Tegoroczna II Runda Mistrzostw Polski Pojazdów Zabytkowych w kategorii motocykle była małym zaskoczeniem ale i niemałym zaskoczeniem. Po raz pierwszy w historii, klub motocyklowy „Classic Veteran Motorcycle Club Poland” z Gniezna, zorganizował motocyklowy rajd rangi mistrzostw polski pod egidą PZM. Co prawda „Rajd Motocykli Zabytkowych Śladami Piastów” organizowany był już wcześniej 16 razy ale dotąd była to impreza lokalna. Tym razem udział w niej wzięli zawodnicy startujący w mistrzostwach Polski.
Szczerze mówiąc, decydując się na ten rajd nie obiecywałem sobie za wiele. Tym bardziej, że termin wypadł tydzień po Rotor Rajdzie co z automatu generowało kumulację kosztów w krótkim czasie. Jak dowiedziałem się od organizatora, baza imprezy jest tradycyjna – Ośrodek Wczasowo- Rekreacyjny „Roma” w Chomiąży Szlacheckiej niedaleko Gniezna. Organizator rajdu od lat współpracuje z tym ośrodkiem a termin imprezy zawsze odbywa się na przełomie maja i czerwca. Tym razem wypadło na 31.05.2024 do 02.06.2024
Dodatkowo mało zachęcającą informacją był fakt, że sama impreza miała trwać tylko jeden dzień co przy wyprawie na odległość kilkuset kilometrów trzeba rozważyć na spokojnie. Zastanawiałem się również co można zobaczyć w okolicach Gniezna, na obszarze który jest w ogromnej większości płaski i rolniczy.
Mimo wszystko, zdecydowałem się pojechać ponieważ pogoda miała być ładna a w okolicach historycznej stolicy Polski nigdy nie byłem. Dodatkowym motywatorem była chęć udziału mojego syna w rajdzie co przesądziło sprawę. Co mi z wyjazdów i imprez jeśli nie można ich dzielić z młodym pokoleniem, które kiedyś nas zastąpi?
W czwartek po południu zapakowaliśmy motocykl na przyczepę i ruszyliśmy autostradami w kierunku Gniezna. Pogoda była piękna i dawała pozytywne widoki na cały rajd. Po zjeździe za autostrady musiałem przez kilkadziesiąt kilometrów jechać przez okolicę którą najprościej można by określić jako płaską i rolniczą. Moje obawy rosły z kilometra na kilometr. Zastanawiałem się jak organizatorzy zorganizują trasę tak aby była ciekawa? W sumie nie pomyślałem, że to już 17 edycja tego spotkania więc chłopaki, z racji stażu, muszą mieć jakieś pojęcie i zainteresowaniach gości.
Gdy dojechałem na miejsce, moim oczom ukazał się ośrodek „ROMA”, niewielkiej osadzie nad jeziorem w Chomiąży Szlacheckiej. Nie sądziłem, że w tej okolicy mogą być takie perełki ale w sumie później było jeszcze więcej takich miłych niespodzianek.
Ośrodek mnie urzekł. Całość prezentowała się nad wyraz schludnie. Cześć domków była usytuowana w lesie nad brzegiem jeziora a sam pensjonat zlokalizowany był w pobliżu bramy wjazdowej wraz z parkingiem dla motocykli. Na terenie ośrodka były również duże, nasłonecznione połacie terenów zielonych na których można było rozbijać namioty. Samo jezioro było tak czyste, że podczas kąpieli trzeba było uważać aby nie nadepnąć przypadkowo raka lub potknąć się o pływające ryby. Moim skromnym zdaniem był to jeden z lepszych ośrodków w jakim miałem przyjemność nocować podczas rajdów. Spokój, cisza jak również niewielkie odległości sprzyjały integracji oraz spokojnemu wypoczynkowi. Ucieszyło mnie to, że nie było hałaśliwego koncertu, pijaństwa i krzyków. Spokój i luźna atmosfera.
Wśród zadań na PKC były testy z wiedzy historycznej, prawa o ruchu drogowym i wiele innych. Na przykład jednym z zadań było liczenie znaków na trasie czy szukanie miejsc ze zdjęć.
Jechaliśmy przez Wenecję, tę sławną z kolejki wąskotorowej. Mijaliśmy po drodze tory, stacje i miejsca kultu.
Nie zapomniano oczywiście o aspekcie edukacyjnym. Mieliśmy możliwość zwiedzenia katedry w Gnieźnie gdzie na wieży trzeba było odnaleźć pieczątki. Nie ominęło nas również podziwianie lokalizacji związanych z historią władców Polski oraz zapomnianych przez turystów wiosek.
Wisienką na torcie był wyścig na regularność w parki koło katedry Gnieźnieńskiej, który był obserwowany przez mieszkańców miasta. Organizatorzy zadbali aby co jakiś czas każdy z nas mógł coś zjeść i odpocząć.
Do bazy wróciliśmy koło 16:00. Praktycznie uniknęliśmy deszczu, który rozpadał się dopiero podczas konkursu elegancji. Na koniec zaplanowano jeszcze pożegnalne konkursy a finałem było rozdanie imponujących nagród.
Wbrew moim początkowym obawom urzekły mnie okolice po których jeździliśmy. Były to lasy, pola i łąki. Po drodze mijaliśmy mnóstwo starych wiosek oraz ukrytych w lasach jezior. Wszędzie na drogach panował spokój i zerowy ruch. W najmniej spodziewanych miejscach były zlokalizowane liczne konkurencje do których podchodziłem bez obaw i z ciekawością. Całość rajdu była sprawnie i profesjonalnie zorganizowana. Co więcej, musze podkreślić, że organizatorzy wykreowali atmosferę spokoju, luzu i sielskości. Dla mnie jako rodzica miejsce było wybrane idealnie. Miałem do dyspozycji dużo terenu pod namiot, wiele otwartej przestrzeni jak i lasu z urokliwymi domkami nad jeziorem. Ci co chcieli prowadzić życie towarzyskie siedzieli koło parku maszyn gdzie organizator zapewnił im prowiant do późnej nocy.
Choćbym bardzo chciał i się starał, nie jestem w stanie znaleźć niczego negatywnego w całej imprezie poza tym, że... był to rajd jednodniowy. Mam nadzieję, że w przyszłym roku chłopaki zrzeszeni w „Classic Veteran Motorcycle Club Poland” zrobią ponownie imprezę z PZM oraz będzie ona dwudniowa. Mają oni duże doświadczenie w robieniu rajdów co było widać. Na pewno w przyszłym roku pojadę tam jak tylko zdrowie i żona mi pozwolą. Mam nadzieję, że w przyszłym roku więcej ludzi przekona się to tej rundy, gdyż naprawdę warto. Chciałem bardzo podziękować organizatorom gdyż ogrom wysiłku włożonego w ten rajd był imponujący i przyniósł nam - uczestnikom dużo radości i zadowolenia.
Jakieś fotki? Po 16-tu latach organizacji trzeba się więcej namęczyć aby znaleźć ciekawe trasy i obiekty dla stałych bywalców. Nie bywałem aktywnie na MPPZ, ale już same opisy mnie zniechęcają zamiast zachęcać. A co się człowiek nasłuchał o kuluarach tej rywalizacji ... ale może niektórzy to lubią a i dobrze, że jest różnorodność oferty dla szukającego celu wyjazdu.
Przez Wenecję wiodła także trasa tegorocznego rajdu NSU, więc mam jej obraz w pamięci na świeżo. Wrażenia z okolic miałem podobne - jedna wielkoobszarowa farma. Oddalone od siebie gospodarstwa na środku pola. Miejscami zadziwiająco kiepskie drogi. Płasko tak, że aż dziwnie. Ale poprowadzono nas też częściowo zalesionym terenem i nawet wzgórki po dwa metry bywały . Jeziora rzeczywiście robią robotę. Było ciekawie bo dla człowieka z południa nietypowo. Fajnie. Muszę tam wrócić, bo mam pewien niedosyt.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach