IZHMOTO.PL - Forum użytkowników i sympatyków motocykli IŻ
IZHMOTO.PL Strona Główna
Pomoc Statystyki Szukaj Użytkownicy Grupy Galeria Rejestracja Profil Sprawdź Wiadomości Zaloguj


Poprzedni temat «» Następny temat
Dzienniki fragowe
Autor Wiadomość
mcfrag
Fundator


Motocykl: Iż-49
Posty: 3297
Skąd: Brzeg Dolny
Wysłany: Pon 30 Kwi, 2012   Dzienniki fragowe

Starzy górale mawiają: Zmienność decyzji świadczy o ciągłości dowodzenia. Ta właśnie mądrość ludowa najlepiej oddaje charakter mojej ostatniej wycieczki: jak zwykle wszystko miało wyglądać zupełnie inaczej, jednak wskutek zaistnienia szeregu nieplanowanych zdarzeń, w sobotnie popołudnie wsiadłem na Iża i wyjechałem w kierunku południowo-zachodnim.

Pogodę miałem dobrą, rzekłbym że nawet odrobinę zbyt dobrą. Było gorąco ale wysoka temperatura nie przeszkadzała mi nawet w połowie tak, jak ostre słońce, które ze względu na stały kierunek, który obrałem, przez cały dzień grillowało mi twarz. Dzięki temu znowu wyglądam jak idiota z czarnym nosem i bladymi dzięki okularom przeciwsłonecznym oczodołami. :D

Dosyć wstępu. Czas zasłonić okna, włączyć rzutnik i pokazać kilka slajdów:

Świny. Ten zamek, dziś w stanie trwałej ruiny, od pewnego czasu ma właściciela, który wymyślił sobie przekształcenie go w coś w rodzaju hotelu czy miejsca, w którym wielkie korporacje będą mogły urządzać sobie chlanie integracyjne. Mam nadzieję, że stanie się to nieprędko - lubię czasem tam wpaść i chwilę odpocząć w cieniu starych murów.


Jelenia Góra. Ośnieżone Karkonosze mam już na wyciągnięcie ręki.


Siedlęcin. Gotycka wieża rycerska, wzniesiona przez księcia jaworskiego Henryka I około roku 1314. http://pl.wikipedia.org/w...iedl%C4%99cinie


Budynek, z zewnątrz niepozorny, kryje skarb, będacy unikatem na skalę europejską: polichromie wykonane około roku 1364, których wyjątkowość polega na tym, że to jedyne zachowane malowidła z tamtych czasów o tematyce świeckiej. Na ścianie wieży przedstawiono sceny z życia sir Lancelota z Jeziora, jednego z Rycerzy Okrągłego Stołu.


Tej fotki opisywać już nie muszę. :)


Wstąpiłem na moment do Twierdzy Szyfrów. :)


Na dłuższą chwilę zatrzymałem się przy wyrobisku kopalni węgla brunatnego Turów. Ten widok na żywo robi piorunujące wrażenie. Trudno mi wyrazić słowami to, co poczułem, dlatego nie będę kombinował i poprzestanę na tej fotce.


Zespół Hetman powiedziałby pewnie tak: W cieniu urwiska żelazne brontozaury śpią. :)
Gigantyczny rozmiar zwałowarek pomoże ocenić cieżarówka, która przycupnęła pod gąsienicą tej pracującej na wyższym piętrze.


Trójstyk granic to niewielki plac położony kilkaset metrów od ruchliwej szosy. Iż zaparkowany w Czechach, za rzeką (Nysa Łużycka) zaczynają się Niemcy, fotka wykonana z Polski. Obelisk czeski, należy dodać, że każde państwo upamiętniło to miejsce własnym głazem.


I wszystko jasne. Geometryczny punkt, w którym stykają się trzy granice znajduje się na dnie Nysy Łużyckiej, w miejscu, w którym wpada do niej potok, oddzielający Polskę od Czech.


Okolice, w których zamierzałem spędzić noc nie są zagłębiem turystycznym, przynajmniej te po polskiej stronie. Wszyscy, których pytałem o te sprawy sugerowali mi nocleg w Czechach, ja uparłem się jednak i stwierdziłem, że znajdę coś u nas. I znalazłem - Bar Vegas w Sieniawce, który od dłuższego czasu nie funkcjonuje, na jedną noc otworzył swoje podwoje i ugościł zdrożonego wędrowca. :) Wielkie dzięki dla właścicieli - państwa Sylwii i Leszka, dzięki którym nie byłem zmuszony do koczowania w namiocie! :)


Następnego dnia, wyspany i wypoczęty, wjechałem na chwilę do Czech. Wystartowałem wcześnie rano, żeby nie jechać w upale. Zamiast tego jechałem w sztormowym wietrze, który jak słyszałem, był dobrze odczuwalny także na terenach nizinnych. Zdarzało mi się omijać leżące na szosie połamane konary drzew.

Frydlant. Zamek, majestatyczny i widoczny z daleka, z góry patrzy na to malownicze miasteczko.


Zamierzyłem sobie dojechać do Harrachowa, świetną drogą przez czeskie Izery, którą "odkryłem" rok temu. Większą jej część jedzie się wysoko (ponad 800m n.p.m.) po obu stronach mając widoki na niewiele wyższe wierzchołki gór Izerskich. Sporo agrafek, krętych i stromych podjazdów, świetna nawierzchnia, bardzo niewielki ruch - polecam wszystkim!

Zbocze Jizery (1122m n.p.m.), szumi jak wodospad, poprzecinane dziesiątkami potoków z topiącego się śniegu. Temperatura spadła do kilku stopni. Pobocza w śniegu.


Od samego Frydlantu drogowskazy na Harrachov były przekreślone, ignorowałem je jednak myśląc, że motocyklem ominę przeszkodę, zapewne jakieś niewielkie roboty drogowe. Po wspięciu się na górę napotkałem ostatni znak, tym razem nie pozostawiający żadnych złudzeń. W końcu poznałem przyczynę nieprzejezdności: tej drogi se v zimě neudržuje. :)


Kilka metrów za znakiem zastałem taki widok: :mrgreen:


Cóż, pozostało zrobić "w tył zwrot" i poszukać innej drogi. Do Polski wjechałem od strony Świeradowa, następnie skierowalem się na Szklarską Porębę. Na słynnym Zakręcie Śmierci zrobiłem sobie postój. Wprawdzie nie można się tam zatrzymywać, ale dziś nie spotkałem nikogo, komu by to przeszkadzało. :)


Zakręt Śmierci to świetny punkt widokowy na Karkonosze. Dzięki tej panoramce można ocenić, jak wysoko jedzie się drogą przez Izery - linia śniegu pokazuje to wyraźnie:


Przed Karpaczem. W tle Śnieżka.


Puste drogi, przestrzeń. Tak jak lubię.


Chełmsko Śląskie - mała wieś (przed wojną miasteczko-kurort) na uboczu. "Dwunastu Apostołów" - domy śląskich tkaczy z początku osiemnastego wieku.


Gdzieś między Lubawką a Mieroszowem. Jeszcze chwilę temu byłem tam na dole...


Na chwilę wjechałem do Sokołowska w Górach Kamiennych. Tę cerkiewkę, wybudowaną na początku ubiegłego stulecia dla wczasujących tam bogatych Rosjan "wygrzebałem" jakiś czas temu i umieściłem na liście miejsc do odwiedzenia. Dziś się udało.


Po drugiej wojnie światowej opuszczona, cerkiew pełniła przez pewien czas funkcję kostnicy. W latach osiemdziesiątych była własnością prywatną a właściciel zmienił ją w domek letniskowy. W 1996 roku wrocławska parafia prawosławna odkupiła ją i przywróciła pierwotne przeznaczenie. Dziś cerkiew św. Michała Archanioła ma się dobrze i służy wiernym prawosławnym z całego polsko-czeskiego pogranicza.


Powrót do domu zarządziłem przez Góry Sowie, to chyba oczywiste. :) W okolicach Rzeczki organizm zaczął gwałtownie domagać się kofeiny, niestety mój sprzęt do przyrządzania magicznego napoju tym razem został w domu. Zdecydowałem się więc na krótki postój w miejscu, obok którego zazwyczaj przemykam nawet nie zwalniając - pod sztolniami w Walimiu. Plastikowy kubek gorącej lury nie był dziś szczytem doznań smakowych ale tym razem nie o to chodziło - liczył się wyłącznie efekt. Tak, kawa zdecydowanie mi pomogła.


Patrząc na kamień zdobiony misternym reliefem o charakterze ornitologicznym, mimowolnie wsłuchałem się w odgłosy tłumu, który czekając na swoją kolejkę do "zwiedzania", czas wypełniał sobie degustacją piwa, plastikowego jak pojemniki, w których je serwowano. Z jednej strony ogarnął mnie wielki niesmak - to niepojęte, że taki festyn jest możliwy w miejscu, które jest końcem drogi tysięcy ludzi zakatowanych tu na śmierć. Jednocześnie poczułem również pewną radość: żyjemy w wyjątkowych czasach - od dawna nie było tak długiego okresu pokoju na naszych ziemiach i sam fakt, że ludzie mogą egzystować bez żadnej refleksji, nie zamartwiając się tym, że taki los mógłby spotkać ich czy ich bliskich - to jest wielka rzecz!


Potem, jak w rozkładzie jazdy: Przełęcz Walimska - Dzierżoniów - Sobótka - Środa Śl. - Lubiąż - Wołów szybko wróciłem do domu. Bawiłem się wyśmienicie, jak zwykle, gdy spędzam czas w dobrym towarzystwie. :mrgreen:

Mapka trasy z zaznaczonymi niektórymi miejscami, które odwiedziłem - może się komuś kiedyś przyda:

Pokaż trasę wycieczki na większej mapie
 
 
jarcco


Motocykl: Iż-49
Posty: 1323
Skąd: Lublewo Gdańskie
Wysłany: Pon 30 Kwi, 2012   

Jak zwykle ciekawie opisałeś swoją podróż samotnego wędrowca. Zamyśliłem się troszkę przy Twoim opisie kamienia i czasów w jakich przyszło nam żyć. Podobną refleksję miałem obserwując młodzież zwiedzającą KL Stutthof. Jeśli jestem w pobliżu takich miejsc, zawsze je odwiedzam, trochę żeby sobie przypomnieć, trochę przez szacunek dla zgubionych tam dusz. Młodzi ludzie dziś już "nie czują" grozy tamtych wydarzeń... Z jednej strony, jak piszesz, to dobrze, z drugiej jednak to niebezpieczna amnezja.

Podziwiam odwagę w planowaniu takich długich wędrówek zabytkiem. Ja jeszcze nie nabrałem zaufania do Iża :) Masz chyba tę zdolność, która przydaje się każdemu wędrowcowi - spotykasz czy jak kto woli przyciągasz dobrych ludzi. W życiu by mi do głowy nie przyszło aby spróbować w takim barze Vegas, prędzej bym namiot rozłożył. :)

580 km w iżowym siodle w dwa dni, to też wyczyn, mnie po 50km póki co siły opuszczają... Chyba jestem zbyt przejęty jazdą. :)

Gratulacje!
_________________
jarcco
 
 
papadom16


Motocykl: Jupiter
Posty: 9
Skąd: Angouleme (France)
Wysłany: Pon 30 Kwi, 2012   

Frag, I just can look at the pictures of your trip because the translater dont work anyway. 'translate in progress (0%)' .

What kind of mine is it? What kind of wood house is it? Shops? Fischer man's house? Your Iz look great in those historical sites!

Keep on riding! :thumbup:
_________________
papadom
 
 
mcfrag
Fundator


Motocykl: Iż-49
Posty: 3297
Skąd: Brzeg Dolny
Wysłany: Wto 01 Maj, 2012   

papadom16 napisał/a:
Frag, I just can look at the pictures of your trip because the translater dont work anyway. 'translate in progress (0%)' .

Fixed. Thanks for info.

papadom16 napisał/a:
What kind of mine is it?

Dom, I'll answer you in Polish, more people will read it. Please, use translator.

papadom16 napisał/a:
What kind of wood house is it? Shops? Fischer man's house?

Domki Tkaczy Śląskich "Dwunastu Apostołów"

Pochodzący z 1707 r. zespół drewnianych domków jest unikalnym przykładem architektury drewnianej. Zbudowane na zlecenie krzeszowskiego opata Dominika Geyera, sprzedano tkaczom sprowadzonym z Czech. Zgodnie z nazwą początkowo domów było 12 jednakże jeden z nich, stojący w pewnej odległości od pozostałych, o nazwie Judasz, spłonął.

Domy pełniły funkcję warsztatów tkackich oraz mieszkalne właściwych rzemieślników. Położenie zespołu nie jest przypadkowe albowiem do wyrobu płótna niezbędne są odpowiednie warunki. Przepływający wartki strumień na zapleczu domów umożliwiał moczenie surowego płótna, a strome zbocze nachylone ku południowi pozwalało na jego suszenie oraz bielenie. Natomiast potrzebny do bielenia potaż był uzyskiwany z drewna bukowego, pochodzącego z pobliskich, bujnych lasów. Wyjątkowość architektury zespołu wynika z faktu, iż jest to zwarty rząd drewnianych domów z podcieniami gdzie każdy z nich wspiera się na trzech słupach. Stromy dwuspadowy dach pokryty jest gontami, a ściany połączone w narożach na jaskółczy ogon zbudowane są z belek w konstrukcji wieńcowej.

Każdy z domów zbudowany jest na rzucie prostokąta o wymiarach 7,5x15 m. Mimo niewielkich rozmiarów były to niezmiernie funkcjonalne izby. Wnętrze składa się z sieni, kuchni, małego pomieszczenia gospodarczego oraz izby głównej o powierzchni ok. 40 m2, która była miejscem życia i pracy tkacza. To właśnie tutaj stały dwa krosna oraz inny sprzęt niezbędny do wyrobu płótna. Drugie piętro domu to strych, pełniący funkcję magazynu surowców oraz gotowego materiału. Do dnia dzisiejszego domy są w użyciu, a dla turystów dostępne są trzy izby.

W domu nr 15 znajduje się siedziba Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Chełmska Śląskiego Tkacze Śląscy. Zrekonstruowana dawna izba tkacka pozwala na zapoznanie się z historią oraz tradycją tkactwa lnu, a także na ukończenie skróconego kursu tradycyjnego tkactwa. W izbie znajduje się również punkt informacji turystycznej, w którym można zasięgnąć informacji i otrzymać materiały promocyjno informacyjne. Inny z domów, którym również opiekuje się stowarzyszenie oferuje wystawę artystyczną wyrobów z materiałów ekologicznych tzw. Ekomuzeum oraz wystawę produktów lokalnych Ziemi Kamiennogórskiej. Natomiast po niezwykle cennej lekcji historii możemy odpocząć w jednym z domów, w którym znajduje się kawiarenka. To tutaj skosztujemy lokalnego wyrobu tzw. Bomby Apostołów.

http://www.olszyny.eu/index.php/atrakcje-turystyczne

Historia Kopalni Turów

Według zapisów kronikarskich w latach czterdziestych XVII wieku na terenach Niecki Żytawskiej zaobserwowano pożary płytko zalegających złóż węgla brunatnego. W 1740 roku rozpoczęto wydobywanie węgla, a w XIX wieku w okolicach Zittau i Reichenau (Bogatyni) istniało już blisko 100 prywatnych kopalń podziemnych i wyrobisk odkrywkowych.

Od 1890 roku nastąpiła stopniowa likwidacja drobnych zakładów górniczych na rzecz większych gwarectw. W 1904 roku regularną eksploatację metodą odkrywkową na skalę przemysłową rozpoczęła Spółka Akcyjna Herkules. W 1908 roku powstała brykietownia, a trzy lata później opalana węglem brunatnym Elektrownia Hirschfelde. Gwarectwo Herkules zostało w 1916 roku przejęte przez skarb państwa. W latach 30. w kopalni wprowadzono nowoczesne wielonaczyniowe maszyny odkrywkowe, w tym uruchomioną w 1936 roku pierwszą koparkę kołową.

Po wojnie, w latach 1945-47, zakłady Hirschfelde pracowały pod nadzorem administracji radzieckiej. 18 czerwca 1947 roku, kopalnia zwana pierwotnie Graniczna - przeszła na własność Państwa Polskiego. Ustanowiona na Nysie Łużyckiej granica rozdzieliła jednolity wcześniej organizm zakładów Hirschfelde: po polskiej stronie została kopalnia, po drugiej - elektrownia, warsztaty naprawcze i magazyny.

Pierwsze rozmowy o możliwości przekazania Państwu Polskiemu odkrywki węgla brunatnego w Hirschfelde prowadzono we wrześniu 1946 roku. Zdecydowano wówczas, że do czasu ustabilizowania się warunków na terenie powiatu zgorzeleckiego oraz zorganizowania w Rychwałdzie (tak nazywała się Bogatynia w latach 1945-1947) polskiej administracji państwowej złoże będą eksploatowali dotychczasowi fachowcy.

1 października 1946 roku pierwsza grupa polskiej ludności cywilnej przybyła do kopalni, pierwotnie zwanej Graniczna. Ta kopalnia pod nazwą Turów przeszła na własność Państwa Polskiego orzeczeniem Nr 3 Ministra Przemysłu i Handlu z dnia 18 czerwca 1947 roku. Od tamtej pory zaczynają się polskie dzieje kopalni. W rejon Bogatyni zaczęli przybywać strażnicy z kopalń górnośląskich oraz ludzie powracający z robót przymusowych z Niemiec, liczniejszą grupę stanowili osadnicy II Armii WP oraz reemigranci powracający z Francji, Belgii i Niemiec. Do roku 1947 przeszło połowę załogi kopalni stanowili Niemcy mieszkający po drugiej stronie Nysy Łużyckiej. Później, po wymianie załogi, pozostali jeszcze tylko łącznicy-specjaliści, zwłaszcza w zakresie jakości i pomiarów węgla, bo inny urobek kierowany był do elektrowni, a inny do brykietowni.

W roku 1956 zakończył się pionierski okres opanowywania górnictwa odkrywkowego węgla brunatnego przez polskich górników. W Turowie rozpoczął się okres rozbudowy kopalni. Od roku 1958 nazwa Turoszów zaczęła obiegać całą Polskę, bowiem powzięto rządowe decyzje dotyczące budowy Kombinatu Turów.

W styczniu 1958 roku przybyła do Bogatyni pierwsza grupa budowniczych turoszowskiego giganta. Równocześnie przygotowano zaplecze techniczne przy głównym placu budowy elektrowni. 21 sierpnia 1959 roku Rada Ministrów podjęła wykonawczą uchwałę w sprawie budowy Kombinatu Górniczo-Energetycznego na węglu brunatnym w Turoszowie. Budowie został nadany priorytet o symbolu T, bowiem posiadała ona znaczenie szczególne, była w tamtych latach największą inwestycją energetyczną tego typu w Europie.

W roku 1965 zakończona został budowa Kopalni Turów. Przedsiębiorstwo rozwijało się i wydobywało węgiel przede wszystkim na potrzeby zbudowanej Elektrowni Turów o mocy 2000 MW. Na początku lat 90. rozpoczęto program modernizacyjny przedsiębiorstwa, który uwzględniał m.in. budowę nowych maszyn podstawowych. W krótkim czasie Kopalnia Turów stała się nowoczesnym zakładem, wciąż się rozwijającym i dbającym o ekologię. W roku 2001 skreślono Kopalnię Turów z listy 80 najbardziej uciążliwych zakładów dla środowiska.

Od 7 kwietnia 2000 roku w wyniku komercjalizacji Przedsiębiorstwa Państwowego Kopalnia Turów stała się jednoosobową spółką Skarbu Państwa. W marcu 2004 roku w Łodzi dokonano podpisania aktu założycielskiego Spółki BOT Górnictwo i Energetyka S.A., w skład której weszła także Kopalnia Turów. 29 września 2004 roku Spółka BOT GiE S.A. z siedzibą w Łodzi stała się właścicielem 69% kapitału zakładowego Kopalni Węgla Brunatnego Turów S.A.

http://old.kwbturow.com.pl/index.php?dzid=28&did=1652
 
 
kuba_777


Motocykl: Iż-49
Posty: 140
Skąd: Iława
Wysłany: Wto 01 Maj, 2012   

Jak zwykle pełna dokumentacja. Bardzo ciekawa wycieczka. Fragu czy jadąc do Świeradowa przejeżdżałeś przez Laźnie Liberda? Hejnice? W tej pierwszej miejscowości jeszcze w zeszłym roku była malownicza knajpka w ogromnej piwnej beczce - Obrzi Sud, a w drugiej jedno z nielicznych sanktuariów maryjnych w Czechach. A czeskie bunkry w drodze na Izerę?
 
 
jarcco


Motocykl: Iż-49
Posty: 1323
Skąd: Lublewo Gdańskie
Wysłany: Czw 17 Maj, 2012   

Ponieważ bardzo wiele podróżujesz, zwrócę się do Ciebie z moim pytaniem. Często pewnie pozostawiasz swój motocykl bez opieki, zwiedzając różne ciekawe miejsca.

Jestem ciekaw czy masz jakiś "szybki" patent na unieruchomienie maszyny. Mam tu na myśli, raczej jakieś zabezpieczenie przed możliwością pchnięcia maszyny w ustronne miejsce, przez przypadkowego amatora zabytkowej motoryzacji. Może coś na wzór stalowej linki itp. a nie zabezpieczenie przed uruchomieniem silnika.

Ostatnio, nie mając nic lepszego pod ręką, założyłem kłódkę na łańcuch napędowy. Trochę to kłopotliwe i ręce sobie można wybrudzić.

Zapaliłem się trochę do podróży, póki co niedługich raczej. Nazbierało się już jakieś 500km, więc zaczynam nabierać zaufania do motocykla.W wakacje pewnie zabiorę moją 10 letnią latorośl na jakąś dalszą wyprawę. Chciałbym zabezpieczyć choćby w minimalnym stopniu maszynę przed uprowadzeniem, żeby nie kusić losu ;)
_________________
jarcco
 
 
mcfrag
Fundator


Motocykl: Iż-49
Posty: 3297
Skąd: Brzeg Dolny
Wysłany: Czw 17 Maj, 2012   

jarcco napisał/a:
Jestem ciekaw czy masz jakiś "szybki" patent na unieruchomienie maszyny. Mam tu na myśli, raczej jakieś zabezpieczenie przed możliwością pchnięcia maszyny w ustronne miejsce, przez przypadkowego amatora zabytkowej motoryzacji. Może coś na wzór stalowej linki itp. a nie zabezpieczenie przed uruchomieniem silnika.

Nie mam żadnego specjalnego patentu, wystarcza mi świadomość, że po wyjęciu kluczyka i ustawieniu kranika w połozeniu neutralnym (które w "normalnym" motocyklu wygląda jak położenie OTWARTY) 99% ludzkości nie będzie potrafiło mojego Iża uruchomić. :) W sumie rozumiem Twoje obawy. Kiedyś też kombinowałem z różnej maści zapięciami ale już mi przeszło.

Dziś widzę to tak: zdrowy rozsądek to podstawa - staram się nie kusić losu i w miarę możliwości nie prowokować sytuacji nieciekawych.

Nie ma rady uniwersalnej, każdy musi sam wypracować swoją metodę postępowania.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Podobne Tematy
Temat Autor Forum Odpowiedzi Ostatni post
Brak nowych postów Dzienniki fragowe
Ślęża
mcfrag W trasie 3 Pon 11 Sty, 2010
cube
Brak nowych postów Dzienniki fragowe
Żelazny Most
mcfrag W trasie 3 Nie 03 Kwi, 2011
mcfrag
Brak nowych postów Dzienniki fragowe
Gdzie oczy poniosą - Wielka Wyprawa nr 4
mcfrag W trasie 6 Nie 30 Gru, 2012
kuba_777
Brak nowych postów Dzienniki fragowe
Zamki Dolnego Śląska
mcfrag W trasie 2 Sro 27 Lis, 2013
kuba_777
Brak nowych postów Dzienniki fragowe
Dělostřelecká tvrz Stachelberg
mcfrag W trasie 9 Pon 20 Sie, 2012
Michał
Brak nowych postów Dzienniki fragowe
Muchołapka
mcfrag W trasie 10 Sro 08 Kwi, 2015
jacumba


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandblue created by spleen modified v0.2 by warna