraj spotkała mnie taka sama przygoda. Na szczęście było stosunkowo blisko do garażu a obok mnie był Regers z ekipą, która pomogła. Jako, że od początku wiedzialem, w czym problem, całe zajście było raczej przyjemnym zwieńczeniem fajnego dnia niż horrorem bez happy endu, jak u Ciebie.
A nickeledon wczoraj pisał:
nickeledon napisał/a:
Przez taką głupotę nie wraca się na lawecie. Żabę trzeba było znaleźć w tym rowie i zastosować jako zamiennik.
Z tego co pamiętam, nie jesteś pierwszym na Forum, którzy przez tę błahostkę wracali do garażu na czterech czy sznurku.
jarcco napisał/a:
Umieściłem temat w dziale podróżnika - bo gdzie miałby niby być? - no ale jeśli jest lepsze miejsce
Nie wiem, czy jest lepsze miejsce, ale ja o moich awariach (np. wyrwane gniazdo wahacza) piszę w moim temacie garażowym. Moim zdaniem temat z listą zupełnie różnych awarii, zwłaszcza w dziale stricte nietechnicznym, to średni pomysł.
Też mi z opisu wychodził klasyczny kondesator, ale równie dobrze może to być przerwa gdzieś w obwodzie elektrycznym (stacyjka?). Swego czasu wypaliło mi połączenie blaszki w gnieździe WN i też iskra sobie była i nie.
mcfrag napisał/a:
przez tę błahostkę wracali do garażu na czterech czy sznurku
I właśnie dlatego staram się być zabezpieczony, aby przez duperelę nie popsuć sobie zabawy.
Nie doczytałeś troszkę, kondensator wymieniłem. Fakt tylko taki że również na używany, więc nie mam 100% pewności czy sprawny. Sprawdzę to jeszcze.
Fotki, które zamieściłeś, nie pokazują dokładnie kondensatora, ale wydaje mi się, że to współczesny, polski, w obudowie cynkowanej na żółto. Prawdopodobnie produkuje je jakiś rzemieślnik, co widać po ogólnie mizernej jakości wykonania. Mam o nich jak najgorsze zdanie. Nawet nowe, nigdy nie używane, potrafią nie zadziałać. Do testów (i późniejszej eksploatacji motocykla) proponowałbym założyć coś pewniejszego.
nickeledon napisał/a:
I właśnie dlatego staram się być zabezpieczony, aby przez duperelę nie popsuć sobie zabawy.
Tu pełna zgoda. W 49 od dawna wożę wszystko, co potrzebne w trasie. W 350, którym nie wiedzieć kiedy wykręciłem już prawie 1000km i odjeżdżam nim coraz dalej od domu, również muszę skompletować pełny zestaw ratunkowy. Ale taki to właśnie urok awarii w trasie - po znalezieniu przyczyny, ukaraniu winnych pozostaje tylko wyciągnąć wnioski i podjąć działania zapobiegające wystąpieniu problemu w przyszłości.
PS. Wątek przesunąłem do Ogólnych. Zobaczymy, czy tu mu będzie dobrze.
Jeśli chodzi o kondensatory to próbowałem różnych od Jawki, WSKi i wszystkie padały. Dopiero zakupiony jakieś 2 lata temu kondensator dedykowany do Fiata 126p działa do dnia dzisiejszego bez problemu.
Fotki, które zamieściłeś, nie pokazują dokładnie kondensatora, ale wydaje mi się, że to współczesny, polski, w obudowie cynkowanej na żółto. Prawdopodobnie produkuje je jakiś rzemieślnik, co widać po ogólnie mizernej jakości wykonania.
Masz rację, to taki żółty dziad (choć nie skośnooki).
mcfrag napisał/a:
Do testów (i późniejszej eksploatacji motocykla) proponowałbym załozyć coś pewniejszego.
Tak zrobię, bo cóż mi pozostaje? Pomęczę Iża w garażu, jeszcze nie dostałem iżowstrętu. Wrócę na tą samą trasę, tym samym Iżem, i kurna dojadę do celu! (niech mi tylko zakwasy odpuszczą na prawej łydce). Dostałem nawet zaproszenie na kawkę od sympatycznego właściciela lawety, z którym zdążyliśmy przejść na "Ty" podczas 130km-owej podróży.
Suchy napisał/a:
Jarcco a nie próbowałeś takiego awaryjnego powrotu do garażu?
Oooo! jak ja teraz dobrze rozumiem Twoje przeżycia!
No nie myślałem o łapaniu okazji. Jakoś tak się przyzwyczaiłem aby liczyć zawsze na siebie, więc pewnie w najśmielszych oczekiwaniach nie liczył bym na taki cud! Wydłużając swoje eskapady w kilometrach od domu, zakupiłem polisę w PZU "Autopomoc". Holowanko do 150km gratis. Koszt ubezpieczenia u mojego kolegi coś 100 zeta. Zawsze to pewniej czułem się z numerem polisy na piersi
mcfrag napisał/a:
Tu pełna zgoda. W 49 od dawna wożę wszystko, co potrzebne w trasie.
Kurczę, ja mam taki "lifepack" że tylko kondomów w nim nie ma (...mmm a jednak czegoś jeszcze, dowiem się czego)
PS. A w przypadku awarii kondensatora nie powinno iskrzyć mocniej na stykach przerywacza?
Napisz ile ten autostop kosztował
Z mojego doświadczenia pamiętam gdy padł kondensator to nie wkręcał się na obroty a wolne obroty były , ale może miał przebicie na części swojej pojemności
_________________ Iż-49 żółte tablice, Iż-49 w słoikach już na żółtych,Simson sr2 1958(paragon zakupu) Tata
Ostatnio zmieniony przez FK Wto 27 Sie, 2013, w całości zmieniany 2 razy
Wczoraj nie miałem zbyt wiele zapału do poszukiwań, więc reanimowałem sobie gaźnik po raz kolejny. Rozbierany w rowie i poskręcany w polowych warunkach nie rokował na przyszłość.
Dziś znalazł się na swoim miejscu. Zgodnie z podejrzewaniami nie ruszając niczego innego wymieniłem kondensator na kolejny - również używany, lecz chyba 3 nie może być uszkodzony
Kilka kopnięć i cisza, lekki kaszel silnika, nic więcej.
Teraz nówka świeca - tak na wszelki wypadek - również cisza.
Zdjąłem dekielek komputera, pomacałem, popukałem, po dokręcałem - również cisza.
Wpadłem na pomysł aby wrócić do starej cewki, na której skończyła się moja jazda.
Jedno kopnięcie i Iż do mnie gada równo pykając !!!
Teraz jak to jest, że wtedy nie banglało, a teraz bangla na tej cewce?
Nie wiem dlaczego ale cewki w mojej puszce grzeją się okropnie (obydwie). Myślę że kiedy się nagrzeje to przestanie dawać iskrę i zrobi mi przykrą niespodziankę. Pierwszy raz pokonałem tak długi dystans bez żadnego postoju, pewnie to było zbyt wiele dla jej uzwojeń.
Wygląda na to, że woziłem w zapasie niesprawną cewkę, a nie kondensator
Nie było możliwości powrotu do domu na zapasowej, bo to tylko pogorszyło sprawę. Gdybym poczekał aż ostygnie i kopnął motorek, to pewnie bym miał czym wracać.
Wniosek taki że decyzja o wezwaniu lawety była słuszna. Bo przy założeniu że cewka która właśnie wstawiłem ma mi uratować tyłek, mógłbym sobie szukać usterki do usra..j śmierci.
Teraz jestem uziemiony
Zanim ktoś mi przewinie to ustrojstwo to wrzesień przeleci i po zawodach.
No w każdym razie będę próbował i nie spocznę do ostatnich słonecznych dni...
Żeby definitywnie wyeliminować kondensatory jako sprawcę awarii, powinieneś sprawdzić je teraz jeszcze raz, zaczynając od tego, na którym wyjechałeś. Równie dobrze mogło być tak: najpierw padł Ci kondensator, potem wymieniłeś różne elementy układanki, m.in. cewkę. Jeżeli "nowa" była ubita, to późniejsze zmiany kondensatora nie mogły pomóc. Dlatego powrót do pierwszej, sprawnej cewki rozwiązał problem. To moim zdaniem prawdopodobny scenariusz.
Przyznam, że jakoś nie wierzę, że trafiły Ci się dwie uszkodzone cewki, mówię to na podstawie mojego (i innych JEŻDŻĄCYCH 49-tkowców, z którymi rozmawiam) doświadczenia. Cewki w 49 grzeją się z definicji - w puszce nie mają takiego chłodzenia jak butelkowe pod zbiornikiem, swoje dokłada też umieszczony niedaleko regler. Zresztą dlaczego cewka miałaby paść dopiero po 100km? Przecież nagrzewa się dużo szybciej, prawie natychmiast po rozgrzaniu silnika. Jarek, nieraz robiłeś już takie (i dłuższe) dystanse, zapewne w wyższej temperaturze otoczenia też. I jakoś cewka dawała radę...
Może być tak, że powodem Twoich problemów nie był ani kondensator, ani cewka. Przychodzi mi do głowy jeszcze inny scenariusz, który również przeżyłem - duża strata na styku bezpiecznika, powodująca osłabienie napięcia na niskim uzwojeniu cewki na tyle, że iskra nie uruchamia silnika (efekt podobny do rozładowanego akumulatora). Żeby sprawdzić, czy taka sytuacja ma miejsce, wystarczy włączyć zapłon i obserwować jasność świecenia kontrolki podczas obracania bezpiecznikiem w gnieździe. Jeżeli kontrolka przygasa, należy wyczyścić styki w puszce i na bezpieczniku. Oczywiście najlepiej pomierzyć napięcia woltomierzem - im mniejsza różnica miedzy pomiarem na bezpieczniku i na stykach akumulatora, tym lepiej.
Co ciekawe, zjawisko to jest bardziej widoczne po rozgrzaniu się silnika, a więc również elementów w puszce. Gdy motocykl ostygnie, z reguły daje się bez problemu odpalić.
duża strata na styku bezpiecznika, powodująca osłabienie napięcia na niskim uzwojeniu cewki na tyle, że iskra nie uruchamia silnika (efekt podobny do rozładowanego akumulatora).
Tą usterkę potwierdzam, mogłem ją zauważyć jeszcze podczas jazdy gdy zaczęła się żarzyć kontrolka ładowania, gdy wyłączyłem silnik to już nie byłem w stanie odpalić go.
mcfrag napisał/a:
Żeby sprawdzić, czy taka sytuacja ma miejsce, wystarczy włączyć zapłon i obserwować jasność świecenia kontrolki podczas obracania bezpiecznikiem w gnieździe
Od tego zacząłem i mój postój na poboczy trwał krócej, a niżeli...
Żeby definitywnie wyeliminować kondensatory jako sprawcę awarii, powinieneś sprawdzić je teraz jeszcze raz, zaczynając od tego, na którym wyjechałeś. Równie dobrze mogło być tak: najpierw padł Ci kondensator, potem wymieniłeś różne elementy układanki, m.in. cewkę. Jeżeli "nowa" była ubita, to późniejsze zmiany kondensatora nie mogły pomóc.
Możesz mieć rację, sprawdzę to tak jak piszesz. A najważniejsze, że to może być dla mnie dobra wiadomość, bo jeśli się nie mylisz to mam jedną sprawną cewkę
mcfrag napisał/a:
duża strata na styku bezpiecznika, powodująca osłabienie napięcia na niskim uzwojeniu cewki na tyle, że iskra nie uruchamia silnika
Choć to jest pewnie jak najbardziej możliwe, to raczej nie w moim przypadku. Styki w moim komputerku są wyczyszczone na połysk. Co prawda efekt przygasania kontrolki ładowania można zaobserwować, ale tylko podczas kopania silnika. Przygasa regularnie (delikatnie), w momencie generowanie iskry. Jak sądzę na skutek większego poboru prądu.
Aha... no i informacja o tym że cewki w Iżu grzeją się standardowo, zaoszczędziła mi poszukiwań. Bo do tej pory myślałem że to przypadłość mojego motocykla
Kondensator na szybko można sprawdzić miernikiem. Mierzysz najpierw opór między obudową a +, następnie przełączasz na pomiar napięcia. Przy pierwszym pomiarze kondensator się ładuje, a przy pomiarze napięcia powinien pokazywać coraz mniejsze napięcie aż spadnie do zera (trwa to około 10s). Nie wiem, czy to pozwala definitywnie stwierdzić że jest ok, ale jeżeli jest kompletnie zepsuty, to obleje ten test.
Miałem kiedyś tak, że motor kiepsko palił, miał słabą iskrę (lub czasami w ogóle nie miał). Przyczyną okazał się zużyty izolator przy podłączeniu przewodu na przerywaczu, który czasami zwierał z masą.
Jestem winien wyjaśnienia, jak skończyła się sprawa niemocy mojego Iża. Tak więc jak na spowiedzi:
tofman napisał/a:
kondensator na szybko można sprawdzić miernikiem. Mierzysz najpierw opór między obudową a +, następnie przełączasz na pomiar napięcia.
Wszystkie moje kondensatory przeszły ten test z wynikiem pozytywnym. Zakładałem później kolejno każdy do motocykla. Silnik na cewce z trasy (przed wymianą) pykał sobie równiutko na jałowym. Pozwalał się wkręcić na obroty.
Dla spokojności założyłem jeszcze moją cewkę zamiennik - tutaj całkowity brak reakcji silnika na kopniak. Jestem pewien że cewka, którą zamontowałem w rowie jest niesprawna. Niestety ten ruch pozbawił mnie wyjścia z opresji obronną ręką.
Silnik ładnie sobie chodził na jałowym ze starą cewką i starym kondensatorem. Zabrałem się za próbę drogową. Początkowo jechało się całkiem dobrze. Po 2-3 km objawy powróciły, w mniejszym stopniu, ale...
Dupa za mnie nie drajwer... Teraz z lenistwa próbowałem dojechać wszelkimi sposobami do garażu bez zatrzymywania się. Więcej gazu, mniej gazu, zatopić pływak, to znów zamknąć kranik - a nuż coś pomoże. Na wolnych jedzie, szybciej już nie. Coś go trzyma, nie ma mocy - czasem szarpie. Włączyłem ssanie na maksa i dojechałem sobie brakujący 1km do garażu.
Teraz już wiem że to brak paliwa. Podnoszenie iglicy nic nie dało. Zatapianie pływaka pogarszało sprawę. Gaźnik dopiero co czyszczony, kran w zbiorniku drożny. Poszukiwałem lewego powietrza, bez rezultatu. Simmering na wale szczelny, bo na króćcu gaźnikowym trzyma przyssaną kartkę papieru.
Dawaj, rozebrałem raz jeszcze gaźnik, przedmuchałem dyszki, kanaliki. Przelałem go benzyną, opróżniłem i zamontowałem. Teraz Iż jeździ lepiej niż kiedykolwiek! Nie wiem jak to jest możliwe że gaźnik musiałem czyścić 2 razy, a nawet trzy. Za trzecim razem nie znajdując nic w dyszy.
mcfrag napisał/a:
Może być tak, że powodem Twoich problemów nie był ani kondensator, ani cewka.
Tutaj była pogrzebana sprawa. Uparłem się na ten zapłon jak baran, lekceważąc inne objawy.
Dziękuję wszystkim za okazaną pomoc, teraz jestem mądrzejszy o kilka doświadczeń. Byłem dotąd przekonany że usterki tego typu znajdę w moim sprzęcie bez większych problemów. Teraz wiem że zbyt wiele to nie wiem, poległem na najprostszej sprawie!
Gdy tak już rozgrzebałem Iża po 3 godzinach w rowie, szedł sobie gościu na pole. Pogadaliśmy trochę, po czym powiedział: jak pan go składał to sobie pan z nim poradzi! Na co ja: godzinkę temu też tak myślałem.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach