IZHMOTO.PL - Forum użytkowników i sympatyków motocykli IŻ
IZHMOTO.PL Strona Główna
Pomoc Statystyki Szukaj Użytkownicy Grupy Galeria Rejestracja Profil Sprawdź Wiadomości Zaloguj


Poprzedni temat «» Następny temat
VI Rajd Nocny motocykli zabytkowych 2013
Autor Wiadomość
Komar
Fundator


Motocykl: DKW
Posty: 340
Skąd: małopolska
Wysłany: Wto 16 Lip, 2013   VI Rajd Nocny motocykli zabytkowych 2013

Witajcie. Jak pisałem kiedyś, bardzo ważną imprezą na którą chciałem pojechać jest i był Rotor oraz Rajd Nocny. Poniżej krótka relacja z VI Nocnego Rajdu.

Jak wiadomo, przygotowania do tego typu imprez trwają miesiącami. Także miesiącami trwają deklaracje forumowiczów, którzy decydują się na wyjazd. Jak wiadomo, nie każdy robi z gęby cholewę więc tuż przed samym rajdem miałem zebraną małą ale konkretną grupkę ludzi.

Cały podekscytowany i roztrzęsiony zbliżającym się rajdem wyrwałem 1 dzień urlopu od księgowej i czym prędzej w piątek rano wyłączyłem telefon komórkowy. Jak wiadomo, są miejsca w Polsce gdzie nie ma zasięgu i tej wersji postanowiłem się trzymać do końca wyjazdu.

W piątkowy poranek pogoda zapowiadała się ładnie. Na horyzoncie królował błękit nieba a w internetowej prognozie przeważały burze. Cóż, co ma być to będzie. O godzinie dziewiątej rano, zamontowałem Dyktę na przyczepie, zainstalowałem najbardziej niezbędne narzędzia mogące przydać się podczas niespodziewanego, polowego remontu silnika. Wyruszyłem w kierunku Tarnowa cudem Tuska - autostradą A4. Upał dawał sie we znaki, wiec włączyłem klimatyzacje aż do połowy okna. Niestety, radość z jazdy skończyła się tuż po wjechaniu do Tarnowa. Koniec autostrady równał się korkowi przez następne 120km. Cóż, wytrzymałem jedno to i wytrzymam drugie. Byłem umówiony z Johanem na spotkanie przed Jarosławem. Stamtąd mieliśmy już jechać razem, ja samochodem, on M72'42 na dotarciu.

Spotkanie nasze odbyło się po jego długim wyczekiwaniu. Chłopak się trochę denerwował na opóźnienie jednak nic nie mogłem poradzić na zatłoczone Tuskowe drogi. Ostatnie 80 km, pokonaliśmy razem kierując się na miejsce noclegu czyli do Majdanu Sopockiego. Nauczony doświadczeniem z ostatniego razu, najpierw postanowiliśmy rozbić namiot niż walczyć z tym tematem w środku nocy.

Cały czas męczyła mnie jedna myśl: Czy tym razem Nocny będzie przynajmniej tak samo dobry jak ostatnim razem? Jak na razie pogoda dopisywała. Żar lał się z nieba. Z chwilą zbliżania się do celu, drastycznie zwiększały się ilości jednośladów mknących na spotkanie w Narolu.

Najbardziej przyjemnym momentem pierwszego dnia jest samo rozbicie namiotu, szybkie uruchomienie motocykla i ruszenie wieczorową porą, zapomnianymi drogami Roztocza na miejsce startu. Pokonanie ostatnich kilkudziesięciu kilometrów pomiędzy Majdanem Sopockim a Narolem minęło nam bardzo szybko i relaksująco. Wieczorny chłód dawał o sobie znać mile nas studząc po całym dniu. Zapomniane przez Boga i partię wioski, poukrywane w lesie, starsi ludzie machający nam czapkami z ławeczki przed domem upajały nas prostotą i spokojem.





Na start z rynku w Narolu dotarliśmy tuż przed 18.00. Blisko 250 motocykli poupychane było na każdym zakamarku maleńkiego rynku. Wszędzie można było wyczuć podekscytowanie zbliżającą się godziną. Organizatorzy zapewnili ciepłą kolację w postaci bigosu, herbaty i kawy. Każdy z uczestników otrzymał kartę startową, numer, mapę, latarkę oraz dane telefoniczne do organizatorów (oraz lawety). Tak samo jak i rok temu, za ostatnim uczestnikiem miała podążać laweta i zgarniać nieszczęśników z drogi. Start został przewidziany na godzinę 20. Co minutę miał być wypuszczany motocykl tuż po jego krótkiej prezentacji publiczności.

Tradycyjnie organizatorzy poprosili aby pierwszymi jednośladami, które wyruszą były te starsze, posiadające mniej sprawną instalację elektryczną.. Już na samym starcie zauważyliśmy jak część kierowców, zamontowała akcesoryjne oświetlenie swoich pojazdów w postaci latarki przymocowanej taśmą izolacyjną do kierownicy. Wbrew pozorom takie oświetlenie potrafiło być bardzo przydatne i niejednokrotnie widziałem jak umożliwiało ukończenie rajdu.

Jako pierwsze, na start wepchały się paradoksalnie najmłodsze i najbardziej sprawne motocykle. Bitwa o miejsce w pierwszej 60stce była zaciekła. Szczerze mówiąc trochę tego nie mogłem zrozumieć gdyż sami uczestnicy skazywali się na częściową jazdę za dnia co było moim zdaniem niezgodne z ideą Rajdu. Cała zabawa polegała właśnie na jeździe po zmroku.

Długość trasy przewidziano na 60km. Niby jest to niewielka odległość jednak robi się ona dość spora w nocy. Zaznaczyć chciałem w tym miejscu, że Roztocze po godzinie 21 staje się wymarłe. Na drogach praktycznie nic nie jeździ. Jeśli ktoś myśli, że 250 motocykli stworzy swoisty sznurek jezdny to jest w błędzie. Praktycznie po 2-3 kilometrach od startu traci człowiek z oczu poprzednika a w tylnym lusterku nie widzi nic prócz ciemności. Motocykle zbijają się w grupki i takim systemem się poruszają. Jednen drugiemu oświetla trasę czym tylko może. Przeczytać mapę w nocy też jest dość trudno dlatego część uczestników montuje prymitywne mapniki na kierownicę z podświetleniem bądź też zabiera ze sobą pasażera i jemu każą nawigować. W najbardziej komfortowej sytuacji są posiadacze zaprzęgów. Im najłatwiej odczytywać drogę dlatego w pierwszym dniu bardzo chętnie są zapraszani do jazdy w grupach jednośladów. Pomimo, że trasa jest prosta za dnia to w nocy wydaje się wręcz karkołomna. Na roztoczu wioski idą spać po 21 włącznie z psami. Rzadko kiedy centra mijanych miejscowości są oświetlone. Warto też zwrócić uwagę, że trasa nie prowadzi wyłącznie drogami asfaltowymi. Organizatorzy specjalnie wybieraj drogi 3 i 4 kategorii włączając w to szutry oraz dukty leśne. Cały urok polega na tym, że kierowca jedzie po drogach żywcem wziętych sprzed wojny i delektuje się dreszczem emocji spowodowanym samotnością i ciemnością. Jest to nie do opisania przeżycie. Kierowca jest uzależniony od kilkudziesięcioletniego motocykla.

Na linię startu udało nam się dopchać po godzinie 21.45. Zmierzch był już w dość mocno zaawansowanym stadium dlatego zaczęło się robić nerwowo wśród oczekujących na start. Ruszyliśmy dość spokojnym tempem aby nie zgubić drogi. Bardzo szybko zostaliśmy sami na trasie co spotęgowało uczucie pustki. Trasa wiodła drogami asfaltowymi, szutrowymi i była przerywana przecinkami leśnymi. Organizatorzy zaplanowali po drodze różnego rodzaju wesołe i pełne żartów próby sprawnościowe i sprawdzające podstawową wiedzę z rzeczy potrzebnych i zupełnie bezsensownych. Tak też mieliśmy np. próby sprawnościowe, czyli jazdy slalomowe pomiędzy pachołkami czy szpital polowy gdzie sprawdzano kondycję fizyczną kierowcy, intelektualną oraz psychiczną. Były badania słuchu, skoki przez tyczkę oraz pytania na inteligencję od psychiatry: co czuje żołnierz widzący łopoczący sztandar swojej jednostki? Odp: wiatr we włosach.

Na koniec, dla tych najmniej inteligentnych była przewidziana propozycja lewatywy do której, o dziwo, wszyscy mężczyźni by się zapisali pod warunkiem wykonania jej przez jedną z członkiń grona lekarskiego.. ładną dr Quinn. Niestety to badanie oferował brodacz o wielkich łapskach, który nie wyglądał atrakcyjnie w żadnym detalu. Muszę przyznać, że organizatorzy wykazali się fantazją i poczuciem humoru wymyślając coraz to inne punktu kontroli czasu. Zaznaczyć trzeba, że same miejsca konkurencji były oznaczone ogniskiem bądź świeczkami stojącymi przy trasie. Wydawać by się to mogło śmieszne, jednak w tych egipskich, leśnych ciemnościach taki promyk drgającego światła w oddali robił wrażenie latarni morskiej.

Na metę dojechaliśmy po godzinie 1.00 w nocy. Na mecie oczekiwał na nas ostatni pomiar czasu oraz poczęstunek w postaci samogonu i kanapek ze słoniną. Po 3.5 godzinach jazdy nocą coś takiego potrafiło zwalić człowieka z nóg. Za bramą czekały na nas namioty biesiadne, golonka, ognisko, stoły, kiełbasa z rożna, zimne piwo i muzyka. Wszystko to rozlokowane było na terenie stanicy harcerskiej w lesie nad jeziorem. Nocny etap jazdy, pomimo niewielkiej liczby kilometrów zmęczył nas dość mocno tym bardziej, że do tej trasy należało doliczyć dojazd.

Poranek obudził mnie żarem lejącym się z nieba.


W poprzednią rajdową noc, niebo było zachmurzone a na widnokręgu błyskało się więc pogoda na następny dzień mnie ucieszyła. Szybko przygotowałem motocykl do wyjazdu, dokonałem na sobie ablucji i . zacząłem się snuć po parku maszyn. Poznawałem i rozmawiałem z kim się dało. Tak spędzałem czas w oczekiwaniu na start. Formuła dzienna była trochę inna. Dłuższa trasa (blisko 160km) była bardziej skomplikowana. Mój towarzysz Johan musiał wracać do domu jednak jego miejsce zastąpił Antek na Panonii. Około godziny 11.3o, jako jedni z ostatnich, wyruszyliśmy na trasę. Pierwsze kilometry pokonaliśmy bez większych problemów. Dołączył do nas zaprzęg M72 z Warszawy poznany 2 godziny wcześniej. Niestety pomimo pięknej pogody, Panonia odmówiła posłuszeństwa. Straciła najprawdopodobniej prądy. Właściciele rosyjskich zaprzęgów mają takie powiedzenie: Jeśli coś się zepsuło należy wziąć młotek, jeśli nie jesteś tego w stanie naprawić to należy wziąć większy młotek. Jeśli i tym razem nie można tego naprawić to znaczy, że zepsuły się prądy i należy odpuścić..


Niestety po 15 minutach prób i narzekań opuścił nas zaprzęg gdyż nie miał czasu czekać na nas. Gorzej sprawa się miała gdyż jako, że jechaliśmy jako jedni z ostatnich, nie mogliśmy później liczyć na żadne towarzystwo i pilotowanie. Półgodzinna walka z prądnicą i komarami została przegrana. Antek zdecydował się zaczekać na lawetę a ja ruszyłem dalej.

Wycisnąłem ile się dało z Dykty aby złapać kogoś do którego mógłbym się przyłączyć. Wiadomo: w kupie raźniej. Przyznam się, że mapę wyrzuciłem zaraz na początku wierząc w pilotujący nas Warszawki zaprzęg.. Po 10 kilometrach złapałem grupę kilku rusków z Przemyśla i okolic, którzy mnie przygarnęli. Szczerze mówiąc ich postawa mnie mile zaskoczyła gdyż będąc najsłabszym motocyklem wśród nich dostosowali tempo do mojej jazdy. Dla mnie był to niemały ratunek a przy okazji bardzo fajne doświadczenie. Rewelacyjni ludzie z dużym poczuciem humoru.

Trasa była mocno zróżnicowana. Organizatorzy przewidzieli trochę głównych dróg ale swoje myśli ukierunkowali przede wszystkim na drogach lokalnych i wiejskich, które to miały pokazać nam zapomniane Roztocze. Wisienką na torcie były krótkie odcinki leśne dosłownie tonące w sypkim piachu. Był to moment na który najbardziej czekałem. Dykta ledwo szła w piasku rzucając się na boki jak wściekła, nazistowska świnia. Opanowanie tej bestii w takich warunkach sprawiało sporo radości.




Po drodze było dużo punktów kontrolnych, konkursów sprawnościowych i sprawdzających wiedzę. Mieliśmy też znaleźć bądź sprawdzić jakiejś informacje na trasie, które były uzupełnieniem konkursu.


Generalnie drugi dzień rajdu spędziłem na zwiedzaniu, oglądaniu, rajdowaniu i poznawaniu nowych towarzyszy podróży. Zapomniałem nadmienić, że całość imprezy opiera się teoretycznie na jeździe na regularność czyli należy teoretycznie utrzymać zadaną średnią prędkość pomiędzy poszczególnymi pomiarami czasu. (np. 30km/h) Może to się wydawać mało ale na trasie często brakuje minut.. Oczywiście moja grupa miała inną teorię jak wygrać Nocny Rajd. Jechaliśmy z taką prędkością z jaką mogliśmy czuć satysfakcję. Było to po mojej myśli i bardzo szybko się do tego dostosowałem.

Na koniec postanowiliśmy za wszelką cenę wyprzedzić na mecie grupę Czechów, którzy dużo wcześniej ruszyli w trasę.

Zdawaliśmy sobie sprawę, że jazda jazdą (na regularność) ale nie będzie nam jakiś Czech przecinał linię mety przed nami. Walka o ten cel była zacięta i momentami można było ją porównać z walką o honor. Czesi jechali na Japońskich motocyklach, które pomimo swego wieku (~30 lat) były o kilka klas szybsze niż nasze. Prawie cała nasza grupa wypluła tłoki przez rury wydechowe aby ten cel osiągnąć.. W naszym mniemaniu wygraliśmy jedną z niepisanych konkurencji!

Samo popołudnie składało się z poznawania nowych ludzi, grilowania, parady i konkursu elegancji jednośladów. Na ten ostatni przyjechało kilka motocykli z wyższej półki (oczywiście na lawetach). My swoimi ubłoconymi i pospolitymi złomami nie mieliśmy większych szans z Sokołami czy H-D.. Wieczór upłynął przy piwie i grillowaniu. Organizatorzy przewidzieli oczywiście pieczonego świniaka na ruszcie, zimne piwo, kiełbaski i koncerty zespołów. Wszystko było w cenie wpisowego co pokazuje na jakim poziomie musieli stanąć chłopaki z Czarnej Brygady aby tego dokonać.

Może jestem konserwatywnym wapniakiem ale same zespoły były na bardzo słabym poziomie. Jedne darły się niemiłosiernie udając muzykę pseudo metalową a inne po prostu nie umiały zagrać choćby jednego całego utworu. Coś tak koszmarnego trwało do późna w nocy. Dopiero na sam koniec pojawił się zespół, który jak później się okazało, był zespołem zaprzyjaźnionym z organizatorami. Zagrał on kilka utworów których można było posłuchać z przyjemnością.

Muszę na koniec powiedzieć, że moje obawy o poziom Rajdu Nocnego okazały się niepotrzebne. Organizatorzy, jak i pogoda, postawili sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Co ciekawe, udało im się ją utrzymać. Włożyli naprawdę w tą imprezę dużo trudu, pieniędzy i serca. Wszystko, poza koszmarną muzyką koncertową, było dopięte i przemyślane na ostatni guzik. Moim zdaniem, nie należy brać za pewnik tego, że jeśli przyjeżdżają motocykliści to chcą się bawić przy słabo zagranej metalowej rąbance. Wydaje mi się, że brać weterańska to trochę inna grupa ludzi, na innym poziomie intelektualnym. Mam jeszcze jedno drobne zastrzeżenie które niestety pojawia się na wielu rajdach na regularność. Ludzie wpisujący czas przyjazdu i odjazdu na poszczególnych punktach kontroli czasu wpisują taką godzinę jaką wyliczy sobie kierowca. Jest to nieuczciwe i karygodne. Nawet w tak kameralnej i niekomercyjnej imprezie są kombinacje uczestników i przyzwolenie organizatorów. Zresztą to samo jest na rajdzie Rotor pod Olsztynem i innych tego podobnych zaliczanych do mistrzostw polski pojazdów zabytkowych. Karygodne!

Cały rajd był zabezpieczony pod każdym względem. Ciekawe trasy, punkty kontrolne, konkurencje oraz co najważniejsze ludzie którzy chcieli się integrować. Nie było chamstwa, pijactwa czy jakiś burd. Obawiam się tylko aby rosnąca popularność rajdu nie przełożyła się na komercjalizację i masówkę. Klimat ludzi, miejsca i formy tego spotkania po prostu zaczarowuje.

Z całą powagą muszę powiedzieć, że Nocny jest najciekawszą i obowiązkową pozycją w corocznym kalendarzu imprez weterańskich.

Na koniec chciałem nadmienić, że chłopaki z Czarnej Brygady organizują Nocny Rajd kontynuując tradycję zapoczątkowaną jeszcze przez Wojsko Polskie przed II Wojną Światową...

Polecam! www.nocnyrajdweteranow.pl
_________________
"..wolność i przestrzeń niczym nieograniczona.."
 
 
mcfrag
Fundator


Motocykl: Iż-49
Posty: 3297
Skąd: Brzeg Dolny
Wysłany: Sro 17 Lip, 2013   

Komar napisał/a:
Poniżej krótka relacja z VI Nocnego Rajdu.
(...)
Z całą powagą muszę powiedzieć, że Nocny jest najciekawszą i obowiązkową pozycją w corocznym kalendarzu imprez weterańskich.

Oj, kusisz, Komarze, kusisz... Po lekturze Twojej opowieści nabieram chęci - trzeba by to kiedyś z bliska zobaczyć. Kto wie, może na rok lub dwa się uda? W sumie to tylko 600km w jedną stronę... :)

Jak tam Twoje siodło? Na podstawie fotek z Nocnego, na które trafiłem w sieci domniemuję, że temat jeszcze nie został całkiem ogarnięty?
 
 
Komar
Fundator


Motocykl: DKW
Posty: 340
Skąd: małopolska
Wysłany: Sro 17 Lip, 2013   

Pożyczyłem siedzenie z DKW, które było całkowicie sztywne. Założyłem na nie ręczniki aby zwiekszyc komfort jazdy jednak i tak stlukłem sobie kość ogonową. Ciągle czekam na sprężyny do mojego siedziska.

Niewiele mam zdjęć ale chciałem nadrobić tekstem. Było kilka izy49 jednak zapomniałem robić zdjęć...
_________________
"..wolność i przestrzeń niczym nieograniczona.."
 
 
Suchy
Fundator


Motocykl: Junak
Posty: 1784
Skąd: Kielce
Wysłany: Sro 17 Lip, 2013   

Świetna relacja, Komarze Ty byłeś na DKW 250 NZ?
 
 
 
Komar
Fundator


Motocykl: DKW
Posty: 340
Skąd: małopolska
Wysłany: Sro 17 Lip, 2013   

Tak. Byłem tam jeszcze na 250tce ale już niedługo będzie to 350tka
_________________
"..wolność i przestrzeń niczym nieograniczona.."
 
 
Suchy
Fundator


Motocykl: Junak
Posty: 1784
Skąd: Kielce
Wysłany: Sro 17 Lip, 2013   

A dlaczego tak? Oryginalnie jaki gar powinien być? Wiem, że off top, ale tematu w garażu nie ma. :hmm:
 
 
 
Spiker


Motocykl: Planeta
Posty: 1414
Skąd: Rzeszów
Wysłany: Sro 17 Lip, 2013   Re: VI Rajd Nocny motocykli zabytkowych 2013

Komar napisał/a:
Wyruszyłem w kierunku Tarnowa cudem Tuska - autostradą A4. [...] nic nie mogłem poradzić na zatłoczone Tuskowe drogi.

Poza tym "waza zbiła się etruska ..." ;)

Fajna relacja z fajnej imprezy. Czytało się z wypiekami na twarzy. Apetyt zrobiłeś nie tylko Fragowi. Komar, tak trzymać!
_________________
Iż Planeta '63, ...
 
 
Hardcor


Motocykl: Iż-49
Posty: 453
Skąd: Lublin
Wysłany: Sro 17 Lip, 2013   

To ja wrzucę parę zdjęć od siebie: https://www.facebook.com/...19182348&type=3
Byłem już 5 raz i jak zawsze było zajebiście.
Zrobiłem Iżem w sumie 500km.
Niestety podczas powrotu do domu wypluło mi zabezpieczenie sworznia :( mimo to, dojechałem.
Jutro rozbieram silnik w celu czyszczenia z opiłków.
 
 
 
Komar
Fundator


Motocykl: DKW
Posty: 340
Skąd: małopolska
Wysłany: Sro 17 Lip, 2013   

Wrzuć Hardcorze zdjęcia tradycyjnie gdyż nie każdy używa "Mordoksiążki".
_________________
"..wolność i przestrzeń niczym nieograniczona.."
 
 
Hardcor


Motocykl: Iż-49
Posty: 453
Skąd: Lublin
Wysłany: Nie 28 Lip, 2013   

No to zapodaję linka do galerii: https://picasaweb.google.com/110004122197276466712/6RajdNaocny2013
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Podobne Tematy
Temat Autor Forum Odpowiedzi Ostatni post
Brak nowych postów V Nocny Rajd Motocykli Zabytkowych
6-8 lipca 2012
Komar Imprezy 9 Sro 18 Lip, 2012
Hardcor
Brak nowych postów XV Rajd Nocny Motocykli zabytkowych
1.07.2022
Komar Imprezy 3 Sro 22 Cze, 2022
Jancur
Brak nowych postów VIII Rajd Nocny Motocykli Zabytkowych
3-5 lipca 2015
Komar Imprezy 4 Sro 17 Cze, 2015
sławek
Brak nowych postów III Nocny Rajd Motocykli Zabytkowych Kresy 2010
Ozzy Imprezy 10 Nie 26 Cze, 2011
Ozzy
Brak nowych postów II Rajd Nocny Motocykli Zabytkowych - Kresy 2009
Hardcor Imprezy 5 Czw 09 Lip, 2009
Drakula
Brak nowych postów XI Rajd Nocny Motocykli Zabytkowych - Susiec 6-8 Lipiec
Mocny Imprezy 12 Sro 04 Lip, 2018
radarator


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandblue created by spleen modified v0.2 by warna