Wysłany: Pon 23 Lip, 2012 Szlakiem budowli hydrotechnicznych
Jak już kiedyś pisałem, oddalam się od domu coraz dalej i śmielej
Tydzień temu, udało się złapać jeden dzień przerwy pomiędzy deszczami i burzami. Trasa musiała zawierać trochę atrakcji, trzeba było znaleźć jakiś klucz, według którego mogła się odbyć nasza wycieczka, padło na budowle hydrotechniczne, których to u nas jest trochę. A piszę nasza, bo wybraliśmy się razem, tj. Ja i mój 10 letni Grześ
Obraliśmy kierunek na północny wschód - czyli Żuławy Wiślane.
Pierwszy postój, most pontonowy w Sobieszewie. Most jest otwierany co jakiś czas, tak aby przepuścić płynących. Pamiętam ten most z dzieciństwa, niewiele się zmienił, dalej buja i deski wypadają z pokładu pontonów.
Nie wiadomo jak długo jeszcze, będzie można jeździć po tych dechach, bo słyszy się coraz głośniej o nowym zwodzonym moście.
Kolejny postój to Świbno i przeprawa promowa. Prom pływa od wiosny do jesieni, przeprawa płatna. Nie czekaliśmy w kolejce samochodów, ustawiliśmy się z przodu, i po konsultacji z innym jednośladowcem, nabraliśmy pewności co do właściwej decyzji
To jest prom linowy, napędza (pcha) go taka duża ryba KLEŃ.
Dla takich jak my, jest specjalne miejsce po lewej stronie za białą linią
Co chwila byliśmy zaczepiani, pytani - a na czym to jedziemy i skąd?
Jeden z ciekawskich robił nam zdjęcia, to i dał się namówić na fotkę naszym aparatem.
I taki oto sposobem, znaleźliśmy się TU.
Zjedliśmy po lodzie i udaliśmy się w dalszą drogę... kolejnym punktem trasy jest miejscowość Rybina!
Zaparkowaliśmy pod miejscowym Domem Kultury, pomiędzy dwoma zwodzonymi mostami.
Oba most bardzo podobne do siebie, i niestety całkowity brak możliwości zrobienia dobrej fotografii bez pokonywania dziesiątek metrów krzaczorów i trzcin. Stąd niestety tylko taka nieciekawa fotka.
Po drodze do trzeciego mostu w Rybinie mieliśmy w planach zwiedzenie zabytkowej pompowni, znaleźliśmy informację że można ją zwiedzać, niestety zamknięte drzwi na cztery spusty!
Przepompownia powstała w latach 30 XX w, jest do dziś ważnym pracującym elementem systemu odwadniania terenu Żuław. Reguluje stosunki wodne na powierzchni 215tys ha.
Jak się domyślamy podziękowania raczej nie dla pracowitych Mennonitów
Później oczom naszym ukazała się taka oto ciekawostka...kolejowy most obrotowy na Szkarpawie!
Przed mostem po prawej stronie, wagonik wąskotorówki przerobiony na pomieszczenie dla niegdysiejszego operatora. Most jest ponoć sprawny i otwierany całkowicie ręcznie!
Oś obrotu mostu, w tej chwili otwartego dla żeglugi.
Stojąc na betonowej podporze mostu, na którą prowadzi chybotliwa żelazna kładka, można dojrzeć most zwodzony po którym niedawno przejechaliśmy.
Tak wygląda cały most, ustawiony wzdłuż rzeki. Niestety i tu również brak dostępu do brzegu.
Zjedliśmy po kanapce i jedziemy dalej. Kolejny cel to Drewnica i oczywiście most zwodzony!
Pamiętam jeszcze kiedy przejeżdżałem tędy rozklekotanym mostem pontonowym, a dzisiaj proszę!
Niedaleko Drewnicy na styku Szkarpawy i Wisły znajduje się kolejna atrakcja...tutaj okiem od strony Królowej rzek.
Śluza Gdańska głowa została wybudowana bodajże w 1895r, i nosi nazwę dawnej twierdzy obronnej Gdańska.
Tutaj w całej okazałości
Zjedliśmy kanapki, napiliśmy się wody...bo słońce zaczęło niemiłosiernie grzać, i doczekaliśmy się momentu kiedy to wrota zostały otwarte i wpłynęła mała motorówka
Na koniec wepchałem mojego zabytka na teren śluzy, człowiek z obsługi długo się patrzył co wyczyniamy, bo na terenie obowiązuje zakaz ruchu....
Zrobiliśmy pamiątkową fotkę i do domu !!
Tak więc jak widać motocykl nie został meblem, tego dnia pokonaliśmy dystans 130 km, a mojemu Izowi stuknął pierwszy tysiąc kilometrów!
Przez ten cały czas jak dotąd, nie było poważnych problemów, Jeżyk grzecznie wracał do domu i nie wymagał napraw w drodze...no może z jednym wyjątkiem, kiedy to ułamała się miedziana blaszka przerywacza...o czym dowiedziałem się po powrocie do garażu. Ponieważ silnik nadal pracuje poprawnie "olałem" blaszkę i prąd przepływa sobie przez spręzynkę
Jarcco, przedostatnie zdjęcie, jakbym widział w przyszłorocznym kalendarzu
Przyznam że nie pomyślałem w ten sposób, na wyprawę nie zabrałem swojego nazbyt ciężkiego aparatu, tylko małą kieszonkową małpkę z myślą o uwiecznieniu osiągnięć radzieckiej techniki ... ale cieszę się że się podoba
Adam napisał/a:
Pięknie, widzę ze będę miał z kim na latanie się umawiać. Mam nadzieję ze jeszcze w tym roku się uda.
Bardzo chętnie, możemy spróbować jakąś trasę wspólnie pokonać. Daj znać, jak będziesz gotów
Gaca napisał/a:
Dystans 100km przekroczyłeś, teraz już będzie coraz więcej i więcej
Rzeczywiście nabieram ochoty na coś dłuższego, raczej jednodniowego, tylko gdzieś dalej Ale to raczej już bez mojego małego pasażera, trochę się obawiam go motocyklem wozić. Na drodze nie brakuje wariatów, kierowcy czasem wyprzedzają w najmniej spodziewanych momentach. Kupiłem nawet lusterko wsteczne, czuję się bezpieczniej wiedząc co się dzieje tuż za mną. Nauczyłem się też nie jechać zbyt blisko prawej krawędzi jezdni, bo można zostać wyprzedzonym "na trzeciego", lepiej jest zajmować cały pas, zbliżając się nawet nieco do osi jezdni.
Dzięki, sprawuje się bardzo dobrze, a opcja składania przydała się już kilka razy. Lustro trzyma raz ustawioną pozycję bardzo dobrze. Mnie takie lusterko pasuje najlepiej, bo chyba najmniej rzuca się w oczy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach