IZHMOTO.PL - Forum użytkowników i sympatyków motocykli IŻ
IZHMOTO.PL Strona Główna
Pomoc Statystyki Szukaj Użytkownicy Grupy Galeria Rejestracja Profil Sprawdź Wiadomości Zaloguj


Poprzedni temat «» Następny temat
Zielony Tropik w Trasie
Autor Wiadomość
rastuch


Motocykl: MZ
Posty: 163
Skąd: Poznań/Koło
Wysłany: Pią 18 Paź, 2013   Zielony Tropik w Trasie

Ponieważ sezon już dobiega końca pomyślałem, że fajnie byłoby nakręcić jeszcze jakieś kilka kilometrów w te wrześniowe słoneczne choć nie już tak ciepłe dni. Cała trasa oraz termin nie zostały wybrane przypadkowo. W dniach 27-29.9.2013 miało miejsce zakończenie sezonu forum MZ klub Polska. Wycieczka zaplanowana była na sobotę z rańca,a z racji tego że mnie 27.9 (piątek)przerosła trawa na zlotwisko oddalone o 160 km wyruszałem sobotę o 6 rano o czym w poniższym opisie.

Sobota 28.09.2013
5.30 zadzwonił budzik. Szybka herbata, spojrzenie na termometr wskazujący 33C (mój termometr zawyża o 30C ) no nic trzeba ubrać się jak śp. Babcia Zosia mawiała na cebulę to dawaj: kalesraki, spodnie, koszulka termalna, bluza 1, bluza 2 kurtka i kondom deszczowy z Lidla i ciach do motocykla.

Co tu dużo ukrywać, 3C, mgła i lekka mżawka nie nastrajają pozytywnie do 160 kilometrowej podróży motocyklem. Linki do mapki

Jeszcze tylko zdjęcie licznika i w drogę.

Trasa przebiegała dość spokojnie, ruch na drodze mizerny, słońce powolutku przebijało się przez chmury co jakiś czas głaszcząc mnie promykiem po twarzy. Niestety w okolicach Piotrkowa maszyna zaczęła coś głośniej chodzić. Stanąłem by zobaczyć co i jak. Okazało się, że tłumik wyleciał z mocowania przy kolanku. 20minut pracy i można było jechać dalej (choć jak się później okazało tłumik jeszcze nie dał mi spokoju)

Wylatując z Piotrkowa spotkałem 3 MZki (2 Tropiki i jedną Jaskółkę) dzięki czemu ostatnie 10km jechaliśmy gromadnie. Niestety 500metrów przed ośrodkiem memu tłumikowi znowu zachciało się wyjść na miasto, przez co ostatni odcinek przejechałem tylko na kolanku płosząc wszystkie ptaki, które siedziały na przydrożnych drzewach. Do ośrodka dobiłem jakoś o 9.30.

Szybkie przywitanie i czas zabierać się ponownie za tłumik. Z racji tego że wózek przeszkadza dość znacznie w odkręceniu dwóch śrub od mocowania, zmuszony byłem wykonywać różne ekwilibrystyczne wygibasy, co powodowało śmiechy i seksualne docinki zebranej gawiedzi.


Udało się wyjąc tłumik i znaleźć winowajcę jego samowolki. Podwinęła się jego końcówka, przez co opaska nie zaciskała go do końca i tłumik wypadał. Prawdopodobnie wymieniając tydzień wcześniej wahacz i zakładając tłumik cos nie do końca z sobą zgrałem w wyniku czego powstało ww. zagięcie.
Śrubokręt, młoteczek i dalej jazda z prostowaniem.

Wyginanie kombinerkami, kilkanaście uderzeń młotka i udało się.

Teraz znowu zakładanie


Do wszystkich ortodoksyjnych estetyków. :twisted:
Mój tłumik jest oryginalnym tłumikiem z tej MZ (choć widać, że swoje już przeszedł) nie mam zamiaru go zmieniać na współczesną chińszczyznę gdyż po prostu moto na chinolu nie chodzi tak jak powinno. Mi jego wygląd nie przeszkadza wiec tak zostanie.


Z całą tą operacją uporałem się jakoś koło godziny 11. Co prawda wyjazd na wycieczkę był planowany na godzinę 9 ale ze względu na mą awarie oraz alkoholową senność innych chętnych uczestników przybyłych w piątek nawet dobrze, że do 11 się zeszło. Godzina późna więc dotychczasowy plan wycieczki, który wyglądał tak został trochę zmieniony i trzeba było zrezygnować z kilku atrakcji.

Wszyscy chętni obecni (jak dobrze naliczyłem 18 motocykli) a więc ruszamy - kierunek stacja Orlen.

Na Orlenie zorientowaliśmy się ze 3 motocykle (2 Tropiki i Jaskółka ekipy z Piotrkowa) nie dotarły z nami na stację. Z tego co mi powiedziano Tropik nie chciał odpalić. Niestety nic o tym nie wiedziałem prowadząc kolumnę wyjeżdżającą z ośrodka. Próbowaliśmy dodzwonić się do kogoś w ośrodku ale z racji tego, że zasięg jest tam marny, wyszła lipa.


Po tankowaniu udaliśmy się Opactwa Cystersów w Sulejowie z nadzieją, że koledzy jak odpalą motocykl to do nas dojadą.



Zespół klasztorny opactwa cysterskiego w Sulejowie jest to jeden z najlepiej zachowanych zespołów cysterskich w Polsce, będący zabytkiem architektury romańskiej.

Fundacja klasztoru miała miejsce w roku 1176. Dokonał jej książę Kazimierz II Sprawiedliwy, sprowadzając zakonników z opactwa Morimond w Burgundii (obecnie w Szampanii).

W czasie upływu lat opactwo tętniło życiem i rozrastało się. Warto wspomnieć, iż w XV wieku w klasztorze gościł Władysław Jagiełło, m.in. w 1410 roku. Legenda głosi, że zdążające pod Grunwald rycerstwo ostrzyło miecze na kolumnach portalu kościoła.

Kolejne lata a w szczególności XVIII wiek przyniósł klasztorowi coraz to większe problemy. Pożary oraz zniszczenia I-szo i II-go wojenne dały się we znaki. W1986 roku kościół wraz z obiektami klasztornymi zostały zwrócone cystersom. Obecnie w dawnym opactwie znajduje się przeorat zwykły obsadzony przez zakonników z Wąchocka, a krużganku i kapitularzu urządzono niewielkie muzeum z wystawą o historii opactwa, które udało nam się zwiedzić.
Pani Kustosz obszernie opowiedziała całą historię opactwa oraz eksponatów znajdujących się w muzeum.



Warto zwrócić uwagę na znajdująca się w muzeum czaszkę po trepanacji, która rzekomo weszła do piśmiennictwa jako dowód pradawnych tego rodzaju operacji w Polsce.(czaszka w lewym dolnym narożniku w gablocie)

Kustosz ciekawie opowiada jednakże czas nas goni. Podziękowaliśmy za wszystko i wróciliśmy do motocykli.

Jak się okazało ku naszej uciesze Ekipa Piotrkowska do nas dołączyła. Szybka konsultacja, obczajka trasy i mniej więcej nowa wyglądała tak

Nie ma co tracić czasu, lecimy. A w zasadzie najpierw wymieniamy świece w Tropiku.

Całe szczęście mimo przeciwności technicznych uśmiech nie schodził nam z twarzy

Z Sulejowa kierowaliśmy się do miejscowości Fryszerka, gdzie znajduje się zabytkowy młyn a w nim smażalnia ryb.

Niestety (jak się później okazało) ze względu na pewne zawiłości zdrowotne kolega dugi (na pomarańczowym Tropiku) nie dotarł z nami do młyna, chwilę wcześniej zjechał z drogi zasygnalizował, że wszystko ok i odjechał w innym kierunku. My tymczasem w młynie zrobiliśmy sobie dłuższy postój na rybkę.



Mnie jak i kilku MZciarzy zaciekawił Pan, który przy pomocy drutu próbował dostać się do swej Audicy gdzie znajdowały się jego kluczyki.

Dość mozolnie szedł mu ten włam.

Sprawę uratował jeden z naszych, który sprawnym ruchem otworzył TTtkę. Ciekawe czym zajmował się za młodzieńczych lat. LEROY MERLIN się nie myli. I Ty możesz zostać bohaterem w swoim domu

Po prawej uradowany właściciel auta wraz z nowymi przyrdzewiałymi kluczykami

Ja zrezygnowałem z rybki na rzecz bułek zrobionych dla mnie przez małżonkę. Poszwedałem się trochę po terenie odwiedzając familije dzików znajdujących się przy młynie

Udało mi się także napotkać takie oto sprytne urządzenie

Inni szwędający weszli dosłownie na sekundę w las wracając ze zdobyczami, które przydadzą się w sam raz na kolację.

Chwila rozmowy w oczekiwaniu na jeszcze wcinających rybę

Drobne naprawy i poprawki


I ruszamy w kierunku Szańca Hubala.- miejsca śmierci Henryka Dobrzańskiego.
Do pokonania mieliśmy może z 5km leśnym asfaltem. Przyjemna podróż wśród kilkunastu grzybozbieraczy. Do samego pomnika prowadzi szutrowa dość sympatyczna ścieżka. Z obszernym leśnym parkingiem i miejscem na piknik.



Henryk Dobrzański z Dobrej herbu Leliwa, ps. Hubal (ur. 22 czerwca 1897 w Jaśle) major kawalerii Wojska Polskiego, sportowiec, zagończyk, jeden z pierwszych dowódców partyzanckich w czasie II wojny światowej.

30 kwietnia 1940 oddział majora, został zaskoczony w czasie biwaku (prawdopodobnie w wyniku zdrady) przez oddziały 372. dywizji Wehrmachtu w okolicach Anielina koło wsi Studzianna, w odległości ok. 20 km od Opoczna.

W gwałtownej walce oddział uległ rozproszeniu, a sam Hubal poległ z bronią w ręku; kula z serii z karabinu maszynowego trafiła majora prosto w serce.


Niemcy zmasakrowali jego ciało i wystawili je na widok publiczny, a następnie wywieźli do Tomaszowa Mazowieckiego i prawdopodobnie spalili lub pochowali w nieznanym miejscu, ale są jednak hipotezy, że był to teren koszar wojskowych 372 jednostki Wehrmachtu w Tomaszowie Mazowieckim.


Istnieje duże prawdopodobieństwo, że miejscem pochówku była miejscowość Wąsosz Górny 40 km na północ od Częstochowy, lecz te informacje okazały się nieprawdziwe. Obecnie trwa zbieranie wszelkich informacji na temat jego pochówku.
Niedobitki oddziału mjr. Hubala walczyły do 25 czerwca 1940. W tym dniu oddział został ostatecznie rozwiązany niedaleko Włoszczowy.
Resztę info chłonni wojennej historii znajdą tutaj

My tym czasem na koń i galopem (bo późnawo) udajemy się w kierunku oddalonego o 25km bunkra kolejowego w Konewce.

Mieliśmy małe szczęście, gdyż w tym czasie w Konewce odbywało się jakieś spotkanie militarnych samochodów terenowych, dzięki czemu mijały nas Willysy, Fordy GPW czy też bardziej współczesne UAZy. Ja dojrzałem także dwa HarleyeWLA oraz M151 Mutt

Motocykle zaparkowane,.


Na początek rzzut okiem co jak i gdzie dla orientacji w terenie. I można zacząć zwiedzanie.

Zarezerwowawszy przewodnik z uśmiechem woła nas do siebie. Z jego opowieści szło zauważyć, że to człowiek z pasją i naprawdę lubi to co robi. Ba wszak się przyznał iz z wykształcenia jest archeologiem.

Na początek zwiedzanie zaczęliśmy od budynków zaplecza technicznego mieszczącego agregaty prądotwórcze, kotłownie i wentylatory tłoczące podziemnymi kanałami ogrzane i filtrowane powietrze do wnętrza schronu kolejowego. Inne schrony mieściły studnię, hydrofornię i zbiorniki wody.



Budowa schronów w Konewce i Jeleniu była następstwem utworzenia w końcu 1939 r. w Spale siedziby ważnego niemieckiego ośrodka dowodzenia Ober-Ost. Oberbefehlhaber der Ost czyli Dowództwo Wojskowe na Wschodzie obejmowało swoim zasięgiem wschodnie tereny okupowanej Polski (Generalnego Gubernatorstwa) i tereny Prus wschodnich graniczące ziemiami zajętymi przez Związek Radziecki.


Do czerwca 1941 r. w Konewce i Jeleniu powstały dwa kompleksy żelbetowych schronów. Głównymi obiektami tych kompleksów miały być potężne schrony kolejowe, mogące pomieścić całe składy pociągów sztabowych, których kilkanaście Niemcy wykorzystywali od początku wojny jako ruchome ośrodki dowodzenia dla sztabów wojskowych, a także dla najwyższych dostojników III Rzeszy z Hitlerem na czele.

Schron o długości 380m ma przekrój ostrołuku, wewnątrz na całej długości ciągnie się półkolista nawa z torowiskiem kolejowym, z niej prowadzą zejścia do mniejszego, równoległego korytarza podzielonego stalowymi, hermetycznymi drzwiami na pomieszczenia dla obsługi pociągu.


Po zakończeniu budowy, schrony zabezpieczały znajdujących się w nich ludzi i pociąg przed skutkami wybuchu wszelkich istniejących wówczas bomb lotniczych, chroniły również przed skutkami ataku gazowego.

Mimo szeroko zakrojonych prac i wielkich nakładów poniesionych na budowę gigantycznych schronów kwatery Anlage Mitte Niemcy nie wykorzystali tego ośrodka dowodzenia ani w trakcie przygotowań, ani też w czasie wojny ze Związkiem Radzieckim rozpoczętej przez Hitlera 22 czerwca 1941 r. Były tego dwie przyczyny; po pierwsze, wobec wyboru Wofschanze koło Kętrzyna na kwaterę główną Hitlera i umieszczenia niemieckiego dowództwa wojsk lądowych (OKH) w kompleksie schronów w pobliskich Mamerkach, ciężar dowodzenia operacjami wojskowymi przeniósł się do centrów dowodzenia w Prusach Wschodnich. Po drugie, szybkie posuwanie się Wehrmachtu w głąb rosyjskiego terytorium w pierwszym okresie walk wymusiło podążanie sztabów wojskowych na wschód za oddziałami liniowymi i oddalającą się linią frontu, co sprawiło, że korzystanie z obiektów Anlage Mitte stało się zbędne.

ww. informacje pochodzą ze estrony http://www.bunkierkonewka.eu/

Ja ze swej strony dodam iż w schronie znajduje się kilkanaście stoisk z wojennymi suwenirami znalezionymi w obrębie bunkra oraz pozyskanymi z innych żródeł






Pamiątkowe foto wskazane

Wycieczka dobiega końca. Czas zawracać, drogę powrotną obierając przez miejscowość Smardzewice gdzie znajduje się zapora na Pilicy i Zalew Sulejowski. Zanim jednak tam dotarliśmy mi udało się zgubić wajchę od zmiany biegów. Całe szczęście zorientowałem się w porę i znalazłem ja po 5metrach(tym razem później było gorzej). 3 minutowy postój i można jechać dalej.
Zalew powstał w latach 70ątych XX wieku. Zbudowany jest z 1200 metrowej tamy żelbetowej o wysokości 16 metrów.

Sam zbiornik ma powierzchnię około 2700ha.

Zbiornik pełni funkcję zarówno rekreacyjna jak i energetyczną. Jako ciekawostkę mogę dodać iż Artur Andrus nad tym zalewem nagrywał teledysk do piosenki Królowa nadbaltyckich raf
Kilka fotek i rozprostowanie kości.


Żegnamy się z ekipą piotrkowską, która wraca do siebie a my tymczasem mamy do pokonania 50km do zlotowiska. Po drodze wlatujemy jeszcze do Berdonki

Aby zakupić niezbędne na wieczór frukta i soki z gumijagód

Po powrocie na teren spotkania czas znacząc zabawy kulturalno oświatowe których opisywanie z wiadomych względów pominę.

Nastepnego dnia rano nastąpił brutalny powrót do rzeczywistości. Pakowanie żegnanie i w drogę. Ja nie ujechałem za wiele, chociaz w sumie to ujechałem jednakże znów bez wajchy od zmiany biegow. Wyleciała i musiałem się cofac po nia z dobry 1km. Ciężka to sprawa rozpędzając zaprzęg zapięty na 5 biegu. Jakoś się udało, zmieniarka znaleziona, nakręciłem nowa śrubę i nakrętkę. Nie uśmiechało mi się znów wracać gdzieś na trasie po zgubę wiec profilaktycznie zabezpieczyłem ja w takowy sposób. Jak dojedzie cało do domu to zabezpieczenie zdejmę. (dojechało)

Wracając pogubiłem się trochę w piotrkowie i gdyby nie mój zrobiony na szybko uchwyt do nawigacji zaginąłbym w tym mieście na wieki.


Stan licznika po powrocie

Reasumując wyprawa udana. Co prawda pogoda nie była zbyt łaskawa to i tak dobrze że nie padało.

Cieszę się również z rajdowej frekwencji zabytkowych MZ







P.S. Nie wiem czy wiecie ale bydgoski Romet wypuścił prototypowy model roweru z silnikiem


Teraz tylko czekać do wiosny co jakiś czas ponownie czytając te czy tez inne relacje z 2013roku

Pozdrawiam i do zobaczenia na trasie. Lewa w górę!

W relacji wykorzystano moje zdjęcia oraz kilku użytkowników z forum MZ
_________________
[MZ ES 250/2] [IWL BERLIN] [NSU 201 ZDB] [MZ ES 250/1] + inne
 
 
oli_j19


Motocykl: Iż-49
Posty: 7
Skąd: Drzewica
Wysłany: Wto 22 Paź, 2013   

ładna wycieczka, i to pod moim nosem, szkoda że nie wiedziałem to bym Was przywitał :)
_________________
Iż-49, K 750
 
 
 
rastuch


Motocykl: MZ
Posty: 163
Skąd: Poznań/Koło
Wysłany: Czw 24 Paź, 2013   

oli_j19, Impreza ta pojawia się dość cyklicznie w tym miejscu, więc jakbyśmy chętny "nastepnym razem" to dam znać :)
_________________
[MZ ES 250/2] [IWL BERLIN] [NSU 201 ZDB] [MZ ES 250/1] + inne
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Podobne Tematy
Temat Autor Forum Odpowiedzi Ostatni post
Brak nowych postów Zielony Tropik w trasie
Rajd po ziemi wielkopolskiej - Szlak Piastowski
rastuch W trasie 3 Sro 17 Lip, 2013
nickeledon
Brak nowych postów Mapa w trasie
co, jak i gdzie
agrupa Hyde Park 14 Sro 13 Sty, 2021
matthew100
Brak nowych postów Dolnoślązacy na trasie
Mur Berliński, Brzeg Dolny
tybusz W trasie 4 Wto 28 Sie, 2012
tybusz
Brak nowych postów Dolnoślązacy na trasie
Jedziemy do Sułowa
tybusz W trasie 7 Nie 31 Sie, 2014
mcfrag
Brak nowych postów Nowoczesne Iże w trasie
Spotkanie w Brodnicy
Archi88 W trasie 3 Nie 06 Maj, 2012
Gaca
Brak nowych postów Dolnoślązacy na trasie
Ostatnia wycieczka w tym sezonie
tybusz W trasie 5 Sro 06 Cze, 2012
tybusz


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandblue created by spleen modified v0.2 by warna