Kto wie, może jest to już ostatni weekend nadający się jako tako do dłuższej jazdy motocyklem, dlatego wybrałem się w trasę na Iżu.
Pociągnęło mnie na północny-wschód, na tereny mające swój niepowtarzalny klimat do którego pasuje jesienne przygnębienie. Tereny odzyskane i jednocześnie stracone, których świetność przeminęła wraz z końcem II WŚ.
Wiele razy przejeżdżałem przez Kamieniec, ale jeszcze nigdy nie zrobiłem zdjęć ruin pałacu wybudowanego w 1720r. i zniszczonego w 1945r.
Jechałem bocznymi drogami, zastanawiałem się jakie robić zdjęcia, aby jak najlepiej pokazać charakter tego regionu. Droga za Przezmarkiem:
A tutaj niespodzianka, świeżo wyremontowana nawierzchnia drogi wojewódzkiej , wcześniej była trochę węższa z typowym dla drug brukowych garbem na środku, fajny pomysł i dobre wykonanie, nie wszystko trzeba asfaltować.
Droga ta przeplata się z Kanałem Elbląsko-Ostródzkim, przecina go kilka razy, kiedyś już pokazywałem jego zdjęcia, ale jeszcze jedno nie zaszkodzi
Oprócz ciekawych dróg i kanałów jest jeszcze masa linii kolejowych, większość rozebranych, których mosty i wiadukty mijałem po drodze, tutaj ruiny mostu nad rzeką Pasłęką w okolicy Ornety:
Na rynku w Ornecie. Ratusz słabo się prezentował, więc zrobiłem zdjęcia z ciekawą kamienicą:
Kościół św. Jana Chrzciciela:
Krajobraz na Warmii:
Widok na zabudowania Pieniężna:
Jadąc zastanawiałem się skąd na tych terenach jest tak wiele nazw miejscowości z charakterystycznymi końcówkami znanymi z Podlasia czy dawnych kresów, przecież tutaj Polski prawie nigdy nie było, z tego co wiem po wojnie starano się tłumaczyć niemieckie nazwy, albo doszukiwano się neutralnej nazwy w bardzo dawnej historii, np. nazwę mojego miasta Kwidzyn wyciągnięto z XI wieku.
Ale skąd wzięły się takie nazwy jak ta ? Może to był ukłon w stronę napływowej ludności z kresów, aby poczuli się jak u siebie
Ostatnia prosta przed granicą. Naokoło pustka, gmina Lelkowo ma gęstość zaludnienia 15 mieszkańców na km, a powiat braniewski 37, średnia w Polsce 122.
Słupki graniczne, Rosjanie swój chyba pożyczyli od Białorusinów, bo nie pasuje do ich barw narodowych Wzdłuż granicy biegnie płot z drutu kolczastego, na zdjęciu jakoś się ukrył, także nawet jedną nogą nie można stanąć na iżowej ojczyźnie
Tak się gimnastykowałem aby zrobić zdjęcie z samowyzwalaczem że wyrwał mi guzik od spodni, za dużo par kalesonów ubrałem Musiałem wracać z opadającymi spodniami
Pojechałem jeszcze zobaczyć przejście graniczne w Grzechotkach:
Zaczęło robić się ciemno, do domu pojechałem najkrótszą drogą przez Elbląg. Tutaj droga S22 z przejścia granicznego biegnąca śladem dawnej nieukończonej autostrady z Berlina do Królewca:
Stanu licznika nie spisywałem, wyszło trochę ponad 300km. Mam nadzieje, że to jeszcze nie koniec
Pogoda nie zachęcała, silny wiatr, jakieś 8 stopni, rano świeciło słońce, ale potem się zachmurzyło. Ubrałem się bardzo grubo, zabrałem termos z herbatą, słodycze i nawet nie zmarzłem, tak mi się chciało dalej jechać, że jeszcze na koniec zrobiłem szaleńczą rundę po Kwidzynie
Piękny kawałek drogi. Jak sobie patrzę na Twoją mapkę, to zdaje mi się że nie będę miał zbyt daleko. Przyznam że kusi Królewiec, ale na początek można zrobić taki sentymentalny "zwiad". No i kolejek na granicy nie widać.
To moja wina, do dziś nie opisałem mojej tegorocznej Wyprawy nr 4. Postaram się to niedlugo zrobić, może uda mi się w przyszły weekend.
Odeszliśmy od tematu tego wątku, więc żeby do niego nawiązać powiem, że wtedy właśnie na Warmii planowaliśmy z Archim małe motospotkanie, do którego jednak nie doszło z powodu awarii przerywacza w motocyklu Artura. W efekcie wspólna przejażdżka zostala przełożona o kilkanaście dni a Warmia zamieniona na południowy Dolny Śląsk.
Wzruszyłem się! Tymi samymi drogami przemierzałem te tereny w roku 1969 będąc uczestnikiem obozu rowerowego, zorganizowanego przez moje Liceum (nota bene kiedyś było - może i jest dalej - "partnerem" Twojego w Kwidzynie (znak Rodła). Takie "kocie łby" mięliśmy w tym czasie prawie stale na trasie, co miało przełożenie na częste awarie ogumienia. Na zapleczu zamku mieliśmy nawet zorganizowany jeden nocleg.
Pamiętam, jak po ognisku kolega próbował zagrać na trąbce Ciszę i nie bardzo mu to wychodziło. W ognisku uczestniczyło kilku mieszkańców. Gapili się ciekawie co robimy. Jeden z tych mieszkańców widząc usiłowania kolegi odegrania Ciszy - wziął od niego trąbkę i zagrał tak, że dźwięk jej słyszę do dnia dzisiejszego... Mam stara mapę, gdzie nocowaliśmy Między innymi Kwidzyn, Prabuty, Susz, Pasłęk, Elbląg, Tolkmicko, Frombork itd. Musze tam nostalgicznie pojechać i zobaczyć jak obecnie miejsca te wyglądają. Tylko czy mój Iż i tyłek wytrzymają taką trasę ze Śląska...
Mam film z tego obozu (8 mm) ale jest w strasznym (technicznie) stanie. Muszę go jakoś przenieść na zapis cyfrowy.
Gratuluję ciekawej wyprawy i barwnego opisu!
_________________ Nie uważam za drania
kogoś, kto jest innego zdania!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach