Pomijając dojazdy do pracy, od dwóch tygodni nigdzie nie jeździłem to dziś nie zamierzałem odpuścić a że, po południu pracuję wyjechałem przed południem, kierunek Opole Lubelskie. Na drodze na Nałęczów sporo motocykli, ale to nie dziwne, kierunek Nałęczów, Kazimierz. Skręcam na Motycz i nic się nie zmienia. Jak tylko jeden motor znika mi z oczu za zakrętem to w lusterko pojawia się pojedyncze światło lub grupa świateł. Od pozdrawiania zacząłem się czuć jak japoński kot szczęścia (ten z podniesioną łapką). Postanowiłem zmienić plany i podążyć ich tropem. I tym sposobem trafiłem do Bełżyc, to teren Tomboja, rozglądałem się za niebieską 49tką pilnującą swojego rewiru, nie pilnował . I tam już łatwo trafiłem na boisko, stadion gdzie zastałem dziesiątki, a może i kilkaset motocykli. No i w końcu dowiedziałem się, że to jest bełżyckie rozpoczęcie sezonu motocyklowego. W większości przybyły duże V-ki, z nestorów były WSKi, Panonia, Gazela , Java, w sumie może z 10 sztuk. Uścisnąłem kilka znajomych dłoni, przybiłem piątki. moje ego zostało miło połechtane zainteresowaniem jaki wzbudził Iż, chyba był najstarszy, no i z tylnym siodłem wyróżniał się wyglądem. Po przemówieniach, paciorku, przejechaliśmy się paradą po Bełżycach. Po czy się odłączyłem i poleciałem na Opole.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach