IZHMOTO.PL - Forum użytkowników i sympatyków motocykli IŻ
IZHMOTO.PL Strona Główna
Pomoc Statystyki Szukaj Użytkownicy Grupy Galeria Rejestracja Profil Sprawdź Wiadomości Zaloguj


Poprzedni temat «» Następny temat
Junakiem dookoła Polski
Autor Wiadomość
jarcco


Motocykl: Iż-49
Posty: 1323
Skąd: Lublewo Gdańskie
Wysłany: Nie 28 Gru, 2014   Junakiem dookoła Polski

Myślę że to już czas gdzieś to muszę opisać bo już zaczynam "niepamiętać". Chciałbym się z Wami podzielić moją wielką przygodą motocyklowo-podróżniczą. Ale czy tylko podróżniczą? Wydaje mi się że może bardziej motocyklową jednak bo droga to droga dla mnie ważne było to czym się wybieram w drogę. Tak naprawdę moja podróż rozpoczęła się dużo wcześniej niż 1 czerwca 2014. Składając całe to żelastwo do kupy w ubiegłym roku postanowiłem sprawdzimy się obaj. Pokażę ci Polskę całą a ty Jasiu, powiesz mi wtedy czy pokonałem opór materii wystarczająco dobrze

Założenie jest proste, jadę możliwie blisko granic Polski, tak aby zatoczyć pełne koło. Drugie wyzwanie jadę sam! Bo nie pamiętam abym w pojedynkę wybrał się kiedykolwiek w tak długą drogę i czas.

Dzień wcześniej wszystko spakowane, jeszcze kontrola techniczna

Planowałem odruchowo jechać zgodnie z ruchem wskazówek zegara, wieczorem prognozy pogody nie były optymistyczne dla tej części Polski. Podjęcie decyzji pozostawiłem na rano.
Rano decyzja, na wschodzie ma padać to jadę na zachód ot tak po prostu - nie poznaję już siebie- decyzja spontaniczna, nawet nie mam planu którędy. Ale nic, mapa do mapnika i niech się dzieje co chce- ja jadę!

Po kilkudziesięciu kilometrach kontrola stanu pakunków, teraz to dopiero mi się wielki ten motocykl wydaje. Muszę opanować technikę wsiadania. oooOO! i zapomniałem dowodu osobistego.

Potem Mielno, mijam nadmorskie wypoczynkowe miejscowości bez żalu.

Od kiedy dosiadłem motocykl ciężko jest mi się zatrzymać, jakbym chciał w jeden dzień zrobić to całe kółko zresztą morze dla mnie jest przereklamowane.
Ląduję na polu namiotowym z wielkim napisem TRAMP, na terenie Wolińskiego Parku Narodowego. Jest super, melduję się, miła pani z recepcji częstuje mnie woreczkiem herbaty, w odpowiedzi na moje o kurde zapomniałem herbaty, a to już siedemnasta!

Rozkładam namiot.

Udaję się podziwiać zachód słońca na plaży, coś takiego jest ponoć strasznie romantyczne.


No i do łóżeczka.

Rano pobudka i trekkingowy posiłek z torebki, jedyna żarcie kosmonautów które przypomina żarcie.

Zwijanie szybko poszło i jestem za godzinkę w miejscu gdzie Szwedy uszli

Omijam wielką kolejkę samochodów na kilka kilometrów, prawo motocykla
Pamiątkowe foto przy promie.

Nie wjeżdżam jednak na prom, bo to zbyt blisko domu jeszcze ja tu mogę łatwo wrócić. Robię kilometry na południe omijając Szczecin i zjeżdżam z drogi aby uwolnić radość.

Zaczynam spotykać już mi obce tablice

Chwila zastanowienia

I już jestem po drugiej stronie na pamiątkowe foto

Wracam i tego jeszcze dnia atakuje mnie jeździec na koniu :)

Zajeżdżam do Osinowa Dolnego, to najdalej wysunięty punkt Polski na zachód właściwie to samego punktu trzeba by sobie poszukać gdzieś w chaszczach nad Odrą.

Wokoło tereny zalewowe

Przejeżdżam przez taką to oto dolinę, ale szybciutko by nie dać powodów do zazdrości.

Jadę drogą a ta się kończy we wodzie ;) , znowu granica drodzy Państwo!

Jadąc północno-zachodnią stroną Polski nie spotykam żadnych miejsc godnych noclegu. Zaczyna robić się późno, robi się szaro a ja nie wiem gdzie będę nocował. No mimo tej całej spontaniczności było by milo znać przynajmniej swoją najbliższą przyszłość. Wiem już że pokoju nie znajdę za dnia, nie chcę jechać po zmroku ,bo wstyd się przyznać nie wiem w którą stronę świeci moja lampa, jakoś ten temat pominąłem.

Wjeżdżam w las. Pilnuję aby nikt z drogi nie widział mnie zapuszczającego się w te bory, ale i tak pewnie w pobliskich wioskach słychać mój silnik.
Głębiej i głębiej, im dalej w las, tym więcej drzew i mniej przypadkowych gości z flaszką w dresie. No jestem już wystarczająco głęboko, aby rano drogi nie znaleźć.

Leżę w ciemnym namiocie w środku lasu, wokół cisza zakłócana przez leśne zwierzęta, świat stoi na głowie, co ja tu robię?
Powiem Wam - jest zajebiście! - znowu mam 20 lat!

Rano 6.00 pobudka i wyjazd z lasu, tak aby nie być przyłapanym przez gajowego. Wszystko po sobie dokładnie sprzątam.

Szukam drogi do drogi krążę, trafiam na piaszczystą ścieżką prowadzącą do wsi. Tam miła pani kieruje mnie do asfaltu. Zatrzymuję się po kilku kilometrach przy cmentarzu żołnierzy poległych w wielkiej wojnie ojczyźnianej booo, bo z kranu cieknie - awaria!

Robię kilka zdjęć, dokręcam kieszonkowym narzędziem pierścień kranika i w drogę!

Przeprawiam się kolejny raz przez Odrę


Zatrzymuję się chyba przy każdych ruinach, ale nie mam chęci na wycieczki fotograficzne, zresztą poważny sprzęt został w domu, jeden pstryk.

Przy najbliższej okazji robię sobie kolejne pamiątkowe zagraniczne pamiątkowe foto.

Nie mam odwagi jechać po zachodniej stronie granicy, choć w kilku przypadkach było by to ciekawsze, nie wiem co mi grozi za brak dowodu osobistego i paszportu. Dysponuję jedynie prawkiem.
Zaczynają się przepiękne tereny, robi się wieczorowo, mijam zamek z filmu, wracam pstrykam, zaglądam przez bramę, znajdę nocleg i wrócę jutro.

Zahaczam o stację benzynową bo nie lubię gdy jest sucho w zbiorniku, stacja była blisko ;)

Znajduję nocleg

Właściciel jest również miłośnikiem dwóch kółek, mój motocykl ma dobre towarzystwo.

Jest kilka perełek, między innymi coś takiego.

Oryginalny stan, jest jeszcze pieczęć na tablicy.

Zwiedzam znów ruiny. Kupuję bilet u młodej pani i wdrapuję się na górę zamku. Trochę zarośnięty ten zabytek, ale byłem ostrzeżony że przyroda zaczyna właścicieli wyprzedzać.
W nagrodę piękna panorama okolicy.

Potem jadę zobaczyć Twierdzę Szyfrów. Nie mogę się oprzeć aby nie zrobić własnej pocztówki.


Potem robię wszystko to co robią turyści u nas nad morzem. Kręcę się po okolicy, zwiedzam, pstrykam, siebie również. Dziś mam wolny dzień, postanowiłem przespać się w tym samym łóżku jeszcze raz.

Rano zwijam się cichutko, żegnam z przemiłymi właścicielami i ruszam w drogę.
Super się czuję taki obładowany i obłożony manelami na motocyklu, wiem że coś się dzieje i na myśl o zbliżającej się niewiadomej mam ciary na plecach.
Po kawce na stacji benzynowej i kilku godzinach zwalniam dopiero na dłuuuugim zakręcie.
Jak się okazuje warto tu jechać ostrożnie. .


O ósmej 42 trafiam na taki budynek, przewija mi się szybko film w pamięci że ja już to widziałem gdzieś... już wiem.
Ze sklepiku wychodzi pan na dźwięk gasnącego silnika Junaka. Wywiązuje się pogawędka i wymiana informacji, ja opowiadam o Janku on udziela wyczerpujących informacji o budynku.

Pozdrowienia Fragu!

Zajeżdżam do Walimia, wreszcie! Wreszcie mogę zobaczyć te sławne sztolnie Wołoszańskiego, nie wiem jak na Was, ale u mnie zawsze pracowała wyobraźnia gdy słuchałem opowieści tego pana.
Niestety okazało się że najbliższe wejściówki dopiero za 3 godziny. Na moje prośby i opowieści że przejechałem całą Polskę aby TO zobaczyć pani sprzedaje mi bilecik i przyłącza do wycieczki gimnazjalistów. (tak naprawdę to litość musiała wzbudzić w kasjerce moja spocona, umęczona i zarośnięta osoba z wielkim uśmiechem na twarzy i tobołem na plecach)

Po wyjściu z podziemi łapie mnie deszcz, wjeżdżam bez zastanowienia w pusty przystanek autobusowy. Pół godziny spędzam na przeglądaniu folderów, jedzeniu batonów i piciu wody.

Potem obowiązkowo muchołapka. Ominąłem zjazd ze dwa razy, na szczęście na pytanie o istnienie obiektu znanego mi jedynie pod nazwą muchołapka, panowie układający bruk zgadzają się odpowiedzieć pod warunkiem że dam w rurę.


Potem uderzam dalej na wschód, super widoki, fajnie jeździ się po tych drogach.
Ale trzeba czujnym być, bo wszystko co dobre kiedyś się kończy :)


Po drodze postanawiam zrobić niespodziankę poprzedniemu właścicielowi mojego motocykla. Decyzja zapada spontanicznie, niebo się chmurzy ja skręcam w kierunku Zebrzydowic. Jako że nie byłem przygotowany na to, drogi do domu Sławka nie pamiętam, nie mam nawet nr. telefonu, dzwonię do żony. Ona grzebie po szufladach prowadzona przeze mnie telefonicznie, jest! Mam numer!
Sławek zszokowany, pamięta że obiecałem pokazać ostateczne efekty remontu na fotografiach, ale nie śniło mu się że go odwiedzę.
Swojego (mojego) Junaka zamienił na innego, nawet daje mi się przymierzyć.

Wypijamy kilka piwek, gospodyni częstuje mnie kolacją, pogaduchom nie ma końca. Robimy pamiątkowe foto.

Nocuję w pobliskim motelu zaopatrzony w worek kanapek na rano, a mój motorek w takich okolicznościach w zamkniętym ogródku.

Rano uderzam w góry trochę wyższe. Zatrzymuję się na stacji, a tu awaria!

;) Na szczęście nie moja, zamiast tankować uzupełniam braki oleju w skrzyni biegów. Z każdym dniem ubywa go w skrzyni, a na zewnątrz nic nie kapie po prostu znika. Podejrzewam że przelewa się po prostu do komory zmieniacza biegów.

Dojeżdżam do muzeum

I nie mogę się oprzeć by nie pstryknąć sobie tapety do kompa.

Ok. godz 13 dojeżdżam do samiuśkich Tater. Chowają się przede mną za chmurami, krążę po okolicznych drogach w poszukiwaniu widoków. Zatrzymuję się przy jakimś punkcie widokowym , z którego widać tylko czubki najbliższych drzew. Jadę dale pustą drogą, mijam nieczynne przejście graniczne i trafiam na zagranicę

Wynajmuje przytulny pokój, czytam książkę zakupioną w Walimiu i zasypiam z nadzieją że rano widoki będą dla mnie dostępne.

A rano! No proszę widok z okna jak malowany, i słońce na niebie!

Zawsze jak szukam miejsca na nocleg, moim pierwszym pytaniem jest gdzie będzie spał mój motocykl? Nie ma innej możliwości abym ja miał lepiej od niego!

Zabieram Jasia rano z jego legowiska i ruszam łowić widoki.


Poruszam się cały czas w kierunku wschodnim, o godz 10.17 , 7 czerwca docieram do szerokiego Dunajca. I macam wodę.


Okolice Muszyny są miejscami bajeczne, upał niemożebny.

W przydrożnym sklepie uzupełniam zapasy. Konserwy, chlebek, kiełbasa, napój izotoniczny i coś na wieczór.
Zatrzymuję się po kilkudziesięciu kilometrach aby zaczerpnąć powietrza i pomagam chłopu zaczepić takie cuś do ciągnika.

W nagrodę za 50min drogi czeka na mnie nagroda, wyleguję się i pałaszuję część zapasów. Czuję się jakby czas się dla mnie cofnął, nie ma lepiej!

Cisnę i cisnę, o proszę już Bieszczady!

Wymyśliłem sobie że może zanocuję w Bieszczadzkiej Przystani Motocyklowej, szukam drogi po omacku kontemplując tutejsze drogi. Zatrzymuję się, patrzę w mapę, patrzę w lusterko a za mną stoi motocyklista i coś tam do mnie gada. Nic nie słyszę przez ten kask i warkot silników. Gaszę zsiadam, zdejmuję garnek i podchodzę do jegomościa. A ten gada, ale ja jakbym tylko co któreś ta słowo rozumiał Ogólnie łapię że lepiej chyba będzie skręcić w lewo ale dlaczego w lewo, i skąd ten człowiek wie gdzie ja jadę?
Patrzę na rejestrację, nooo i wszystko jasne. Kolega z Czech na pięknej Jawie brał udział w rajdzie pojazdów zabytkowych, to już kolejny dzień imprezy, dziś przyjechali właśnie z Czech (a może Czechosłowacji) i zgubił drogę, jechał chwilę za mną bo myślał że biorę udział w tej samej imprezie... nie to Słowak może :hmm:
Zrobiliśmy sobie naprzemiennie pamiątkowe foty i skręciliśmy tam gdzie proponował.


Niestety jest czerwiec, słonko i weekend. W przystani plastikowych motocykli i młodzieży w kolorowych kombinezonach jak turystów w niedzielę na Monciaku w Sopocie. Nie dla mnie, ja muszę poszukać cichego pokoju.

Znajduję. Po godzinie melduje się w pokoju obok młode małżeństwo też na motocyklu. Biorę prysznic i częstuję młodzież moimi zapasami, bo okazuje się że nic nie mają ze sobą a sklepy w pobliżu zamknięte. Próba wypicia wspólnego piwka w związku z tym nie dochodzi do skutku.
Rano śniadanie we wspólnej kuchni.

Wyruszam w Bieszczady, zaliczam dużą i małą pętlę, przypadkowe drogi, asfaltowe i gruntowe, chłodzę się w strumieniu.

Drogi puste, czasem pojawia się jakiś jednoślad, wszyscy pozdrawiają się, nawet piesi machają z pobocza . Ja próbuję złapać bieszczadzki klimat.

Zresztą szybko się jechać nie da, wszędzie niebezpieczeństwa :O



Obowiązkowa fotografia

Odwiedzam leśnych ludzi w Olchowcu przy wypale drewna. Byłem już tu parę lat wcześniej, pieców widzę ubyło.

Czy tutaj też mieszka jakiś Ojciec prowadzący? A może dwóch?

Nocleg znajduję we Fredropolu

Następnego dnia wyruszam w kierunku Dorohuska, zjeżdżam z trasy aby odwiedzić rodzinne miasto.

Jadę jakimś skrótem, a raczej sam sobie wybrałem jakąś wąską drogę mało uczęszczaną. Zgubiłem się i pytam autochtona o drogę w jakiejś zabitej dechami wsi.
- Jedzie pan tamtędy, będzie najbliżej, szkoda paliwa, asfalt nareperowali

Nie wiedziałem że czeka mnie 15 km po bezdrożach, dziury i ostre krawędzie, prędkość 5 do 10km/h. Przygoda ach przygoda, ta droga nigdy nie widziała asfaltu! Tylko czy ugotuję najpierw silnik czy jajka na twardo? Zatrzymuję się, jedyny cień rzuca tylko moja osoba, dookoła bzyczą osy, studzę motor i zdejmuję z siebie co tylko się da.

Po 2 godzinach już na asfaltowej drodze czuję że coś jest nie tak. Nagle tył chce być z przodu, a przód z tyłu. Oczami wyobraźni widzę siebie szlifującego asfalt, ale za wszelką cenę próbuję utrzymać równowagę. Staję na podnóżkach i balansuję ciałem na wszelkie sposoby, aby tylko utrzymać się na drodze. Bardzo delikatnie hamuję, ledwo dotykam hamulca, a może nawet nie hamuję? Jakoś wytracam te 80km/h jadąc wężykiem to po moim pasie to po przeciwnym.
Uff udało się! Nie jestem taki najgorszy!

Masz babo placek, kapeć w tylnym kole. Po udanej walce za kierownicą nie denerwuje mnie to wcale, bo wiem że jestem na to przygotowany.

Na szczęście opona nie oberwała, rozjuczenie motocykla, poszukanie jakiś dwóch większych kamieni lub cegieł (bo oczywiście byłem przygotowany na wszystko, tylko nie na to, że w promieniu kilometra nie będzie niczego, dosłownie niczego co można podłożyć pod stopkę motocykla), pogaduchy z przydrożnym pijaczkiem, wymiana dętki i poskładanie wszystkiego do kupy zajęło mi prawie 2 godziny.

Przez Dubienkę dojechałem do Dorohuska. Znalazłem miejsce pod namiot u sympatycznej starszej pani w obejściu.


Dostałem miednicę, nabrałem sobie wody ze studni i spokojnie wykonałem wieczorną toaletę.
Rano zostałem poczęstowany pysznymi truskawkami i kawą.
Starsza pani ma ponad 90 lat i pamięta naprawdę stare czasy. Przychodzą do niej wycieczki ze szkoły uczyć się prawdziwej historii. Ja usłyszałem pięknie wyrecytowany wiersz przez starszą panią :)
Pogadaliśmy i pognałem


No wreszcie! Borem lasem i zbliżam się do

Parku Narodowego

Znalazłem przyzwoity pokoik w odosobnieniu z praktycznym wieszakiem do suszenia bielizny

Odpocząłem, nabrałem sił, obejrzałem co nie co i następnego dnia pojechałem na północ.

Po drodze spotkałem przy drodze takie miejsce pamięci. Zastanowił mnie fakt, jak dobrą ludzie mają pamięć. Przez tyle lat radzieckiego zaboru na naszych ziemiach po II wojnie nie można było o tym głośno mówić.
Dopiero w 1992r ktoś pamiętający jeszcze tragedię z przed tylu lat odważył się to upamiętnić.


Jazda przebiega wzorowo, silnik pracuje miarowo, podmuch powietrza chłodzi mnie przyjemnie. Jadę lasami, małymi wioskami, mijam przydrożne kapliczki. Po drodze postój nad kanałem Augustowskim

I przysmaki kuchni litewskiej. Pochłonąłem pyszne kartacze.

Okolice Sejn i Wiżajn i Żytkiem to widoki jak z tapet Windowsa. Przelatujące nisko bociany, pasące się krowy i zieloność, zieloność wszelaka.


Oczywiście odwiedzam trójstyk granic, tylko planowo miałem być tu 7 dni wcześniej.
Na początek chodzę delikatnie, tylko po naszej stronie. Robię sobie fotki z różnych kątów, aż dochodzę do wniosku, że jeśli nie dam się złapać za rękaw rosyjskiemu pogranicznikowi to on w mundurze nie może za mną pogonić na polską stronę!

Po chwili, gdy już zjechałem do parkingu pojawił się nasz pogranicznik na motocyklu. Dowiedziałem się żeby ostrzeżenia z tablicy traktować poważnie i nie szwędać się po ruskiej stronie i najlepiej powiedzieć to znajomym bo różnie może być.

Więc mówię NIE SZWĘDAĆ SIĘ PO ROSJI BEZ WIZY!

Tego dnia dotarłem do mostów w Stańczykach.

Zalazłem nocleg w zajeździe Stańczyk i został dla mnie specjalnie otwarta knajpa, abym mógł się napić zimnego piwka! Pogawędziłem z miłym właścicielem i udałem się na spoczynek.

Rano poprawiłem styk żarówki w przedniej lampie i wyciągnąłem go z jego parkingu.
Pojechałem zwiedzić mniej znane mosty w okolicy, które grały nawet w polski filmie.



Odwiedziłem wszystkim znane poniemieckie zapory w Leśniewie, jedna z nich robi dziś za małpi gaj.



No i dotarłem do kolejnej już i ostatniej granicy tej wyprawy.

O godzinie 17.20 , 12 czerwca dotarłem. Tata w domu! Cały!
Jak się okazuje można, i nie jest tak groźnie a na pewno warto było!

A żonka już od progu zapowiedziała że odżywi mnie jak się należy. Nie ma lepiej!

Przejechałem 3541km udanych kilometrów !

Straty?
- dętkę zepsułem

Refleksja po kilku dniach?
- szkoda że Polska jest taka mała

To co?
- może teraz w drugą stronę?

Polecam!

_________________
jarcco
 
 
Suchy
Fundator


Motocykl: Junak
Posty: 1784
Skąd: Kielce
Wysłany: Nie 28 Gru, 2014   

Gratuluję wyprawy. A Jak z prądnicą? Dała radę?
 
 
 
siwy2934


Motocykl: K-750
Posty: 93
Skąd: Rudna
Wysłany: Nie 28 Gru, 2014   

:thumbup: :rotfl: :mrgreen:
Nic tylko podziwiać i zazdrościć.
_________________
ИЖ-49 1956/ KM3 K750B 1961/ ГАЗ-69 1971
 
 
mcfrag
Fundator


Motocykl: Iż-49
Posty: 3297
Skąd: Brzeg Dolny
Wysłany: Nie 28 Gru, 2014   

Elegancko! Długo wytrzymałeś, dobrze, że nie za długo!

Dobrze widzę? Twoja relacja ma premierę na naszym, nie na Jedynie Słusznym Forum? Jeżeli tak, to miło! :)

PS. Kiedyś pisalem o deja vu:

To fota z lipca br. Na razie poprzestanę na jednej. :)
 
 
jarcco


Motocykl: Iż-49
Posty: 1323
Skąd: Lublewo Gdańskie
Wysłany: Nie 28 Gru, 2014   

Suchy napisał/a:
A Jak z prądnicą? Dała radę?

Od kiedy zamontowałem ją do silnika, nie miałem żadnych problemów.
Dodać tylko muszę że jechałem na ledowej przedniej i tylnej żarówce wykonanej własnoręcznie, według recepty z DJ podanej przez PiotraC.

Do tego mam zamontowane dwa akumulatory, w miejscu gdzie jest miejsce na jeden (bez ingerencji w oryginalne elementy motocykla). To już mój własny patent, który pozwala mi w takiej konfiguracji pokonać blisko 1000 km bez prądów.

mcfrag napisał/a:
Twoja relacja ma premierę na naszym, nie na Jedynie Słusznym Forum?

No tak, rzeczywiście tak jest. Nie mam ukochanego motocykla, a to forum wiąże mnie sentymentalnie bo jest moim pierwszym motocyklowym. Zżyłem się z jego użytkownikami wirtualnie. Tak więc mimo że nie jeżdżę za daleko moim Iżem, to miło jest tu zaglądać, nie wypadało inaczej. :)

mcfrag napisał/a:
Kiedyś pisalem o deja vu:

Czy możliwe jest że widziałem kiedyś już TO zdjęcie, bo coś mnie męczy od kilku dni że to miejsce gdzieś już widziałem na podobnej fotografii? :)
_________________
jarcco
 
 
mcfrag
Fundator


Motocykl: Iż-49
Posty: 3297
Skąd: Brzeg Dolny
Wysłany: Nie 28 Gru, 2014   

jarcco napisał/a:
Czy możliwe jest że widziałem kiedyś już TO zdjęcie?

Nie ma szans, pokazuję je publicznie pierwszy raz. :)

jarcco napisał/a:
to forum wiąże mnie sentymentalnie bo jest moim pierwszym motocyklowym. Zżyłem się z jego użytkownikami wirtualnie. Tak więc, mimo, że nie jeżdżę za daleko moim Iżem, to miło jest tu zaglądać, nie wypadało inaczej.

Amen!
 
 
Michał


Motocykl: Iż-56
Posty: 2449
Skąd: Piotrków Trybunalski
Wysłany: Nie 28 Gru, 2014   

No, ale jak to? To nie trzeba Hondy, żeby objechać Polskę? Zniszczyłeś mój światopogląd!

Gratuluję!

;)
 
 
nickeledon


Motocykl: Iż-49
Posty: 3824
Skąd: Słupsk
Wysłany: Nie 28 Gru, 2014   

Ha! I o to w tej zabawie właśnie chodzi! Coś czuję, że niedługo będzie Keine Grenzen. :)
 
 
motolis


Motocykl: Iż-56
Posty: 739
Skąd: Szwecja k.Wałcza
Wysłany: Nie 28 Gru, 2014   

A żebyś wiedział! :)

Jarek, gratuluję wyprawy. Też o takiej myślałem, może się skuszę niebawem. :)
 
 
 
Archi88


Motocykl: Iż-56
Posty: 1347
Skąd: Pruszcz Gdański
Wysłany: Nie 28 Gru, 2014   

Czyli Junak może dorównać niezawodnością Iżowi :)

Fajnie opisana trasa. Pod koniec widzę, że Ci się śpieszyło i niestety ominąłeś bardzo urokliwą drogę z Górowa Iławeckiego do Pieniężna, ale to można nadrobić w przyszłym sezonie, bo daleko nie jest ;)
_________________
IŻ-56 '62, Suzuki GSX400E '83
 
 
Suchy
Fundator


Motocykl: Junak
Posty: 1784
Skąd: Kielce
Wysłany: Nie 28 Gru, 2014   

A leciało coś z odmy? Ile oleju uzupełniałeś?
 
 
 
Łukasz Hawryluk
Fundator


Motocykl: Iż-49
Posty: 946
Skąd: Legnica
Wysłany: Nie 28 Gru, 2014   

Super Extra!
Następnym razem uprzedź - wyjadę naprzeciw. :rotfl:
_________________
Iż 49 1956r.
 
 
radarator
Fundator


Motocykl: Iż-49
Posty: 1143
Skąd: Olsztyn
Wysłany: Pon 29 Gru, 2014   

Brawo! :thumbup:
 
 
 
jarcco


Motocykl: Iż-49
Posty: 1323
Skąd: Lublewo Gdańskie
Wysłany: Pon 29 Gru, 2014   

Archi88 napisał/a:
Pod koniec widzę, że Ci się śpieszyło i niestety ominąłeś bardzo urokliwą drogę z Górowa Iławeckiego do Pieniężna

Masz rację, ostatniego dnia pojechałem "na krechę" prosto do domu. Miałem do wyboru jeszcze dzielić ten nieduży dystans na dwa dni, ale po przeżyciach ostatnich 12 dni wydawało mi się to mało atrakcyjne. Tym bardziej jak sam zauważyłeś nie jest daleko i łatwo będzie tam wrócić.

No i trzeba przecież coś zostawić na później :) Może kiedyś wspólnie?

Suchy napisał/a:
A leciało coś z odmy? Ile oleju uzupełniałeś?

Oleju silnikowego nie musiałem uzupełniać, nawet byłem zaskoczony. Kilka razy dolewałem oleju do skrzynki biegów, aż przestało go ubywać. Podejrzewam że wyrównały się poziomy w skrzynce i komorze zmieniacza biegów. Niczym to nie grozi, a zmieniacz ma teraz jak pączek w maśle ;)

Z odmy nie widziałem dymu w moim Junaku, chyba musiałbym się wybrać za motolisem w Alpy. :thumbup:

nickeledon napisał/a:
Keine Grenzen

Wyzwania "niemożliwe" do zrealizowania są najciekawsze. :)

Łukasz Hawryluk napisał/a:
Następnym razem uprzedź - wyjadę naprzeciw. :rotfl:

Żebyś się nie zdziwił! ;)
_________________
jarcco
 
 
tybusz
Fundator


Motocykl: Iż-49
Posty: 1153
Skąd: Wrocław
Wysłany: Pon 29 Gru, 2014   

Gratuluję odwagi Jarcco, ja jestem mocny tylko w grupie. Całkiem wygodnie jest nawijać kilometry, siedząc przed monitorem na czyjejś maszynie. :mrgreen:

PS. Cóś z kamerki zaprezentujesz?
_________________
ИЖ-49 z 1956, Junak M10
 
 
Moskit1


Motocykl: K-125
Posty: 34
Skąd: Łańcut
Wysłany: Pon 29 Gru, 2014   

Witam
Oj naprawdę wieki pozytyw, powiem szczerz ze rozbiłeś mój światopogląd o junaku ^^ hihi
Pozdrawiam
 
 
motolis


Motocykl: Iż-56
Posty: 739
Skąd: Szwecja k.Wałcza
Wysłany: Pon 29 Gru, 2014   

jarcco napisał/a:
chyba musiałbym się wybrać za motolisem w Alpy. :thumbup:

Richard pisał mi ostatnio, że jego Junak stoi odłogiem. Może warto byłoby Go odwiedzić? Zresztą pytał się, czy w tym roku zawitam w Villach. :)

Z tym, że ja Janka nie mam - są za drogie, ewentualnie kupię na raty nowego. ;)
 
 
 
katalina


Motocykl: Iż-49
Posty: 57
Skąd: Szczecin
Wysłany: Pon 29 Gru, 2014   

Gratuluję wyprawy i świetnej relacji. :thumbup:
Widać Junak potrafi się odwdzięczyć za długie wieczory spędzone w garażu.
 
 
kuba_777


Motocykl: Iż-49
Posty: 140
Skąd: Iława
Wysłany: Wto 30 Gru, 2014   

Po prostu B-R-A-W-O !!!
 
 
jarcco


Motocykl: Iż-49
Posty: 1323
Skąd: Lublewo Gdańskie
Wysłany: Wto 30 Gru, 2014   

tybusz napisał/a:
Gratuluję odwagi Jarcco, ja jestem mocny tylko w grupie ;D
tybusz napisał/a:
coś z kamerki zaprezentujesz :?:

Skromny jesteś Tybusz, ja żeby dogonić Twoje kilometry na Iżu, musiałbym chyba nie zsiadać z motocykla przez rok!

Wstyd przyznać, ale mam tych filmów z 40GB i jakoś nie mogę się zabrać za to. Jak tylko zbiorę się w sobie to coś tam spróbuję umieścić...
_________________
jarcco
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Podobne Tematy
Temat Autor Forum Odpowiedzi Ostatni post
Brak nowych postów Estonia Junakiem
Czyli dlaczego motocykle są złe i należy jeździć samochodem.
Suchy W trasie 23 Pon 13 Wrz, 2021
Suchy
Brak nowych postów 100 tysięcy kilometrów polskim Junakiem
Darek Hyde Park 11 Pon 30 Lip, 2018
nickeledon
Brak nowych postów Iżami na Biegun Polski
czyli Wielka Wyprawa nr 1
Gaca W trasie 36 Sro 13 Sty, 2010
cube
Brak nowych postów Kresy Polski północnej
Prusy Górne, Warmia
Archi88 W trasie 8 Sro 27 Lis, 2013
kuba_777
Brak nowych postów II Zjazd Motocykli w Pierwszej Stolicy Polski
KOZA Imprezy 6 Czw 30 Sie, 2012
Firewarrior


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandblue created by spleen modified v0.2 by warna