Ciesze sie ze jest podjeta tak incjatywy z tym wypadem, uwazm jednak ze trzeba sie zastanowic nad tymi odlegosciami, chyba ze ktos ma doswiadczenie w tak dlugiej jeździ na izu, to prosil bym o wyjasninie jak on sie zachowuje w tak długa podróz. Dzis jak siedze to mowie jade i dojade ale wiem ze to nie jest tu po wiosce czy po miescie tylko kupe kilometrów przyznajmniej dla mnie. Nad morze mysle ze bede miał tak z 450 km
_________________ Iż 56 z 1958 , WSK M06 Bc Gil z 1977, K-750 z 1964
Posty: 0
Wysłany: Nie 14 Sty, 2007
Jak tak będziecie biadolić nad ilością kilometrów to nigdy nigdzie nie pojedziecie. Dosyć gadania, do dzieła, robić sprzęty i w drogę. Iżem się dojedzie wszędzie.
Tylko czy motocykl przejdzie tyle zależy od nas, naszego poświęcenia mu czasu, dopieszczenia. Damy rade, panowie najwięcej mamy koło 250km dziennie, a doba przeznaczona do jazdy w okolicach sierpnia jest od 6.30 do 20. Więc naprawde na spokojnie można się przemieszczać. Dość biadolenia do maszyn!!
Posty: 0
Wysłany: Pon 15 Sty, 2007
Wojt@s nie wiem czy ty bierzesz pod uwagę że czas jaki musicie poświęcić na przebycie danej trasy wydłuża się proporcjonalnie do ilości motocykli jadących. Więcej sprzętów to większe prawdopodobieństwo że dłużej będziecie poświęcać na pomoc uszkodzonym sprzętom, czyli dłużej będziecie jechać.
Ale jakieś normy trzeba zakładać. Byle nie więcej niż te 250 km dziennie, bo wiem że taką odległość niektórzy potrafią jechać 2 dni. Znam takich co tak mieli. Jednak życzę powodzenia.
fakt my kiedyś 100 km jechaliśmy w 8 godzin bo kolesiowi sie ural ciągle sypał , więc czym więcej motocykli tym większe ryzyko awari i cas jazdy z pewnościa sie zwiększa
Ja nie biedole, tylko jak normalny człowiek mysle i zadaje pytania ktore przeciez mozna przeduskutowac bo od tego jest to forum. Dlatego pytalem czy ktos jechal na izu tak daleko i jak on sie zachowuje, jakie usterki moga wystapić itd. Ja bynajmnie nie jechalem swoim tak daleko dlatego pytam na co byc przygotowany. pozdro
_________________ Iż 56 z 1958 , WSK M06 Bc Gil z 1977, K-750 z 1964
No to tak ja mogę powiedzieć na przykładzie swojego iza 49 na trasie i w terenie jak dotąd zachowywał się super, przerwę na jakąś bułkę i żeby się napić robie co 150 km, przez 6 lat jeździłem bez awarii, najdłuższa trasa to 1000km jedyne co robiłem to naciągnięcie łańcucha, czyszczenie gaźnika, no ale niestety w tym roku po woodstocku poszedł mi wał 15 km przed domem i trzeba było z holować tak to super maszyna jedyne na co narzekam to hamulce rzekł bym spowalniacze ale tu i trochę mojej zasługi bo dałem kiepskie szczęki, w trasę zawsze biorę komplet narzędzi na szczęście nie musze go za często używać, a co do pakowania się w trasę to za dużo nie zabieram śpiwór jedną parę spodni jakaś bluza 3 pary gaci i skarpet i pranko się robie bo po co wozić więcej, namiotu nie biorę a śpię na workach po ziemniakach pod motocyklem.
Przygotuj sie na dobrą impre i na porządnego kaca.
Ja to tylko napisałem z tym "biadoleniem" żeby lepiej do maszyn się przyłożyć:) ogólnie patyk wał korbowy to nie idzie tak od razu;] więc to nam nie grozi:) a wiadomo im większa grupa , tym dłużej to trwa. Niestety będzie chyba trzeba zrobić jakieś grupki czy coś. Ja co do narzędzi to zawsze mam dużo przy sobie, czort wie co może pójść nagle;] zobaczymy jak moją jeżyna będzie się spisywać po generalce.
Wojtas z tymi grupkami na takim zlocie to jest gupota
tylko w wielkiej grupie mozna utrzymac wszystko jak nalezy
dwa lata temu byłem na zlocie PAPY w ostródzie i po drodze dołaczali sie grupy i wcale zle nie wyszło wiesz jak to wygądało po wjezdzie z grunwaldu do ostródy nie jednemu oko bialało.
A pozatym niech wiedza że są jeszcze tacy co jezdza takimi staruszkami.
A jak sie komus coś popsuje to trudno siądziemy kołem ,wypijemy zaspiewamy, awarie usuniemy i pojedziemy dalej.Czy to ma być szybki szpil czy zabawa?.
Teoretycznie jest rozwiązanie wszystkich naszych bolączek-Pilot. Jedna osoba jedzie samochodem z przyczepą celną pilotuje całą kolumne (tak się czepiać nie będą chyba) a wrazie awarii którejkolwiek z maszyn bierzemy ją na przyczepe delikwenta do samochodu i wieczorem naprawa. Znalść tylko trzeba ochotnika do pilotowania (ktoś kto nie da rady przygotować moto na czas a bedzie chciał jechać)
Ja jestem tego samego zdania co Spowiednik, nie ma co brac zadnych katamaranów, jak komus cos nawali to sie wspólnie naprawi w trasie, przeciez nigdzie sie nikomu nie spieszy. Wkońcu jesteśmy ,,twardzielami motocyklistami" , mam nadzieję że mi naprawicie jak mi sie coś popsuje, bo stale chodzę na manicure, bardzo dbam o dłonie, a przy takich naprawach mógłbym je sobie pobrudzić, wtedy mój chłopak mógłby mnie zostawić .
Marek ja wiem że fajnie się jeździ w grupie, niebiescy raczej się nie przyczepią tylko chodzi o kwestie bezpieczeństwa, na mapce mamy zaznaczone pare odcinków dróg szybkiego ruchu, np. pod Poznaniem, nie mamy szansy tego ominąć i jadąc w grupie 20 osób stawarzamy niebezpieczeństwo dla samych siebie. Co do normalnych dróg to możemy robić peleton uśmiechu. Tofman co do katamaranu Iż to taki motocykl gdzie możesz remont prawie na kocu zrobić, zresztą co 20 głów to nie jedna;] Temat myśle dokładnie przedyskutujemy na majowym motobazarze w Łodzi i liczę na dużą obecność.
Panowie temat nadal aktualny:) Dla mnie wstępną datą wyjazdu może być wtorek 28 sierpnia. I wracamy jak się sprężymy w niedziele.
Nie wiem jak mój iż będzie śmigał, ale środek lokomocji dwu-kołowy mam;] Najchętniej bym się spotkał z uczestnikami takiego wypadu na bajzelku na Łodzi, wtedy można by było wszystko obgadać co i jak. Pozdro
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach