Ehh , ja też miałem nadzieję że się uda Ale z drugiej strony będę miał więcej czasu na robotę
Trzymajmy kciuki , aby przyszły sezon był owocny w Iżowe spotkania
Nadzieja umarła rano - u nas leje z małymi przerwami. A jak to mówiono na pikniku:
"w oknie pogodowym" nie zdążyłbym dojechać.
No nic w takim razie sezon uważam za otwarty i wyglądam słońca
Tradycja jesiennego spotkania w Międzyrzeczu nie umarła!
Z niekłamaną radością informuję, że spotykamy się w najbliższy weekend (14-16 września). Dane adresowe naszej bazy i niezobowiązująca konwencja zabawy zostały opisane w pierwszym poście.
Zjeżdżamy się w piątkowy wieczór - myślę, że okolice godz 18.00 i później będą w sam raz. W sobotę planujemy trochę pojeździć, dlatego wypadałoby mieć jakiś motór, najlepiej zatankowany pod korek już w piątek, coby nie tracić czasu na początku wycieczki. Jako, że planujemy wyjechać poza granice międzyrzeckiego powiatu, sugeruję zabranie dowodu osobistego. Wracamy na bazę wieczorem, dzień kończymy wesołym integracyjnym ogniskiem ze śpiewem na ustach, pieczeniem kiełbachy i skokami przez ogień. W niedzielę, pełni wrażeń rozjeżdżamy się do domów, zastanawiając się, jak dotrwać do wiosny bez takich atrakcji...
Pogoda zamówiona i potwierdzona, noclegi również mamy już klepnięte. Osoby, z którymi mam kontakt osobisty już wiedzą o tej sytuacji i o frekwencję jestem spokojny. Nie było mi dane zaprosić osobiście wszystkich, dlatego nadrabiam zaległości i robię to teraz. Panie i Panowie, do zobaczenia w Międzyrzeczu!
Dlaczego mnie takie tematy zawsze omijają, pół roku mieszkałem w Międzyrzeczu aż do końca maja, nawet na piwo bym przyszedł bo nie miałem i tak tam motocykla a teraz w Stolicy Dykta się maluję
Wypadałoby w kilku słowach podsumować ostatni weekend. Nikt się nie wyrywa przed szereg, więc dobrze, niech będzie. Zacznę.
Zjechaliśmy się mniej więcej w tym samym czasie, tuż po zmroku. Pojawiła się praktycznie cała forumowa sekcja gimnastyczna plus Kosmo na AWO, którego chyba nie muszę Wam przedstawiać.
Późnym wieczorem wpadli jeszcze Rafał i Wiesia (mam nadzieję, że dobrze zapamiętałem), sympatyczni znajomi Kosmo, którzy podjechali na zjawiskowym zaprzęgu zbudowanym na Iżu Planecie. Niestety nie mam żadnych fotek tego cuda.
Było trochę czasu, więc dla treningu rozłożyliśmy skrzynię jednej z 49-tek.
Nazajutrz szybka pobudka, śniadanko i poranne czynności serwisowe. Ja zmieniłem urwaną w piątek szpryszkę.
Centrum było niezbyt przejezdne że względu na trwający maraton. Część ulic została wyłączona z ruchu, więc nie było wyjścia. Junaki zostały przed Bundestagiem a my ostatni etap trasy zrobiliśmy spacerkiem. Dzięki temu nawiązaliśmy nowe znajomości.
Tu mieliśmy zaparkować, ale dziś się nie udało. Nie tym razem, to innym.
Droga powrotna zleciała szybciej niż poranna, tym razem mieliśmy wiatr w plecy.
Wieczorem poskładaliśmy 49. W końcu na czymś trzeba wrócić!
W niedzielę rozjechaliśmy się w swoich kierunkach. Mnie, Andrzeja i Łukasza trasa poprowadziła przez Wolsztyn. Gdy się tamtędy przejeżdża, nie sposób nie zatrzymać się w parowozowni.
Tym razem kilka maszyn było pod parą a niektóre zostały częściowo rozmontowane. Za każdym razem można zobaczyć coś nowego.
Co tak zainteresowało Andrzeja?
A to:
Tuż przed samą metą zatrzymaliśmy się, żeby poprzetaczać płyny ustrojowe - w jednym z junaków w tajemniczy sposób zabrakło.
Tyle ode mnie. Było jak trzeba!
Czy to ostatnia taka sytuacja w tym roku? Och nie, nie! To nie może być prawda...
Pojawiła się praktycznie cała forumowa sekcja gimnastyczna
Tym bardziej było mi miło choć przyznam, że miałem lekką zadyszkę. Ale po kolei.
Sobota zaczęła się wcześnie bo o 4.00...
... i po spakowaniu zestawu naprawczego skrzyni biegów dla potrzebujących o 5.00 byłem już na "drodze szybkiego ruchu". Choć nie do końca widziałem gdzie jadę.
Po 3 godzinach sprintu na dystansie 200 km gościłem już w Międzyrzeczu w mojej ulubionej restauracji na gorącej herbacie i kanapce "ala ja sam".
Potem nastąpiło oficjalne powitanie w wersji bardzo krótkiej i symbolicznej i na koń.
Po drodze, jak pisze Piotrek, Adam częstował jeszcze chętnych marmoladą własnej produkcji,
Nie wiem, kto wpadł na pomysł wjechania do centrum Berlina bez naklejek z normą Euro ale stało się. Taki brak odpowiedzialności już nie dziwi.
Stolyca to stolyca i brodę trzeba przyczesać!
Można? Można i starym motorkiem! Spotkanie sprzyjało pokonywaniu kolejnych rekordów życiowych. A w tym gronie poprzeczka jest na prawdę wysoko!
Wracając, nagle wszyscy schowali się w krzakach bo taka była potrzeba. Ech, Polacy...
Na co zwrócił uwagę miejscowy Policjant.
Powrót był i z górki i z wiatrem i szybko bo kolacja czekała na stole.
Potem już tylko noc, rozmowy o motorach, osiągniętych prędkościach i średnim spalaniu - czyli lektura obowiązkowa i przyjemna. A w międzyczasie Team mechaników dokonywał bieżących napraw umęczonych wałków zdawczych.
Nazajutrz pobudka, śniadanie, podanie ręki, klepnięcie w plecy i szybka odprawa.
Po drodze wizyta w okolicznej parowozowni - ten to ma potenjał!
I kolejna kartka z kalendarza za rok ma już adnotację: TERMIN ZAJĘTY!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach