Moje pierwsze propozycje były takie, żeby po bożemu wyciąć te zjedzone pasy i wspawać nowe. Co jak widać było zbyt trudne dla wszytkich, więc teraz zaspawałem te perforacje niejako przy okazji robienia daszka i kiery. Za kierę i błotnik skasował 70 PLN. Ale nie ma tego złego co by na dobre prawie nie wyszło, tzn byłem bliski kupienia spawarki Tecnomig 215.
Ty miałczysz na temat tego błotnika? Te kilka dziurek i brakujący kawałek blaszki tak bardzo siedziały Ci ością?
Po Twoich wypowiedziach i opisach sądziłem, że brak przynajmniej połowy błotnika a nie tylko takiego kawałeczka. Teraz w dłonie flexę z tarczą listkową, gumowy młotek, drewniany klocek, błotnik między kolana i jak to się mówi - jedziesz z koksem.
PS. Patrząc na kierownicę, ten spawacz to chyba bardziej smarkacz a nie spawacz.
PS.2 Jutro ja będę się bawił spawarką. Ale nie blachy, tylko pęknięty kopniak z Planety.
sądziłem, że brak przynajmniej połowy błotnika a nie tylko takiego kawałeczka.
Do dobrze myślałeś. Takie wżery są 3 na całą szerokość błotnika pod każdym z pałąków mocujących. Dlatego najlepiej należałoby je całe wyciąć i wspawać nowe, ale jak pisałem nikomu się nie opłaca. Bo same perforacje to tylko czubek góry lodowej.
Suchy poruszył ciekawą sprawę. Sam mam trochę z tego na sumieniu. Chodzi o współczesnych "blacharzy".
Otóż wraz z powszechnym wprowadzeniem blach ocynkowanych i wzrostem jakości zabezpieczeń antykorozyjnych w samochodach, praktycznie zanikło wykonywanie napraw blacharskich metodą uzupełniania braków przez wspawywanie łat. Po pierwsze takie spawanie niszczy powłoki galwaniczne, przegrzany materiał staje się bardziej podatny na korozję, a przy dostępności i cenach części zamiennych jest to naprawdę nieopłacalne. W czasie niezbędnym do załatanie dziury po perforacji korozyjnej, przeszlifowania i zabezpieczenia można wymienić cały element ze trzy razy. W mojej szkole kształcimy po 3-4 blacharzy rocznie. Mimo, że mają zapewnioną dobrą i dobrze płatną pracę i tak niewielu się garnie. W programie tylko szczątkowo przewidziano spawanie i łatanie, choć oczywiście umieją to robić. Tylko po co? Kto dziś eksploatuje auto tak, że trzeba robić odbudowę elementów poprzez spawanie?
Mam JEDNEGO blacharza - spawacza jako instruktora. Umie naprawdę bardzo dużo i przekazuje to uczniom, tylko ma jedną wadę. Ma już 72 lata i na następcę raczej nie mamy co liczyć przy wysokości pensji w szkołach. Tak więc drodzy koledzy, jeśli sami się nie nauczymy, albo nie znajdziemy jakiegoś "prehistorycznego" fachowca, to przy różnych rekonstrukcjach nie liczmy na dopływ nowych kadr.
_________________ Denerwować się to tracić własne zdrowie z powodu cudzej głupoty.
A ja pytanie kolegi nickeledona zrozumiałem inaczej. "Ile mu zaoferujesz?" Jeśli się dogadacie, to błotnik DHL-em wysyłaj do tego Słupska i będzie zrobione
_________________ Denerwować się to tracić własne zdrowie z powodu cudzej głupoty.
Kolegom co najwyżej oferuję pomoc, chyba że się nie opłaca
No, jeśli nie doprecyzowałem, to robię to teraz. Pisząc o ewentualnej "ofercie" miałem na myśli np. dozgonną wdzięczność lub jakieś "podziękowanie" przy okazji zlotu.
P.S. I jeszcze mała dygresja belfra z zawodu. Urządzenie spawalnicze, o którym często piszecie nazywa się MigoMag, od nazwy metod spawania w osłonie gazów. MIG - osłona argonu, MAG - osłona z CO2. Wiem, że się kojarzy z jakimś "automatem", stąd ten częsty "mat" jako końcówka. Sorry za belferski nawyk poprawiania, to nie żadne wywyższanie się, a niesienie "kaganka oświaty".
Suchy - bycie humanistą to nic złego. Taki Michał Anioł humanistą był, a młotkiem i dłutem nawalać umiał i jakie figurki mu z tego wychodziły.
_________________ Denerwować się to tracić własne zdrowie z powodu cudzej głupoty.
A sprawiałem inne wrażenie? Chyba słabo śledzisz ten temat, bo parę stron wcześniej jest porting głowicy. Generlanie łatwiej się szlifuje z zewnątrz niż wewnątrz.
Jeśli dobrze liczę to już 40 postów napisano w kwestii naprawy błotnika a on nadal w proszku.
Nikt tak jak kolega Suchy nie potrafi tak sprowokować na tym forum dyskusji akademickiej
ja nie wiem, co sie wszyscy na ten proszek uwzięli... Ja mam złe doświadczenia z proszkiem na ramie, ale może to kwestia "wackowej" jakości proszku, ale co nie dałem ramy do pieca to zawsze najmniejsze uderzenie kończyło się odpryskiem.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach