Jeśli dobrze wyczytałem ( z opisów- komentarzy pod artykułem) zdarzenie to miało miejsce na zlocie motocyklowym w Turawie.
Specyfiką tego typu imprez jest to, że niektórzy piją tam na umór i następnie dosiadają motocykli. O ile solówka pod zalanym kierowcą zaliczy boczek (uwzględniając czy kierowcy uda się dosiąść i odpalić motorek) natomiast w przypadku kosza sprawa nabiera całkiem innego charakteru.
Swego czasu podobna rzecz wydarzyła się mojemu kumplowi i to na trzeźwo. W koszu siedział jego młodszy brat, który zabrał się ze na imprezę ze starszym bez wiedzy rodziców.
Podczas jazdy z uniesionym kołem wózka wystarczyła chwila nieuwagi i odbyło się klasyczne dachowanko. Szczęściem, że ten był na tyle mały iż schował się w gondoli. Skończyło się tylko na złamanej ręce, obdrapanej głowie i porządnym OPR po powrocie.
Błażej ja tam byłem widziałem śmierć tej dziewczyny, ba dzień wcześniej razem przy ognisku się bawiliśmy siadła z najebanym kolesiem do kosza uważasz że ja miałem na to wpływ? Nie przypuszczałem że taka tragedia się wydarzy choć kolo świrował na emie od piątku.Nie jeździjcie po pijanemu bo to na prawdę jest moment dziewczyna zginęła na miejscu a koleś pogrążył swoją rodzinę skutki szpanerstwa i przedawkowania alkoholu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Widzisz, teraz to i tak nic nie zmieni, ale jakby w porę ktoś nakładł mu po ryju (bo inaczej i tak by pewnie nie wytłumaczył) za , jak to napisałeś, świrowanie, to może nie było by tragedii. Tylko oczywiście nikt nie chciał robić za zgreda, czy innego świętoszka... A tak pozostaje jedynie współczuć rodzinie dziewczyny.
szkoda dziewczyny jak i kolegi ale ja osobiście musiałbym być ostro nagrzany i nie myśleć logicznie żeby z kimś pijanym wsiąść do jakiego kolwiek pojazdu mechanicznego.
Wielokrotnie (nie zliczę już ile razy) widziałem podobne sceny. Zlot bez zamkniętego parku maszyn, alkohol, szpanerzy zwłaszcza na ruskich zaprzęgach z koszem lub podstarzałej "japonii". Raz "dachowała" emka - czterech gości tylko lekko pokiereszowanych po w porę pospadali.
Innym razem koleś urwał cylinder w uralu na jakimś metalowym słupku (a mógł pewnie równie dobrze urwać komuś nogę):
Dlatego tez na imprezach, które organizowałem z Klubem wprowadziliśmy zakaz jazdy po terenie zlotu - a jak się komuś nie podoba to do widzenia. I jest spokój. Poza tym większość imprez, które zaczynają być organizowane w okolicy ma charakter zamknięty. Znajomemu lub znajomemu znajomego łatwiej wytłumaczyć żeby się opamiętał. Gorzej z anonimowym przyjezdnym. Czasami organizatorzy potrafią się postawić, ale nigdy jeszcze nie widziałem, żeby ktoś ze zlotowiczów próbował interweniować w stosunku do zlotowego pirata. No, może w ekstremalnym przypadku taranowania namiotów. No bo kto chce dostać w zęby? Pilnowanie porządku to obowiązek i odpowiedzialność organizatora.
Szkoda mi tej dziewczyny, szkoda mi także tego gościa od emki ... teraz pewnie już zrozumiał.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach