Marek, gratulacje za zwycięstwo w tak trudnych warunkach pogodowych. Zwłaszcza że w sobotę za dużo sobie nie potrenowałeś.
Jazda na torze wyścigowym to świetna zabawa, ale dla mnie skończyła się już w sobotę po trzecim treningowym wyjeździe na tor. Marek otrzymał trofea z zębatki, łożysk i świec, a ja z wkrętów i drutów. Kwestie mojego krótkiego udziału może poruszę w bardziej prywatnym temacie, bo tu rozmawiamy o zawodach.
Fajny filmik o wyścigu Iża z Puchem, chociaż w sumie nie ścigaliśmy się Podczas treningu dogoniłem Marka, a potem kilka okrążeń jechałem za nim bojąc się wyprzedzać, aby nie stworzyć niebezpiecznej sytuacji. To też kwestia obycia na torze, bo zawodnicy z większym doświadczeniem dobrze wyczuwali moment i wymuszali na wyprzedzanym zmianę toru jazdy.
Pomimo żyłowania Iża na 3 biegu do 75km/h to nie silnik, a hamulce nie wytrzymywały takiej jazdy.
Naprawdę warto spróbować swoich sił, bo jazda na torze i ulicy to dwie różne bajki.
Cieszę się, że pomimo tej przykrej sytuacji jesteś dalej pełen dobrych myśli. Niech to zdarzenie będzie pierwszą i ostatnią przygodą w Twoim długim jeszcze życiu motocyklowym.
Archi88 napisał/a:
jazda na torze i ulicy to dwie różne bajki
Całkowicie. Możecie nie wierzyć, ale jazda po torze weryfikuje i kierowcę i motocykl. Specyfika jazdy po torze niejako wymusza na kierującym bardziej wyczynową technikę, tu się nie da jechać jak po ulicy. Startując z Arturem motocyklami tak naprawdę turystycznymi mogliśmy to odczuć w całej okazałości.
Z mojej strony wyglądało to to tak, że po przejechaniu pierwszych kółek szybko zjechałem celem zmniejszenia ciśnienia w oponach i utwardzeniu zawieszenia aby poprawić choć trochę trakcję (ustawienia z jazdy po winklach wokół komina można sobie włożyć). Trakcja trochę się poprawiła, ale niestety opony które w moim Puchu mają już ponad 20 tys przebiegu w porównaniu do opon kolegów na motocyklach przygotowanych do wyścigu są KWADRATOWE i powodują ciągłą walkę w zakrętach. Pomimo tych niedogodności wraz z każdym kolejnym okrążeniem czułem się coraz pewniej, do tego stopnia, że zaczęły przeszkadzać podnóżki Następną niespodzianką okazała się skrzynia biegów, a dokładniej 3 bieg który lubił sobie wyskakiwać kiedy redukowałem do 2 i z powrotem zapinałem 3. Skończyło się to tym, że jeździłem praktycznie cały czas na jednym 3 biegu, co to oznacza w wolnych nawrotach łatwo sobie wyobrazić. Co do samej jazdy po torze to jest to sama przyjemność i niesamowita frajda, ale jeżeli zepsujesz jeden zakręt to dobry tor jazdy odzyskujesz dopiero gdzieś za 2-3 zakręty więc nie ma litości.
Mimo wszelkich trudności gorąco polecam każdemu takie doświadczenie. Powiem jeszcze tak, w sobotę podczas Track Day mógł przyjechać sobie praktycznie każdy i potrenować. I przyjechały współczesne ściganty znane z ulic Naszych miast, ale cóż, że duuużo mocy i na prostej był szybszy w zakrętach duma była już urażona i to często przez jakąś WSKę czy innego Pucha.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach