Konserwator zabytków w Gdańsku w zaświadczeniu o wpisaniu mojego Iża do rejestru zabytków nawet wyszczególnił rzeczoznawcę
Jeśli któryś urząd nie wymaga opinii rzeczoznawcy to powinien na swój koszt zasięgnąć fachowej opinii (a o taką bardzo ciężko). Tyle, że wtedy opłata skarbowa za wpis do rejestru zabytków nie będzie wynosić 30zł, ale 300zł
W tej dyskusji rozróżniłbym dwa skrajne przypadki:
- rejestracja na żółto pojazdu z kompletem dokumentów i numerów nie pozostawiających wątpliwości, że to jeden zestaw, którego marka/model/typ itd jest znana i oczywista (mam na myśli zwłaszcza popularne sprzęty krajowe, które praktycznie każdy potrafi rozpoznać).
- rejestracja pojazdu rzadkiej, mało popularnej marki, bez dokumentów, odbudowanego ze zgliszcz poprzez żmudną i wieloletnią kompletację.
Moje pytanie brzmi: Czy w obu przypadkach rzeczoznawca (czytaj: dupochron, czyli ktoś, kto swoim stempelkiem zaświadczy o tym, że odbudowana kupka gruzu jest tym, o czym mówi zapis w nowo wyprodukowanych dokumentach rejestracyjnych) jest niepotrzebny? A jeżeli jest niepotrzebny, to kto weźmie "na klatę" odpowiedzialność za wpisanie takiego sprzęta do ewidencji i dopuszczenie do ruchu? Diagnosta? Baaardzo wątpię.
O tym, że rzeczoznawca jest niepotrzebny konserwatorowi mówi wyrażnie np. ta korespondencja. Tylko czy na pewno jest ZAWSZE zbędny w procesie rejestracyjnym na żółte?
O tym, że rzeczoznawca jest niepotrzebny konserwatorowi mówi wyrażnie np. ta korespondencja. Tylko czy na pewno jest ZAWSZE zbędny w procesie rejestracyjnym na zółte?
Ja tam nie znalazłem wyraźnego zapisu, że rzeczoznawca jest niepotrzebny. Może muszę to przeczytać jescze kilka razy
Ja tam nie znalazłem wyraźnego zapisu, że rzeczoznawca jest niepotrzebny
Konserwatorowi.
Do czego w ogóle mogłaby przydać się konserwatorowi opinia rzeczoznawcy? Jeżeli już, to do określenia "procentu cukru w cukrze", czyli, jak mawia Spiker, koszerności. Skoro jednak nie obowiązują już wymierne kryteria kwalifikacji pojazdów, to po kiego muzealnikom merytoryczna opinia fachowca?
Wpis do rejestru zabytków i sama rejestracja pojazdu to dwa różne zagadnienia. Rzeczoznawca, jeżeli już, potrzebny jest w tym drugim przypadku.
Wpis do rejestru zabytków i sama rejestracja pojazdu to dwa różne zagadnienia. Rzeczoznawca, jeżeli już, potrzebny jest w tym drugim przypadku.
Tylko, że gdzie nie spojrzeć to wydziały komunikacji na swoich stronach przy rejestracji pojazdów zabytkowych nie mają opinii rzeczoznawcy na liście potrzebnych dokumentów.
Jedynym miejscem gdzie żądają opinii rzeczoznawcy jest stacja diagnostyczna. Rozmawiałem na ten temat ze "swoim" diagnostą i fakt, że nie przytoczył mi paragrafu, ale stwierdził logicznie "że skąd on ma wiedzieć co to sobą reprezentuje".
U konserwatora wystarcza biała karta i dostajemy zaświadczenie o wpisie.
W wydziale komunikacji do rejestracji pojazdu zabytkowego jeżeli mamy komplet dokumentów potrzebujemy zaświadczenia od konserwatora i badania wieczystego od diagnosty. W przypadku braku tablicy, dowodu rejestracyjnego, a jesteśmy właścicielem pojazdu (umowa) rejestrujemy na oświadczenie.
Podsumowując: na chwilę obecną opinii rzeczoznawcy potrzebuje/żąda tylko diagnosta. Tezę tą podważa Suchy więc należałoby definitywnie sprawę rozstrzygnąć, czyli znaleźć lub nie paragraf. Postaram się ze swojej strony ponagabywać mojego człowieka.
Okej ale jak jest sytuacja że NIE MAMY dowodu rejestracyjnego to z jakiego dokumentu można pobrać dane niezbędne ? jak waga , nacisk na oś, moc etc. Moim zdaniem właśnie do tego jest potrzebna opinia rzeczoznawcy. I ona jest potrzebna w (wydziale komunikacji - już nie ??? ) i na stacji diagnostycznej. A na stacje to trzeba mieś jeszcze dokładniejsze zestawienie danych niż jest w opinii ale to inna historia.
I uwaga jestem w szoku sprawdzam dziś na stronie powiatu i usunęli info o opinii rzeczonawcy
Pytałem się kolegi znawcy, nie pamięta paragrafu, ale w każdym wypadku jeżeli SKP ma wątpliwości to może zawołać opinię rz., ale nie musi , także w przypadku współczesnego pojazdu, kiedy widzi, że np silnik jak ruski telewozor a w dowodzie wpisane 49cm.
Może ten artykuł wyjaśni wasze spory. http://gazetapodatnika.pl...ukuj/a_3045-0_1
Z mojego doświadczenia przy rejestracji na żółte tablice mogę powiedzieć, że opinia rzeczoznawcy była potrzebna do uzyskania "białej karty". "Wniosek o przeprowadzenie badania zgodności pojazdu zabytkowego z warunkami technicznymi" napisałem sam zgodnie ze wzorem przedstawionym w Dzienniku Ustaw 2013 r. poz. 337.
Jedyny paragraf mówiący o tym, że diagnosta ma prawo żądać opinii rzeczoznawcy to Dziennik Ustaw 2012 r. poz. 996 dział II §3.
Nickeledonie a tak czysto teoretyzując - skąd konserwator stwierdzi ile % oryginalnego motocykla pozostało w motocyklu ? Bo to niby jest potrzebne.
Nie mam pojęcia, w moim przypadku jak zaniosłem białą kartę to miłe dziewczyny spojrzały (nie na mnie oczywiście) i powiedziały "ale ładny" i na drugi dzień miałem wpis.
[ Dodano: Wto 15 Lip, 2014 ]
Suchy napisał/a:
ale w każdym wypadku jeżeli SKP ma wątpliwości to może zawołać opinię rz
Ale co, sam sobie wzywa i robią konsultacje, czy Tobie każe zrobić opinię?
A po co taka opinia jeżeli SKP nie wołało i nie podało podstawy prawnej do takiego postepowania? Poza tym nie maja prawa wołać takiej opini ,,bo tak" tylko muszą uzasadnić, bo gdybyś się odwowyłał to muszą mieć na papierze, dlaczego taka a nie inna ich decyzja.
Ja nie wiem co wy macie z tą miłością do rzeczoznawców i pragnieniem ich sponsorowania, nie lepiej dawać pieniądze na bezdomne pieski czy kotki? .
Poza tym panowie z SKP to często matoły, więc jak gdzieś wołają taką opinię, to jedziemy tam gdzie dadzą sobie wytłumaczyć, że jednak nie trzeba, a klient się zna lepiej.
Do stacji diagnostycznej na żółte tablice potrzebujemy:
- Biała karta
- Umowa kupna/sprzedaży, kwit ze złomu generalnie akt własności
- wpis do ewidencji pojazdów zabytkowych, od konserwatora
- tablice próbne(jeśli nie było)
Nie potrzebujemy opinii rzeczoznawcy a dokładniej nie jest ona wymagana, co nie oznacza, że możemy sobie taką zrobić.
Ale nie spójność przepisów, sprawia ,że w różnych urzędach są różne interpretacje.
Wczoraj otrzymałem próbne tablice rejestracyjne. Co ciekawe tym razem bez żadnej kolejki! Mam teraz miesiąc na dokonanie przeglądu technicznego. No to teraz kolejny etap batalii ...
Podobno jest szansa wyprowadzenia błędnie wpisanego roku produkcji jeśli tylko diagnosta odczyta z natury i napisze odpowiednią adnotację. No i wciąż jest niepewność związana z brakiem numerów na ramie ... Zobaczymy.
Ubezpieczyłem się w PZU (było najbliżej a deszcz lał, więc nie szukałem innej opcji ...). Podobno zniżka 70% jest tylko dla "żółtych tablic". Jest też u nich coś takiego jak minimalna stawka OC. Więc i tak zapłaciłem 95 zł pomimo posiadania max. zniżek z tytułu bezszkodowej jazdy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach