Ostanio, zastosowałem się do rad z forum SFM odnośnie odmy. Mianowicie wydystansowałem dokładnie kółko odmy, oczywiście podkładki dawałem tylko do strony zewnętrznej, żeby nie oddalać zebatki od prądnicy. Poza tym przestawiłem odmę o 2 zęby w lewo. W efekcie wycieki oleju z odmy prawie ustały, dzisiaj zrobiłem 30 km, ale opona bez śladów oleju. Za to po powrocie z komory zebatki wyciekło ok 1/3 łyżeczki do herbaty. Wg innych praktyków, czy tak ma być, czy ma być zero wycieków?
podkładki dawałem tylko do strony zewnętrznej, żeby nie oddalać zebatki od prądnicy
W ten sposób, jak i zakładając podkładki od strony karteru, nie oddalisz kół zębatych od siebie, no chyba że masz co innego na myśli.
Suchy napisał/a:
W efekcie wycieki oleju z odmy prawie ustały, dzisiaj zrobiłem 30 km, ale opona bez śladów oleju.
Jeździsz bez osłony łańcucha?
Suchy napisał/a:
Za to po powrocie z komory zebatki wyciekło ok 1/3 łyżeczki do herbaty.
Nie jestem znawcą, ale myślę że to nie jest duża ilość i nie ma się czym przejmować. Wylot odmy nie przez przypadek został przeniesiony właśnie w miejsce pracy łańcucha.
W moim motocyklu po dłuższej jeździe też da się zauważyć pracę odmy. Po godzince postoju pojawia się na podłodze kropla oleu w miejscu łączenia obudowy łańcucha przy tylnym kole.
Suchy napisał/a:
wydystansowałem dokładnie kółko odmy
Jeśli już tam grzebiesz, to pomyśl o wydystansowaniu kół rozrządu, poprawia to komfort jazdy... albo postoju
Dokładniej, przynajmniej u mnie zebatka prądnicy nie pracuje na całej szerokości z zebatką odmy, jeżeli montowałym dystanse od strony karteru, to zębatka odmy jeszcze nieco się oddali od pradnicy, tak najprościej.
Jeżdzę z osłoną, którą udało mi się nawet tak ustawić, że nic nie ociera, mimo, że karoserii tego pojazdu daleko do spasowania w fabryce. Ale czy się ma osłonę czy nie, to olej i tak wycieka łączeniem osłony na oponę.
[ Dodano: Pon 16 Lut, 2015 ]
jarcco napisał/a:
Wylot odmy nie przez przypadek został przeniesiony właśnie w miejsce pracy łańcucha
U mnie mały news w Junaku, stare sprężynki zmieniacza się zacinały, bieg nie wchodził itp. Zaryzykowałem i kupiłem w sklepie nowe chromowane za 8 zł sztuka i ku mojemu zdziwieniu działają idealnie, bez skracania i doginania! Czy jeszcze komuś się zdarzyło, że kupił współczesną część typowo do Junaka i normalnie od razu działała? Pani w sklepie powiedziała że wcześniej były te sprężynki ale z mniejszym otworem i one były wadliwe, czy coś, a te są dobre z większym, może coś jest na rzeczy.
A kiedy i za ile kupiłeś? Ja kupiłem nowy zestaw z kolankiem w sklepie w 2009 roku ze starszego zapasu bo był mocno zakurzony po starej cenie ok 250 zł. Po zakupie musiałem tylko kolanko dogiąć i skrócić. Czyli normalka.
Dźwignia dekompresora kupiona u junkiersiego, straszyli ze pękają, ale trzyma się całkiem rześko. Największą porażką był zakup zestawu uszczelek gdzieś na Allegro, bez wyjątku poszły do pieca.
U mnie w Junaku z okazji urwania się okładzin hamulca robię małe ogarnianie. Przez pierwsze 2 sezony Junak stał normlanie na podstawce, potem osiadł, myślałem, że poprostu podstawka się odkształciła. Gdy przeprowadzłem ostanio re-remont, to ją wyprostowałem, ale winna okazuje się belka ramy którą trzeba wzmocnić dospawując jakiś płaskownik. Na razie jednak zmontowałem dwa odbojniki gumowe fabrycznie ze śrubą M6. Trochę je sciąłem i zobaczymy jak to będzie działać, chyba, że ktoś ma na to inne pomysły?
Ponieważ nie mam dostępu, żeby kupić, wykonałem w końcu klucz do wydechu z 4 bolcami. Pierwszy z lewej już umarł, w środkowym nie dało się nawiercić otworów na bolce bo wykonałem go z resora. Po czym odkrywczo stwierdziłem, że w resorze się ciężko wierci. W końcu po 2 godzinach machania szlifierką spasowałem klucz pierszy z prawej.
Wybacz Suchy, ale to co pokazujesz to standardy rosyjskiej prowincji a nie uprzemysłowionych i z motocyklowymi tradycjami Kielc.
Poza tym, taki nowy klucz do wydechu kosztuje zdaje się 13 zł.
Nie zamierzałem krytykować, też dużo robię sam, ale w sprawie klejonych okładzin pozostawiłem robotę tym co robią to na co dzień. Wysyłasz szczęki takie jak zdejmujesz z motocykla, a do tygodnia masz pewne na nowych atestowanych okładzinach. Koszt nie wiele większy niż przy samoróbce.
Całe zabawa polega na tym, że jedni lubią robić sami, inni dać zrobić komuś a jeszcze inni muszą te obydwie strony skrytykować
Na razie koszty, to para okładzin kupiona na Żytniej- 24 zł, klej kupiony w Centrum Klejów na ul Tarnowskiej- 25 zł, podobno klienci go kupują typowo do okładzin. Woreczek nitów do okładzin do Żuka 4 mm z płaskim łbem, kupione w sklepie do Żuków na Sandomierskiej- 7 zł.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach