Ostatnimi czasy doszedłem z ćwiartką do porozumienia i postanowiliśmy pojechać do mojej rodzinki pod stolicą. Mała trasa, ale na razie moja najdłuższa na NSU.
,,Combat ready"
Trasa przebiegała przez drogi powiatowe, aby było spokojniej i bardziej ,,przedwojennie".
Jechałem z Kielc przez Samsonów, Chlewiska, Przusuchę, Białobrzegi, Warkę i Górę Kalwarię.
Jest klimat dla sztywniaka.
Dojeżdzając do Białobrzegów złapałem gumę w miejscu chyba pechowym dla motocyklistów. Przypadkiem dowiedziałem się, że właściciel kasku za mną uciekał przed policją bez prawka.
Na szczęście miałem moje czarne pudełko warte każde pieniądze. A w pudełku dętka, łyżki moto i kawałki gumy co by obręcze obić mniej, a nie więcej.
Z takim zestawem wymiana gumy to czysta przyjemność, prawie jak w warsztacie. Jednak okazało się, że dętka się przebiła od strony obręczy. Jak tu nie wierzyć w pechowe miejsca?
Na miejscu pod Biedronką. wycieki?! Panie jakie wycieki!
Koczujemy pod Biedronką.
Podczas powrotu zaczęło ,,trochę" lać, na szczęście wymyśliłem jak uratować nesowe prądy przed zalaniem.
A poza tym odkryłem genialny schowek w NSU na strój przeciwdeszczowy, czy inne miękkie rzeczy. Gdybym miał rocznik późniejszy, to już by się nie dało skorzystać z takiego schowka.
I w Warce.
Powrót zajął mi ok 4 godziny. Do Wawy Nesio spalił ok 8l, jednak opuszczenie iglicy o jeden ząbek na sam dół spowodowało, że spalanie spadło o 1l./100km! Podczas powrotu zużył 6,2. Natomiast oleju Lubro wyszło 1,5l. Chyba trochę dużo. Jak ktoś ma doświadczenia to jaka jest ,,norma"?
Poza tym prądnico-regulatoro-iskrownik regenerowany w Cyklo o dziwo dał radę i nie będę musiał do na razie znowu reklamować. Moje inne wrażenia sa takie, że opłaca się inwestować i zabierać wypasiony zestaw antykapciowy. Mimo, że w Nesiu nie mam żadnych dodatkowych bagażników to można się a niego sensownie załadować i to z możliwością korzystania z bagażu bez zdejmowania.
A na koniec chciałem zauważyć, że dla mnie przynajmniej jazda na sztywniaku nie jest o wiele bardziej męcząca od jazdy na amorkach. Oczywiście komfort jest oldschoolowy, ale nic mnie specjalnie po tym nie boli itp. Czyli generlanie sztywniaka polecam zastanawiającym się .
Według instrukcji obsługi 201/251 OSL i 351 OT z 1938 (już głowica alu):
- zużycie paliwa = "2 1/2 l/100 km" (czyli 2,5 l/100 km)
- zużycie oleju = "1/20 l/100 km" (czyli 0,05 l/100 km)
Dla dużych OSL (351/501/601) zużycie oleju wg instrukcji obsługi to 0,1 l/100 km, ale przy dobrze zrobionym silniku w praktyce niższe (prawie żadne).
Suchy, dopracuj jak najszybciej:
- lampę (prędkościomierz i elementy w otworach na wierzchu)
- lewy podnóżek
- wspornik pompki
- osłonę łańcucha napędowego
- podnóżki pasażera (te są okropne)
- podstawę akumulatora
Dodatkowo:
- zbiornik paliwa (dodaj niebieski pasek na granicy przetłoczenia).
itp.
Poza tym nie jest źle . To był dobry zakup!
Mała korekta: w OSL-kach są prądnice (ze zintegrowanym regulatorem i z układem przerywacza zapłonu), ale nic co można by nazwać iskrownikiem.
Dziurę w dętce od strony obręczy trudno nazwać pechem . Czy masz gumowy ochraniacz na szprychach? Ja już dawno zrezygnowałem ze starych i łatanych dętek (zawsze puszczają w najmniej oczekiwanym momencie).
Brawo za odwagę i zaradność przy awariach! Jak sobie przypomnę pierwszy dłuższy wyjazd enesem to wyglądał i zachowywał się o wiele gorzej.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach