W tym roku zgodnie z nową świecką tradycją, wybraliśmy się z rodzinką na Paradę Niepodległości organizowaną w Gdańsku. Ponoć największą w Polsce, spontaniczną, każdy może wziąć w niej udział. Tyle tylko że w tym roku wystąpiliśmy (ja i syn) już nie w roli kibiców, ale wzięliśmy czynny udział na naszym Iżu!
Zapadła równie spontaniczna decyzja i zapakowaliśmy tyłki na motocykl. Reszta rodziny miała tworzyć dokumentację fotograficzną.
Już w Gdańsku, ale w drodze do...
Jak co roku było wojsko, również Napoleońskie.
Był jeszcze inny Iż, jak sobie przypominam to jest co roku. Niestety nie było okazji zamienić słowa w tłumie.
Jechał sobie taki ciekawy pojazd, chyba typu SAM, wzorowany chyba na jakimś rajdowym Audi?
Jechało sobie takie cuś, może Simson?
Było trochę zabytkowych pojazdów.
Motocykli naprawdę obrodziło. Start był o 10.30, my przyjechaliśmy o 10, więc spędziliśmy pół godzinki w takim towarzystwie.
No i my! Też jechaliśmy!
Było trochę osób, które rozpoznały że przyjechaliśmy na Iżu. Ze zdumieniem przyjąłem fakt dość sporego zainteresowania naszym pojazdem. Nie błyszczeliśmy w tłumie, a Iż w towarzystwie japońskich silników wyglądał trochę jak komarek. Jednak na finiszu, po ustawieniu się na Targu Węglowym, co chwila ktoś nas wyłuskiwał z tłumu, podziwiając, zasypując pytaniami, dzieląc się swoimi wspomnieniami. Ludzie pytali o możliwość zrobienia fotki z motocyklem. I tak w koło!
Było naprawdę sympatycznie, pogoda dopisała. Wszyscy mieli dobry może trochę odświętny nastrój, a dookoła powiewały biało czerwone!
A tak sobie myślałem czy nie zwołać się na paradę niepodległości, ale ja myślałem o Gdyni. Widziałem zdjęcia z poprzednich lat i stawia się tam zawsze liczna grupa motocykli zabytkowych. Dokładniejszych informacji organizacyjnych nie znalazłem, więc odpuściłem. Jazda tempem pieszych jest męczarnią dla silnika, w zeszłym roku w Gdyni motocykliści jeździli tam i z powrotem przesuwając się.
Mhmmm... ale czy na japońskim, chyba nie robi to wielkiej różnicy?
Mnie rozbawił młody człowiek, który wypowiadał się w czasie zadymy w Warszawie. Cały okutany w szalik czy kominiarkę na twarzy, z kapturem na głowie i małymi szparkami na oczy ON walczy czy tam demonstruje, jak mówi, po to aby w Polsce nastała równość, wszyscy znaleźli w jego ojczyźnie miejsce, niezależnie od orientacji seksualnej, koloru skóry czy wyznania
W Gdańsku na pewno było sympatyczniej niż w Warszawie. Pokojowo i honorowo. Bez ubijania własnych małych interesików pod sztandarami.
Muszę się pochwalić. Ja tą tankietką z I wojny światowej dwa lata temu na zlocie też jechałem, ale po wódkę do nocnego bo się napoje wyskokowe skończyli, a właściciel tankietki był jedynym trzeźwym kierowcą. Niesamowite wrażenie uczynił pojazd wśród obsługi sklepu i jeszcze większe wrażenie w drodze powrotnej kiedy mijane patrole nawet nas nie zauważyły.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach