IZHMOTO.PL - Forum użytkowników i sympatyków motocykli IŻ
IZHMOTO.PL Strona Główna
Pomoc Statystyki Szukaj Użytkownicy Grupy Galeria Rejestracja Profil Sprawdź Wiadomości Zaloguj


Poprzedni temat «» Następny temat
V Nocny Rajd Motocykli Zabytkowych
Autor Wiadomość
Komar
Fundator


Motocykl: DKW
Posty: 340
Skąd: małopolska
Wysłany: Sro 11 Lip, 2012   V Nocny Rajd Motocykli Zabytkowych

6-8 lipiec odbył się V Rajd Nocny motocykli zabytkowych na Roztoczu.

http://www.nocnyrajdweteranow.pl/

Jak wiadomo jestem świeżym użytkownikiem DKW więc postanowiłem odwiedzić kilka rajdów aby poczuć się jak nasi dziadkowie.

Od zeszłego roku chodził za mną ten wyjazd z uwagi na ciekawą formułę czyli jazda po ciemku. Dla motocykli współczesnych nie jest to żaden wyczyn jednak dla 50latka zaczyna się problem.
Wyjazd zaplanowałem z moim ojcem na MZcie. Wycieczkę zainicjowaliśmy w piątek rano z przyczepą zapakowaną motocyklami. Upał był niesamowity a gwoździem do trumny był brak klimatyzacji oraz korki. Jadąc krajową czwórką Kraków- Przemyśl zauważyliśmy, że dopiero za Jarosławem ruch zmalał a temperatura spadła.

Miejsce, a właściwie baza noclegowa, był zlokalizowana koło parku Roztoczańskiego nad zalewem w miejscowości Majdan Sopocki. Urokliwa miejscowość z wielkim parkiem sosnowym i domkami drewnianymi. Była to stanica harcerska.
Na miejscu spotkaliśmy niewiele osób.


Okazało się, że sam start jest przewidziany 50km dalej w Horyńcu Zdrój. Niewiele się namyślając ruszyliśmy o 16.00 na Start. Sielankową atmosferę pustych dróg roztocza przerwał widok kliku BMW R35 stojących na poboczu. Zrozpaczeni właściciele zaczęli nam machać dość rozpaczliwie abyśmy się zatrzymali. Okazało się, że w jednym z Osiołków tłok spuchł i nie było możliwości kontynuować jazdy. Brakowało im tylko jednego do szczęścia- liny holowniczej, którą dostali od nas.. Tak na marginesie, tuż przed wyjazdem prosiłem ich aby poczekali na nas kilka minut jednak bardzo się śpieszyli.
W tym doborowym towarzystwie ruszyliśmy w kierunku zbiórki. Prędkość nam nieco spadła ale był za to czas na podziwianie przyrody i delektowanie się spokojem.






Trasa na start do Horyńca Zdrój



Na miejsce dotarliśmy po 18.00. Mnóstwo motocykli na maleńkim rynku przeplatała się z tłumem kuracjuszy czekających jako obserwatorzy na start.




Pierwszą ofiarą rajdu była Dykta. Prądnica jeszcze przed startem odmówiła współpracy.








Miejsce to było miejscem spotkania z z dwoma kolegami z Krakowa, którzy przyjechali na BSA M20 z 1944r oraz K750. Spotkałem ich już dwa tygodnie wcześniej na Rotorze (zajęli 2 miejsce) i związku z czym postanowiliśmy kontynuować dalszą trasę razem. Rozdano nam latarki, kamizelki odblaskowe, numery startowe, mapy i zaprezentowano lokalną grupę rekonstrukcyjną Wojska Polskiego II RP. Dodatkowo każdy z nas otrzymał numer awaryjny na który należało dzwonić w razie awarii. Organizatorzy przewidzieli również auto terenowe z lawetą, które miało jechać za ostatnim jednośladem i zbierać biedaków z trasy.
Start rozpoczął się o 20.oo Motocykle były wypuszczane co minutę z małym pokazem sprawności czyli chwyt butelki mineralnej bez podpierania się nogami tuż za rampą zjazdową. Każdy z nas otrzymał dodatkowo wodę mineralną na drogę oraz szczęśliwej podróży.
Ruszyliśmy całą naszą bandą (czworga) w kierunku 1 PKPu. Niestety, MZta straciła prąd już po 300m i był to koniec jazdy dla niej. Jak się później okazało zsunął się przewód z prądnicy.
Dalszą drogę kontynuowaliśmy w 3 motocykle. Dość szybko zaczęło się ściemniać ć i droga stawała się coraz bardziej emocjonująca. Zero samochodów, noc, lasy, dukty leśne, piach i nikłe światła pojedynczych motocykli nadawały temu odcinkowi niesamowity nastrój. Organizatorzy popisali się prostymi aczkolwiek ciekawymi punktami kontrolnymi.
Na jednym z nich, zostaliśmy zatrzymani przez patrol wojskowy (żołnierze II RP) na którym sprawdzono dokumenty a dalej w lesie rzucaliśmy tłokami do okna bunkrów z czasów II WŚ. Wszystko odbywało się w ciemnościach a jednym światłem były ogniska, gęsto rozstawione świeczki oraz reflektory naszych 6 Voltowych instalacji. Oczywiście nie obyło się bez nieodzownej jazdy wokół pachołków z gumową pasażerką na gapę czy rzutami oponami do celu. Całość nocnego etapu zaskakiwała trasą oraz co najważniejsze zerowym ruchem kołowym. Często musieliśmy zjechać z asfaltu na leśne drogi gruntowe czy dukty gdzie brodziliśmy w czystym piachu. Zdarzało się, że doganialiśmy jadące w całkowitych ciemnościach pojedyncze motocykle i wspomagaliśmy ich światłem. Również organizator jadąc jako ostatni pomagał najwolniejszym a laweta w sumie zaprosiła na swoje podwoje tylko 6 jednośladów z blisko 120 startujących. Pierwszy etap został zakończony w Majdanie Sopockim.









Dojechaliśmy jako jedni z ostatnich ok. godziny 12.30. Nie sądziłem, że 60km może tak przyjemnie zmęczyć człowieka. Zostaliśmy przywitani na mecie, górą kanapek z wyśmienitym smalcem, cebulą oraz ogórkiem. Każdy z nas otrzymał kieliszek jakiejś śliwowicy na rozgrzewkę.
Po wykonaniu szybkiej konsumpcji poczęstunku rozbiliśmy namioty wśród drzew i ruszyliśmy do uprzednio przygotowanych namiotów gdzie można było dostać piwo za 3zł, kiełbaski, bigos, karczek z grila w cenie pobytu. Moja zabawa trwała do 4 nad ranem kiedy to nie wytrzymałem i poległem na karimacie przy motocyklu.
Ranek był ciężki jednak, o dziwo, alkomat, który był na wyposażeniu organizatorów, wskazał 0 promili. Zapach benzyny cieknącej a kranika skutecznie postawił mnie na nogi.


Ranek przywitał nas wiadomością, że dalsza część rajdu rozpocząć się miała o 10.00. Organizator jak zwykle przygotował śniadanie w postaci jajecznicy, kawy, chleba kiełbas i ciast.
Zostało nam zapowiedziane, że tym razem, trasa rajdu wieść będzie przez ponad 70km w tym sporo miało być dróg gruntowych i leśnych.





Miejsce wydawania posiłków, piwa oraz innych frykasów.



Poranna toaleta



WSKa 125 wersja eksportowa do Włoch. Kolor prawdziwy.. Właściciel posiada jeszcze WSK 175 czterosuwową. Jeden z 2 prototypów.



Poranne naprawy przed dziennym rajdem.


Zundapp DB 200. Motocykl ten wygrał w konkurencji na najdalszą pokonaną trasę na kołach czyli ponad 440km oraz za najstarszego uczestnika rajdu. Niestety podczas drugiego etapu, Zundappowi odmówiły posłuszeństwa prądy i kilkanaście ostatnich kilometrów odbył na lawecie. Dopiero wieczorem został naprawiony.


Przed linią startu w oczekiwaniu na wyjazd.



















Upał dawał się we znaki niemiłosiernie. Ubrany byłem w pełny strój z ochraniaczami więc na postojach cierpiałem katusze. Mój kolega na K750 popadł w drugą skrajność. Ubrał krótkie spodenki i co rusz parzył nogi o cylindry.
Trasa tym razem był bardziej skomplikowana i zróżnicowana. Zdarzało się, że gubiliśmy się w lesie czy w polach. Często byliśmy zaskakiwani tym, że na trasie przygotowana była woda z lodem czy przejazd przez potok. Największą zabawą cieszyły się drogi piaszczyste prowadzące przez las. Motocykle grzęzły w piachu, grzały się, często musieliśmy szukać lokalnych objazdów gdyż drzewa przegradzały drogę. Jednym słowem, trzeba powiedzieć, że był to kawał pięknej i ciekawej trasy. Nie spotkałem nikogo, komu by się nie spodobał ten odcinek. Można było się poczuć jak kierowcy w latach międzywojennych gdy drogi były gruntowe i wyjątkowo zniszczone. Próby sprawnościowe odbywały się w kamieniołomie, przy ruinach wierz zamkowych czy w starych zabudowaniach leśnych.












próby zręcznościowe

Na sam koniec urządzono paradę, kilka konkursów elegancji po czym ruszyliśmy na miejsce spoczynku gdzie czekała na nas kolacja, koncert zespołu Monharma (czy jakoś tak) i wspaniała integracja.
Muszę powiedzieć, że jestem tylko w stanie porównać ten rajd z Rotorem który z racji pierwszego mojego rajdu wydawał mi się dopracowany, wesoły i ciekawy. Niestety po Rajdzie nocnym muszę stwierdzić że Rotor wypada wyjątkowo blado.
Na nocnym widać było dopracowanie wszystkiego w szczegółach, wyjątkowe zaangażowanie organizatorów o klimat, trasę, miejsca przejazdu, samopoczucie uczestników a co najważniejsze ich bezpieczeństwo. Za ostatnim z motocyklistów jechała laweta. Komandor rajdu tylko jeździł tam i powrotem sprawdzając czy aby nic się złego nie dzieje. W cenie 60zł były 3 noclegi, jedzenie, koncert koszulka i wiele innych. Takim przykładem zaangażowania organizatorów w każdy detal było to że, mieli nawet nowy alkomat aby każdy był w stanie sprawdzić swoją poczytalność. Inną atrakcją było pieczone prosię nad ogniskiem które zostało dosłownie rozerwane przez głodnych motocyklistów a z głowy jeden z nich zrobił pacynkę i chodził wśród uczestników zapraszając ich aby się przywitali z jego nowym kolegą.
Inną sprawą byli też uczestnicy. Nie spotkałem wśród niech przedstawicieli szlachty którzy się by się odcinali od reszty. Zgadzam się, że na tym rajdzie były trochę skromniejsze pojazdy jednak inaczej niż na Rotorze, ludzie kooperowali ze sobą i bawili się wspólnie.

Spotkałem 3 DKWki i 3 Iże które w 50% się popsuły. W DKWce padła prądnica a w iżach tylne łożyska w kole.



U siebie, poza dwukrotnym złapaniem tłoka z powodu upału, nie zauważyłem żadnych anomalii. Prądnica 100Watowa dawała moc światła, które wywoływało zazdrość innych 6cio Voltowców.

Kto nie pojechał ten naprawdę niech żałuje. Na pewno zjawię się tam za rok! Może już z rodziną i większym silnikiem?

Chylę czoła organizatorom i uczestnikom. To było coś pięknego. Wybaczcie za zdjęcia słabej jakości oraz mało ciekawe jednak jechałem sam i nie było czasu na postoje gdyż moi towarzysze pchali się na podium.
_________________
"..wolność i przestrzeń niczym nieograniczona.."
 
 
Hardcor


Motocykl: Iż-49
Posty: 453
Skąd: Lublin
Wysłany: Sro 11 Lip, 2012   

Fajnie było nie da się ukryć.
W Iżu z ostatniego zdjęcia (mój sąsiad) poza łożyskami w kole, złamała się przepustnica 2x, najpierw 15km przed Horyńcem a następnie, już po sklejeniu, 15km od domu w niedzielę.
Mi od wertepów zrobił się luz na łożysku główki ramy.
 
 
 
KOZA


Motocykl: Iż-49
Posty: 1020
Skąd: Gniezno
Wysłany: Sro 11 Lip, 2012   

Impreza fajna, a walka "wielu z prądami- standard"
_________________
ИЖ 49 1956', ИЖ 49 1956' przejściówka, Honda CB 550 1977'
 
 
radarator
Fundator


Motocykl: Iż-49
Posty: 1143
Skąd: Olsztyn
Wysłany: Sro 11 Lip, 2012   

Komar napisał/a:
a w iżach tylne łożyska w kole.

A ja mam nasze polskie i w nie wierzę!
Brawo za relację mimo moich oczywistych sympatii dla Rotoru :D
 
 
 
Hardcor


Motocykl: Iż-49
Posty: 453
Skąd: Lublin
Wysłany: Czw 12 Lip, 2012   

Padające łożyska w tylnym kole to był brak dystansu w piaście między nimi.
 
 
 
Komar
Fundator


Motocykl: DKW
Posty: 340
Skąd: małopolska
Wysłany: Czw 12 Lip, 2012   

Był i minus całej imprezy. Krótkie trasy nocne. Organizatorzy tłumaczyli się tym, że nie może ona być skomplikowana gdyż 2/3 uczestników zginęłoby na trasie a reszcie skończyłyby się prądy.
Druga część trasy była ciekawa i mocno zróżnicowana. W szczególności dukty leśne i piaski bardzo cieszyły. W przyszłym roku muszę tam pojechać dużo wcześniej aby móc pozwiedzać tereny wokoło. Region tamtejszy jest spokojny jak w filmie "U pana Boga za Piecem"
_________________
"..wolność i przestrzeń niczym nieograniczona.."
 
 
Spiker


Motocykl: Planeta
Posty: 1414
Skąd: Rzeszów
Wysłany: Pią 13 Lip, 2012   

Przednia impreza, super sprawozdanie Komar! Muszę się tam wybrać w kolejnym sezonie (przecież mam niedaleko). A więc do zobaczenia.

Na marginesie mała uwaga (nie brać do siebie): Nie mogę się nadziwić tym prądom padającym kilkaset metrów po starcie. Od dawna też robię wielkie oczy słysząc o kolejnym padającym łożysku w tylnym kole.

Ja też miałem różne przypadki na drodze (a jakże!), ale w 95% przez własne lenistwo czy niewiedzę. 5% to rzeczywiście trudne do przewidzenia awarie. Weteranem da się pokonywać bezproblemowo długie trasy - bezawaryjność niektórych pojazdów (np. 49-tki Fraga czy motocykli kilku innych forumowych obieżyświatów) utwierdzają mnie w słuszności tej teorii.
_________________
Iż Planeta '63, ...
 
 
Komar
Fundator


Motocykl: DKW
Posty: 340
Skąd: małopolska
Wysłany: Pią 13 Lip, 2012   

Mojemu ojcu spadł kabel z prądnicy (żabka się zsunęła). Zamiast szybko odkręcić i sprawdzić co się stało.. poddał się tego wieczoru.
_________________
"..wolność i przestrzeń niczym nieograniczona.."
 
 
jarcco


Motocykl: Iż-49
Posty: 1323
Skąd: Lublewo Gdańskie
Wysłany: Wto 17 Lip, 2012   

Piękna przygoda, po przeczytaniu takiej relacji nabiera się smaka :)
Gratulacje i dzięki za opowieść!
_________________
jarcco
 
 
Hardcor


Motocykl: Iż-49
Posty: 453
Skąd: Lublin
Wysłany: Sro 18 Lip, 2012   

Załapałem się do telewizji :)
http://www.lubaczow.tv/pl...abytkowych.html
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Podobne Tematy
Temat Autor Forum Odpowiedzi Ostatni post
Brak nowych postów XV Rajd Nocny Motocykli zabytkowych
1.07.2022
Komar Imprezy 3 Sro 22 Cze, 2022
Jancur
Brak nowych postów VIII Rajd Nocny Motocykli Zabytkowych
3-5 lipca 2015
Komar Imprezy 4 Sro 17 Cze, 2015
sławek
Brak nowych postów VI Rajd Nocny motocykli zabytkowych 2013
Komar Imprezy 9 Nie 28 Lip, 2013
Hardcor
Brak nowych postów III Nocny Rajd Motocykli Zabytkowych Kresy 2010
Ozzy Imprezy 10 Nie 26 Cze, 2011
Ozzy
Brak nowych postów XI Rajd Nocny Motocykli Zabytkowych - Susiec 6-8 Lipiec
Mocny Imprezy 12 Sro 04 Lip, 2018
radarator
Brak nowych postów II Rajd Nocny Motocykli Zabytkowych - Kresy 2009
Hardcor Imprezy 5 Czw 09 Lip, 2009
Drakula


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandblue created by spleen modified v0.2 by warna