Ach ta młodzież kąpana, w wodzie gorącej.
Dziś nastąpiło ostateczne mycie i dokładne czyszczenie elementów nadwozia. Teraz będzie etap renowacji i konserwacji.
Po wyszorowaniu wszystkich elementów lakierowanych przystąpiłem do ich renowacji. W pierwszej kolejności przy pomocy papierów wodnych 2000 i 2500 usunąłem różne purchle, luźną rdzę i nietrzymający lakier.
Z przedniego błotnika usunąłem przylutowany mosiądzem kawał pręta.
Tak przygotowane części pokryłem za pomocą aerografu inhibitorem korozji R Stop. Zaletę ma taką, że wiąże rdzę a jest przy tym bezbarwny i po nałożeniu robi wrażenie jakby wszystko było pokryte lakierem bezbarwnym. Gdy się utwardzi wszystko zostanie jeszcze wypolerowane i zabezpieczone twardym woskiem.
To już element po końcowej obróbce.
A tu reszta czeka na dopieszczenie.
Fajny będzie rdzewiak, choć nie aż tak parchaty jak Nes Artura ze Starogardu, swoją drogą jak to się gusta z wiekiem zmieniają
No dobra dość leniuchowania, bo jeszcze niektórzy skorzy pomyśleć, że mam nielimitowane minuty urlopowe.
Tym bardziej trzeba się wziąć do roboty gdyż wróciły śrubki i druty z cynkowni.
Na pierwszy ogień poszło tylne koło, przekleństwo jeżeli trzeba wszystkie szprychy na raz zaplatać.
Trzy godziny roboty, bo jeszcze po drodze zamieniłem szprychy miejscami
Ale udało się.
Przednie to mógłbym robić z zamkniętymi oczami i bez liczenia poskoku żłobkowego
Montaż elementów tocznych konusowych.
I przód zamknięty.
Obawiałem się, że nowe pokrycia galwaniczne będą się mocno "gryźć" ze starą materią, ale jakoś się dogadują. Zobaczymy jak będzie z chromami.
Dla formalności, tylne koło.
Tylne koło jest wyposażone w oś przetykową.
I na koniec dzisiejszego dnia, pozycja boczna bezpieczna.
W tym motocyklu występują elementy złączne dwóch producentów: Kamax oraz Ribe. Śruby są we wszystkich możliwych konfiguracjach: cynkowane, chromowane, oksydowane i malowane. Co se żałować, w końcu to Victoria!
Jaka piękna "antylopa" w tle! Mój stryjek miał taką, ale w czasach, gdy akumulatory były dobrem wielce rzadkim, strasznie narzekał na bateryjny zapłon.
_________________ Denerwować się to tracić własne zdrowie z powodu cudzej głupoty.
Przyszedł czas, aby zabrać się za motor.
Skrzynia biegów Hurth, to już kolejny motocykl w którym spotykam się z tym producentem.
Sprzęgło również tego samego kooperanta.
Łożyska wału rolkowe, bez bieżni wewnętrznych toczą się po czopach głównych.
Po umyciu nówka.
Kompletne łożysko.
Łożyska tego typu montuje się etapami. Najpierw bieżnię zewnętrzną z jednym zabezpieczeniem.
Następnie wkładamy jedną z przekładek i rolki. Jest to łożysko pełnorolkowe.
I na koniec dokładamy drugą przekładkę oraz zabezpieczenie.
W trakcie przygotowań, kurier dowiózł wał po regeneracji. Regeneracja była potrzebna z powodu korozji która zniszczyła łożysko główne korbowodowe. Przy okazji nowy sworzeń tłokowy i oczywiście tulejka główki korbowodu.
Jestem zszokowany pasowaniami (na setki)i jakością obróbki. Montaż połówek karterów tylko na uszczelniacz.
Nakrętkę sprężyny sprzęgła dokręca się do oporu, tu nie trzeba nic regulować.
I lewa strona już zamknięta.
Natomiast prawa strona to jest małe nieporozumienie.
Aby zamontować prądnicę należ najpierw przykręcić prawą pokrywę i tym sposobem skutecznie sobie utrudniamy dostęp do zębatki zdawczej, a co za tym idzie założenie łańcucha napędowego będzie wymagało gimnastyki.
Prądnica, praktycznie nowa.
Po oczyszczeniu ujawniła swoje pochodzenie i parametry techniczne.
Dziś podczas zakładania cylindra mój wszechświat uległ rozszerzeniu. Jak zwykle przed montażem sprawdziłem luz na zamkach pierścieni, i ...
Nie mogłem w to uwierzyć, wszystkie inne elementy jak nowe a tu taka niespodzianka. Zacząłem więc podejrzewać podstęp ze strony niemieckich inżynierów. I się nie pomyliłem, po bliższych oględzinach tłoka okazało się, że kołki w tłoku są takiej wielkości, że żadne zamknięcie na zamku pierścienia nie przejdzie. Czyli ten typ tak ma
Kanały dolotowe i kanał płuczny w jednym.
Skoro motor już gotowy, to z bicykla można zrobić motocykl
E tam, emocje przez ciebie przemawiają. Liczą się suche fakty.
[ Dodano: Pią 20 Wrz, 2019 ]
Podły Jaszczur bawi na MRU, więc przez chwilę będzie spokój, można kontynuować.
Wziąłem się za czyszczenie gaźnika i kolejne zmartwienie, spod obejmy zaciskowej wypadły dwa kawałki
Będzie kłopot, Bingi nie rosną na drzewach jak śliwki.
Pływak też wygląda nieciekawie, to efekt "pompowania"
Zająłem się też elektryką, odświeżyłem między innymi opaski mocujące instalację.
Oczyszczone i przygotowane do cynkowania.
I po cynkowaniu
Stacyjka wypucowana i ponownie złożona.
Ustawiłem zapłon. 4,5 -5,0 mm przed GMP, tylko z którego miejsca na tłoku brać namiar
Silnik zamknięty.
Można się wziąć za rozkładanie instalacji elektrycznej.
Przewody "biegną" luzem, bez koszulek.
A przewód kupiony na ostatniej Łodzi za jakieś chore pieniądze.
Tokarz wykonał zleconą pracę w/g rysunków, więc można było przystąpić do reanimacji carburatora.
Po usunięciu resztek króćca z gaźnika, trzeba było spasować protezę z korpusem.
Pasowanie przebiegło pomyślnie, nic nie uwiera. Nowy króciec osadzony jest na lekki wcisk + klej.
Dla mojej spokojności dodałem jeszcze kołek ustalający.
Skoro dolot gotowy, zająłem się wylotem. Uszczelnienie tłumików poprzez sznur w zagłębieniu kolanek wydechowych. Żadnych opasek, prosto czysto i skutecznie.
Dolot i wylot na miejscu.
A skoro jest zasilanie to...
Poszedłem po bandzie i zostawiłem nawet starą świecę Beru.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach