Custom bike, to zjawisko występujące na całym świecie, ale chyba tylko w naszej ojczyźnie nie rozumiane. W Polsce custom=harley, a na świecie jak kupisz sobie motocykl, czy samochód to robisz z nim co chcesz, inna sprawa czy cudaka dopuszczą do ruchu. Anglicy zakochani w swoich motocyklach robią cafe racery, z BSA czy Nortona i czy ktoś ich beszta za niszczenie oryginałów, oczywiście są pasjonaci na oryginałach, ale między nimi nie ma antagonizmów. W Stanach ktoś przypierdziela się do bobbera z Indiana no nie, ale u nas jak gostek wstawił do Junaka silnik Yamahy XS650, to prawie go zlinczowali, dla tego wolę motocyklizm w Polsce z lat 90tych.
Tylko, że w większości przypadków z custom bikem to miało mało wspólnego (delikatnie rzecz ujmując), niestety najczęściej było to zwykłe druciarstwo i kowalstwo nie obrażając tego szlachetnego zawodu. Więc Ja osobiście nie tęsknię za takimi czasami, tak samo jak nie tęsknię za komuną.
Nie napisałem, że tęsknię za tamtymi czasami tylko, że wolę motocyklizm w Polsce lat 90tych, a dokładniej chodziło mi o podejście do motocykla. Jak ktoś zrobił druciaka, to nikt tego dzieła nie chwalił, natomiast fajne customy ludzie podziwiali. Dzisiaj przerobisz Junaka, Mkę itp. to bez względu na efekt budowy jesteś be i to bardziej przypomina komunę.
Dobra nuta, myślę że większość/wszystkich autorów tych dzieł z ekranu można utożsamić z treściami wyrażanymi przez podmiot liryczny w utworze.
Tak powiedzmy koło 1997-8, w moim mieście było łącznie ok. 20 motocykli o poj. <= 250 cm, z czego 1/4 stanowiły przerobione Junaki. Niektóre były nawet starannie wykonane, ale co z tego... za mały silnik, żeby to miało wygląd. Natomiast pociętych ram, wahaczy, widelców, półek, kap silnika nikt już nie odzyska.
Jakikolwiek japoński pseudochopperowaty motocykl był wtedy absolutnie poza zasięgiem czowieka w wieku do lat 25, więc kolejną jeszcze niższą ligą były przeróbki Iży, Jaw, Pannonii, które wtedy można było nabyć przy odrobinie szczęścia za 50 zł lub flaszkę Czystej. WSK w tej wersji chopper też się czasem spotykało.
Na szczęście już wtedy mi coś świtało że nie tędy droga, i okazałem się odporny na sugestie młodszego brata żeby w świeżo zakupionym Iżu zamontować np. 3 chromowane lampy i długi przód. Początek był dobry, bo w Iżu po zakupie była zamontowana pseudochoperowa kierownica (bez jakiegokolwiek osprzętu), prawdopodobnie od BMXa.
Jakiś czas temu na złomnikowy konkurs popełniłem takie ogłoszenie, inspirowane autentycznymi ogłoszeniami z Świata Motocykli z tamtych lat:
Sokół 600 - born to be ride dla konesera ZOBACZ
Oferuję jedyny taki na Allegro niepowtażalny motocykl Sokół 600 rocz 1938 w wersji choper. Oryginalna rama przecięta i profesjonalnie przedłużona, długi przód rury chrom połysk, błotnik bobtail, wydech drug pipes, z tyłu felga 16 na szerokim laczu. Kolor bachama yellow z płomieniami arografem. Motocykl jest posiadaczem wielu bajerów i usprawień modernizacji podwyszających jego wartośc i walory użytkowe takie jak elektroniczny zapłon od trabanta, alternator 12Wolt z zaporożca, diodowe poświetlenie, podgrzewane manetki z frędzlami. Tylne światło chrom trumna. Jak widać na zdjęciach włożyłem w niego mnóstwo pracy i serca i zaangażowania i efekt jest wspaniały. Mogę dożucić niepotrzebne części które wymontowałem z motocykla jak go kupiłem (niektóre sa pogięte lub pocięte bo ciężko je było wymontować). Oddam tylko koneserowi takich motocykli. Bez papierów, można zarejestrować na żółte papiery. Cena nie podlega dyskusji, bo to jest unikat i nie ma takiego drugiego unikatu Polsce a morze i na świecie. Nie odbieram telefonów smsów i mejli z niepowarznymi propozycjami.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach