Cześć. Pierwsze co to gratuluję Ci kolejnej pary kół, ładnych kół
mcfrag napisał/a:
...Saroléa 48AS to motocykl belgijski. Wyprodukowano ich niewiele, razem z wersją ASL (L jak Lux, czyli miękki tył na suwaku) powstało tylko ok 4000szt...
Czyli obrót o 180° z bloku wschodniego na zachodni. W ten sposób otwierają się nowe znajomości i kontakty, być może w pozyskaniu kolejnej pary kół (być może jeszcze cenniejszej), wiem to po swoim przykładzie szukając części do 49-tki przywlokłem 350-tkę. Jeśli chodzi o kontakty to zapytam czy znalazłeś jakąś "encyklopedię" w postaci ludzi, forum albo na razie błąkasz się po omacku w szukaniu informacji.
mcfrag napisał/a:
Czuję, że właśnie rozpoczyna się fajna historia!
Masz rację. Każdy "nowy" motocykl w garażu jest fajną historią, zabawą i dociekaniem, czy aby te dwie śrubki tu powinny być
jarcco napisał/a:
Jeśli to w rzeczywistości wygląda tak dobrze jak na fotografii, to masz remont lakierniczy za sobą.
Zdjęcia zdjęciami, a lata latami. Wszystkiego się nie da uratować, miałem przyjemność pooglądania sobie tego motocykla w Łodzi i tak wesoło to raczej nie było z powłoką lakierniczą.
mcfrag napisał/a:
...Wracając do Sarolei - podjąłem ostateczną decyzję. Ten remont zacznę od dokompletowania motocykla i uruchomienia silnika, a jeżeli będzie trzeba - od doprowadzenia go do pełnej sprawności. Nadwoziem i resztą prac zajmę się dopiero wtedy, gdy motocykl doprowadzę do pełnej mobilności drogowej.
Wyczułem tu pewien pośpiech, czyżby były szykowane jakieś zmiany w "żółtych sprawach".
mcfrag napisał/a:
...Stanie się to wtedy, gdy z "kanału" zjedzie mi sztywniak. Inaczej nie mogę, garaż to zbyt mała przestrzeń na remonty symultaniczne.
Po tych słowach i zdjęciu odniosłem wrażenie, że masz regały na motocykle
Czyli obrót o 180° z bloku wschodniego na zachodni.
Powiedziałbym, że to przeskok z niemieckiej szkoły budowania motocykli do angielskiej.
fred8012 napisał/a:
zapytam czy znalazłeś jakąś "encyklopedię" w postaci ludzi, forum albo na razie błąkasz się po omacku w szukaniu informacji.
Jasne, powoli zaczynam łapać kontakty. Są pierwsze efekty - dzięki temu udało mi się m.in. zrekonstruować parę brakujących drobiazgów i powiększyć stan posiadania literatury dotyczącej mojego modelu.
fred8012 napisał/a:
miałem przyjemność pooglądania sobie tego motocykla w Łodzi i tak wesoło to raczej nie było z powłoką lakierniczą.
E, nie ma dramatu. Na szczęście to tylko względnie niewielkie ubytki w lakierze, blacha jest bardzo zdrowa a to jednak zdecydowanie ważniejsze niż powłoka malarska, o którą zresztą zawalczę. Remont w stylu "cukierek, lepszy niż z fabryki" jakoś mi nie w głowie.
fred8012 napisał/a:
Wyczułem tu pewien pośpiech, czyżby były szykowane jakieś zmiany w "żółtych sprawach".
Jeżeli chodzi o Saro, to absolutnie nie ma żadnego pospiechu. W przypadku 350 - owszem, już najwyższy czas zamknąć ten temat. Raz, że to wstyd, że tyle się z nim ociągam a dwa, że jeżeli nie uda mi się zrobić tego teraz, to pewnie i przez zimę się nie zmuszę.
fred8012 napisał/a:
Po tych słowach i zdjęciu odniosłem wrażenie, że masz regały na motocykle
Mam zwykły mały garaż i za dużo w nim złomu. Kupując Saroleę przekroczyłem masę krytyczną i chcąc nie chcąc, wkrótce będę zmuszony podjąć radykalne działania w tej kwestii.
Pod tybuszem wszystko tak wygląda, zwlaszcza, gdy fotkę robi mu drągal trzymający aparat na wysokości 2m.
Prawda jest taka, że Saro ma gabaryty i rozstaw osi Iża-49, choć jest od niego zbudowana trochę delikatniej. Waży 125kg, czyli mniej więcej tyle, co 49 bez jednego wydechu, wahacza, suwaków, tylnego fotela, puszki prądów, filtra powietrza, bocznej nóżki, pałąków bagażnika itd. To typowy rozmiar europejski. Mój rozmiar!
Cóż, wiele się raczej nie zdarzyło. Przybyło parę gumek i drobiazgów, dokompletowałem brakujące, bardzo fajne wizualnie śruby i nakrętki nadwozia, no i najważniejsze - motocykl został wpisany do ewidencji CEPiK.
Mniej więcej rok temu wstawiłem Saro na stół operacyjny i... i to by było na tyle. Nie mam w tej kwestii w ogóle ciśnienia i w najbliższej przyszłości nie przewiduję żadnych ruchów remontowych. Szczerze mówiąc wątpię, że w przyszłym roku się nią zajmę - tyle jest innych, ciekawszych rzeczy do zrobienia...
Zważywszy na fakt że minęły już od prezentacji przeszło dwa lata, to słowa: nie mam w tej kwestii w ogóle ciśnienia znajdują w pełni pokrycie. Przyznaję że podejrzewałem bardziej już ukończony remont i brak chęci "prezentacji światu" swego dzieła lub zmianę właściciela. Czyli nie mamy raczej szansy zobaczyć Twojej Sorelki na długich dystansach?
mcfrag napisał/a:
tyle jest innych, ciekawszych rzeczy do zrobienia...
Czy to oznacza że już tylko jeździsz? Nie wierzę że można wytrzymać bez zepsucia jakiegoś ciekawego mechanizmu własnymi rękami.
Pozostaje mi pogratulować uzyskania uprawnień do poruszania się motocyklem po drogach, czyli jest sprawny. A to też niemało!
Pozostaje mi pogratulować uzyskania uprawnień do poruszania się motocyklem po drogach, czyli jest sprawny. A to też niemało!
Posiadanie tablic rejestracyjnych nie jest jednoznaczne ze sprawnością pojazdu. Można było o tym usłyszeć w mediach jakiś czas temu odnośnie tablic próbnych, bez których nie można pojechać na pierwszy przegląd zabytkiem czy sprowadzanym z zagranicy pojazdem. Mówili o tym, że wiele z tych pojazdów nie spełnia podstawowych wymagań sprawnościowych, a mając tablice próbne jesteśmy warunkowo dopuszczeni do ruchu. Wielokrotnie było tak, że niesprawny pojazd na czerwonych tablicach powodował kolizje lub groźniejsze wypadki. Jak to u nas, prawo jest prawem, ale jego zmiany nie zawsze idzie z funkcjonalnością.
Reasumując. Na przeglądach (głównie aut) trzepią nas na ścieżce diagnostycznej i wyłapują najdrobniejsze usterki by nie podbić przeglądu, a w praktyce urzędy komunikacyjne wydając "czerwone" blachy bez wiedzy o stanie pojazdu wyraża zgodę na legalne poruszanie się po drogach publicznych, bo nie każdy kierowca po przykręceniu tablic jedzie bezpośrednio do stacji diagnostycznej.
Mając żółte blachy za stan techniczny odpowiada właściciel pojazdu. Zresztą, aby takową tablicę dostać trzeba przecież przejść bardzo szczegółowe badanie techniczne!
Badanie techniczne pojazdu zabytkowego nazywa się fachowo badaniem zgodności pojazdu zabytkowego i nie ma ono na celu potwierdzenie sprawności technicznej pojazdu w dzisiejszych kryteriach, bo co np, jeżeli pojazd nie ma seryjnie np hamulca, światła stop i wogóle ma oświetlenie karbidowe. Dlatego do tego badania nie są potrzebne żadne czerwone tablice, jeżeli jakieś cepy na SKP takiej oczekują to robią to bez podstawy prawnej. Chyba, że ktoś mi taką podstawę pokaże to wtedy przyznam mu rację.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach