Postanowiłem tutaj prowadzić blog budowy (bo nie jest to niestety odbudowa) mojej następnej BSA, który ciągnie się od 19r lata, kiedy to nabyłem poniższe zwłoki.
Cala historia zaczęła się w momencie sprzedaży BSA, jako ze sprzedawałem ją w oryginale jako model 70 Thunderbolt, w związku z czym zostało mi dużo różnych kawałków, które dodawałem przez 10 lat jeżdżenia na niej, a niektóre części musiałem zdjąć, jako że nie były częściami tego modelu. Wówczas wymyśliłem, że zamiast sprzedawać niepotrzebne części, postaram się zbudować jeszcze jedną BSA, podobną w charakterze do mojej, ale tym razem zbudowaną z części, które mi zostały + jakiejś ramy, którą uda mi się dokupić. Jednak przez dłuższy czas zakup ramy jakoś nie mógł się zmaterializować. Aż do ostatniego weekendu, gdy niespodziewanie dla siebie zobaczyłem i kupiłem tę kupkę złomu.
Byliśmy ze Stevem (mój motocyklowy kolega z którym wspólnie jeździmy) na corocznym zlocie weteranów w Paris, ON i tam właśnie ktoś wyłożył na sprzedaż to cudo. Cudo, bo wcale nie jest to goła rama, ale czego może nie widać jest tam kompletne tylne koło z rozbieraną piastą, bębnem hamulcowym i całym mechanizmem tylnego hamulca, do tego zbiornik oleju, tylny błotnik i kanapa. Ta ostatnia wygląda czerstwo, ale gdy dotknąłem jej ręką, to zadziwiła mnie miękka gąbka i okładzina z dwoma małymi przecięciami. Moja oryginalna kanapa z poprzedniej BSA była 3x twardsza i pękała na każdym szwie.
Posuwając się do przodu mamy tam oryginalne podnóżki kierowcy, centralną podstawkę i łącznik z grubego płaskownika wspawany i łączący dolne rury ramy, przechodzący w solidną podstawę bocznej podstawki, co wszystko jest inwencja któregoś z poprzednich właścicieli. Całość wieńczą półki przedniego zawieszenia z kompletnym mechanizmem ciernego amortyzatora w środku.
Jako kwiatek do kożucha jest ośka z dystansami tylnego kola i napędem szybkościomierza + linka, oraz lampa z oryginalnym przełącznikiem świateł z 67r i cała wewnętrzna instalacja elektryczna. Jest nawet resztka instalacji idąca do tylnej lampy i automatu stop, razem z tym oryginalnym automatem. Całość jest z 67r i wygląda jakby co najmniej kilka lat spędziła na świeżym powietrzu.
Ja do tego projektu mam prawie cały silnik 650 z moją bardzo specjalną głowicą i gaźnikami Amal 32mm w b.dobrym stanie (co ważne w przypadku tych gaźników), 1.5 skrzyni biegów, świetny duży zbiornik z modelu Rocket Lightning i plastikowe boczki. Nie mam przodu i przedniego kola, ale mam najważniejszą część przodu, czyli nowe slidery (golenie) od przodu z 70r. W związku z tym, że przód z 67r był na poziomie mniej więcej junakowskim, chcę zbudować dużo lepszy przód z 69/70r z podwójnym tłumieniem i porządnym przednim hamulcem, takim jak miałem w poprzedniej BSA. Oprócz tego projekt będzie miał układ ładowania z prawdziwego zdarzenia oparty o 3 fazowy alternator i nowoczesny regler i halogen H4 w przedniej lampie.
Ucieszyło mnie, że w tym zdekompletowanym i zaniedbanym motocyklu zostały elementy oryginalne, których nie miałem w poprzedniej BSA jak śruby mocujące podstawę akumulatora, które mają okrągłe łby z chwytem na klucz płaski, łączniki cięgła w hamulcu tylnym, które również nie są sworzniem z dziurką na przelot ale bardzo fikuśnym instrumentem z cienkiej sprężynowej blachy - ot takie smaczki.
Drugi problem radości że mój błotnik tylny jest na pewno oryginalny BSA, tyle, że z powodu jego stanu będzie musiał być pewnie spawany a potem malowany. Lubię chromowane błotniki sportowych modeli BSA.
No i już prawie po miesiącu dokupiłem następną kupkę złomu, przednie koło z którego wykorzystam tylko piastę, kompletna pokrywę hamulca przedniego, osprzęt kierownicy, sprężyny przedniego zawieszenia, rurę wydechowa z łącznikiem a nawet bębenek zamka z kluczem do włącznika zapłonu. do tego "uszy" lampy przedniej w dość dobrym stanie.
A to trochę części, które zostały z mojej poprzedniej BSA:
To zostało po całym dniu pracy z moich kół:
Łożyska oczywiście do wymiany a drobne części do cynkowania i malowania.
No przecież gdzie jak nie tu! Forum Iżowe, co powtarzam przy każdej nadarzającej się okazji, przyjmie każdego odszczepieńca, a poza tym i tak wszyscy polscy Besiarze tu zaglądają
Adam M. napisał/a:
który ciągnie się od 19 lat
To Forum ma taką moc sprawczą, że nie jest wykluczone abyś na wiosnę cieszył się z pierwszych przejażdżek.
Nie ma się co stresować, "ciut" przeciągającym się remontem.
Wiele motocykli wręcz musi swoje odczekać. Niewielu jest takich (Mareczek 😉), którzy mogą prawie na bieżąco zajmować się tym co lubią najbardziej.
Moja 56-ka również odczekała 19 lat (służąc jako wór części zamiennych), zanim się nią zająłem.
19 lat to po prostu pomyłka w tekście, powinno być od 19 roku latem. Jest jakiś sposób żeby powiększyć rozmiar czcionki forum albo rozmiar całej strony, bo literki są tak małe że nawet w okularach mam problem z czytaniem?
[ Dodano: Czw 26 Lis, 2020 ]
Dzięki Frag za pomoc, proste jak kij, w dodatku już to kiedyś robiłem ale zapomniałem jak.
No cóż, prace nad BSA posuwały się z dużymi przerwami na "życie" i z jeszcze większymi na gromadzenie niezbędnych większych i mniejszych części, z których najtrudniejsze są rozmaite śruby i nakrętki - dlatego zawsze uważam, źe łatwiej odbudowywać kompletnego złoma niż kupkę części. Sama odbudowa ramy pochłonęła o wiele za duże pieniądze, ale była ona tak skorodowana i wymagała spawania w kilku miejscach, że zdecydowanie przekroczyła budżet. W końcu po długich i ciężkich cierpieniach jako tako wyszła, choć dalej szykowała pewne niespodzianki:
Znowu coś nie pasuje
Tylny błotnik musiał tez przejść spawanie i malowanie. Pierwsze pasowania z tylną lampą pokazały, że lampa musi być zmieniona:
Nie lepiej wychodziły wałki silnikowe. Mój bardzo dobry machinist spieprzył tuleję łożyska wału od strony rozrządu, bo ja optymistycznie przehonował nie biorąc bazy z drugiego łożyska, ja kupiłem parę "lepszych" późniejszych korbowodów, nie polerowanych ale ulepszanych przez "shot peening" których otwory pod panewki okazały się owalne:
Oryginalne korbowody okazały się idealne wiec po polerowaniu wrócą do silnika.
Kola dostały nowe szprychy SS i lepsze obręcze, hamulce nowe, lepsze szczęki hamulcowe - pierwszy raz widziałem oryginalne szczęki hamulcowe tylnego bębna zjechane do nitów w kupionych przeze mnie "zwłokach", normalnie są mimo wieku lekko ruszone. Tak działa na tylny hamulec jeżdżenie z wózkiem (bo z tego powodu jak sądzę rama była wzmacniana od dołu).
Cylinder nie przedstawiał się zachęcająco, ale był zdrowy:
Został przeszlifowany na pierwszy szlif i pomalowany i czeka razem z korbowodami i tłokami na dół silnika. Ogólnie BSA zajmowała coraz więcej miejsca w naszej piwnicy i teraz walczy tam o palme pierwszeństwa z salą gimnastyczną dla mnie i zony oraz z kafejką, w której przyjmujemy znajomych i przyjaciół królika.
Wydawało się, że przód jest skompletowany i gotowy, ale tylko się wydawało, górna tuleja w jednej z lag nie przechodzi przez otwór osłony sprężyny zaopatrzony w oring i nie pozwala skręcić osłony ze sliderem, tak, że jedna stronę mam skręconą a drugą nie i tuleja musi wrócić na tokarkę.
Do zbiornika tez mam już prawie wszystko, jeszcze wykończenie kawałkami chromowanej blachy tego szwu na szczycie zbiornika i gumowa podkładka i zaślepka centralnego punktu mocowania. Zbiornik jest mocowany centralnie na gumach leżących na górnej rurze ramy, ale ma również wspornik mocujący go od dołu na specjalnym występie wspawanym w ramę. Ten wspornik czasem jest "pomijany" przez właścicieli, co skutkuje pękaniem zbiornika. Na razie jestem w tym punkcie z nadwoziem:
Następnym krokiem będzie spawanie podstawy do filtra oleju między tylnymi blachami mocowania silnika. Ten model BSA (tak jak późniejszy z 71r) nie miał filtra oleju z prawdziwego zdarzenia, w związku z czym najwygodniej jest zamontować podstawę filtra z Nortona Commando (używana również później w starych HD Sporster) właśnie w tym miejscu dzieląc powrotny wąż olejowy z silnika do zbiornika oleju na 2 części z filtrem pomiędzy nimi. Miałem okazje sprawdzić jaką różnice robi taki filtr oleju w zużyciu elementów silnika w poprzedniej BSA i gorąco go wszystkim użytkownikom polecam.
Niewielki ruch do przodu, przyszly tlumiki i opony z detkami wiec po 2 dniowej walce udalo mi sie je zalozyc o czym swiadczy ponizsze zdjecie:
Rozwiazalem rowniez problem z tuleja przedniego zawieszenia nie wchodzaca w oslone simmera - zbyt gruby oring uszczelniajacy gwint albo zbyt duza srednica kolnierza tulei, ktora trzeba bedzie stoczyc. Czekajac na reszte przesylek zaczynam podlaczenie reglera 3 fazowego do reszty instalacji elektrycznej. W miedzyczasie uporzadkowalem troszke lampe mocujac na stale atrape amperomierza i swiatelko kontrolne dlugich swiatel. Ladowanie na biezaco bedzie sprawdzane dioda wielokolorowa na panelu licznikow, ktory ma rowniez zamontowany cisnieniomierz oleju silnikowego. Amperomierz oprocz ladnego wgladu w lampie niewiele pokazuje w czasie jazdy jako ze wskazuwka lata zwykle "jak zyd po pustym sklepie" a ustala sie dopiero na postoju.
Od kiedy w tylnym kole mam dętkę od crossa, to walkę zostawiam wulkanizatorowi. Wystarczy jak w sezonie kilka razy złapię kapcia to mam wystarczający runmagedon
Ja juz zlapalem kapcia przednia opona dzis rano ugiela sie pod reka.
Czyli powtorka z rozrywki z nastepna detka kiedy przyjdzie. Chyba ze uda mi sie znalezc jakis sposob naprawy popsutych detek, ktorych juz mam 2 na stanie. W zeszlym roku wybralem sie do mojego kolegi - mechanika wymienic opone w przednim kole Tridenta, ale odmowil ( jest w moim wieku, czyli 71 lat ), wiec mialem okazje skorzystac z jego maszyny do zakladania opon. Wsadza sie kolo w takie lapki z guma lapiace za obrecz, zaciska i korzysta z dlugiej rury w celu najpierw ugiecia opony naprzeciwko wentyla, by potem latwej wsadzic rure pod opone z drugiej strony i zapierajac ja o srodkowy kolek objechac dookola powodujac wyjecie opony z obreczy. Caly przyrzad antyczny i mocno rozchwierutany, tak ze rowniez wymagalo to sporo wysilku i jakiejs wprawy, ktorej nie posiadalem. Po pierwszym razie gdy zorientowalem sie ze opone wsadzilem odwrotnie, drugi raz byl juz latwiejszy.:)
Rozebralem glowice ktora ma trafic do BSA i wyglada to tak sobie. Wbrew moim nadziejom zawory wydechowe sa luzne w prowadnicach a ssania sa OK. To by sie wiazalo z wymiana 2 prowadnic i najprawdopodobniej szlifowaniem obu gniazd wydechowych, ktore sa juz troche zeszlifowane wiec wolalbym tego uniknac:
Po tej stronie oleju o wiele za duzo niz bym to lubil ale wydaje sie ze raczej byl on dostarczany od strony ssania ktora wyglada podejrzanie ladnie, zawor ssacy z tej strony ma grzybek lekko zaolejony od strony prowadnicy. Widac rowniez zaciemniona czesc przylgni glowicy ktora gazy uciekaly do otworow srub i kanalu lasek popychaczy a ja zachodzilem w glowe czemu nie mam zadnych przeciekow cisnienia z spod glowicy gdy jeden z cylindrow jest widocznie slabszy i jednoczesnie ubozszy w skladzie mieszanki.
Zawory wydechowe ladnie zaczernione na przylgniach, ale koncowki maja nieruszone i ogolnie sa w niezlym stanie
Zawory ssace prezentuja sie jeszcze lepiej
Przypominajac sobie remont tej glowicy, pamietam ze oddalem ja fachowcowi ktory mial ja skompletowac ( nowe zawory, prowadnice, sprezyny, a cala klawiatura z jego starych zapasow z jakimis moimi czesciami ) i oddac do obrobki mechanicznej. Od razu wynikl problem ze sprezynami ktore nowe okazaly sie do niczego wiec uzyl sprezyn ze swoich zapasow, zawory i prowadnice byly nowe, ale ewidentnie widze tu pewne problemy. Prowadnice nie wygladaja na odpowiedni braz a przylgnie zaworow sa szerokie i zamiast 3ch katow podciecia maja jeden, co najwyrazniej w przypadku zaworow wydechowych nie bardzo zdalo egzamin. Poza tym podejrzewam ze olej przedostaje sie naokolo jednej z prowadnic ssacych i laduje na grzybku zaworu ssacego od strony prowadnicy.
Mhm, mam jeszcze jedna glowice z zeliwnymi prowadnicami, ktora ogolnie jest w lepszym stanie, ale to glowica "big valves / big ports, z ktora BSA nie miala Takich osiagow jak z torozebrana. Na tej ostatniej mimo przecieku z jednego cylindra, i cieknacego oleju latala jak wsciekla. No nic musze pomyslec.
To by się wiązało z wymiana 2 prowadnic i najprawdopodobniej szlifowaniem obu gniazd wydechowych, które są już trochę zeszlifowane wiec wolałbym tego uniknąć
Raczej się nie da wymienić prowadnic i nie frezować gniazd. Nagar w komorze spalania angielskich motocykli to chyba standard, co nie? Jaki przebieg był na tej głowicy od czasu naprawy? Były dołożone uszczelniacze zaworowe na dolocie? U mnie po pierwszej regeneracji głowicy u Styby dolot po 25 tys. wyglądał tak:
W komorze spalania było jeszcze lepiej, więc od tej pory jeżdżę na trochę większym luzie na trzonkach dolotowych (0,09) oraz z uszczelniaczami które wymieniam co sezon bo samochodówka nie bardzo wytrzymuje temperatury występujące w tej głowicy.
Adam M. napisał/a:
olej przedostaje się naokoło jednej z prowadnic ssących
I jeszcze nie wypadła z gniazda? Olej chyba leje się po trzonkach.
Glowica przechodzila kolo 20 tys km, ale w polowie przebiegu raz ja zdjalem bo czulem ze cos sie dzieje i znalazlem jeden z zaworow ssacych wygladajacy podobnie do twoich, tyle ze mial jeszcze wiecej spalonego zuzlu na sobie, drugi wygladal OK. Wowczas podejrzewajac wyciek naokolo prowadnicy wkleilem dolna miske sprezyny tego zaworu na jakis klej i teraz wyglada to duzo lepiej. Przecieki miedzy prowadnica a glowica sa o wiele czestsze niz sie o tym mowi, a wynikaja z zaciagania materialu glowicy przy wybijaniu prowadnic. Oczywiscie troche oleju cieknie tez prowadnicami. W Tridencie zalozylem uszczelniacze na prowadnice ssacych i nie mam klopotow, ale ten motocykl idzie na sprzedaz i ma ograniczony budzet, w ktorym naprawa glowicy nie byla ujeta.
Jest jeszcze druga glowica, ktora wydaje sie w idealnym stanie, jedyny problem to zbyt ciasna prowadnica na jednym ssaniu:
Byla dosc nisko w pudelku gdy zalalo mi piwnice i woda troszke ja dotknela, ale minimalnie. Stad ciemne zacieki naokolo przylgni cylindra, bylo rowniez troche rdzy na gniazdach ktora usunalem. Ta chyba pojdzie do tego silnika, bo poza lekkim honowaniem jednej prowadnicy, wyrownaniem przylgni na plycie traserskiej i dotarciem zaworow nie widze tu wiecej zadan. Klawiature do niej mam, to samo gazniki i podwojne pokretlo gazu z ciegnami ssania, wiec chyba jest kompletna.
Zastanawia mnie czy te zatoczenia wokół gniazd to fabryka, czy efekt frezowania gniazd zaworowych.
Adam M. napisał/a:
wynikają z zaciągania materiału głowicy przy wybijaniu prowadnic.
Przy osadzaniu na gorąco można ten efekt zminimalizować, no i ważne jest aby prowadnica szła osiowo względem otworu wówczas nie powinna nic zaciągnąć, ale jak ktoś robi na zimno i jeszcze dla "pewności" da za duże pasowanie to może tylko rozbić otwór i spowodować wręcz luz na rozgrzanej głowicy.
Zatoczenia to efekt szlifowania gniazd, do tego ta glowica ma bardzo zeszlifowana przylgnie cylindra w porownaniu z tamta. W tamtej gniazda ssan sa prawie bez zatoczen, no ale wydechy jak zwykle w A65 sa juz duzo nizsze.
Nic sie specjalnie z maja Bitsa nie dzieje, najwiekszy ruch to przejscie z piwnicy do garazu. Druga zmiana to zalozenie do glowki ramy lozysk stozkowych, moje uzywane kulkowe okazaly sie zlomem ( ale dopiero po zlozeniu przodu z rama ). Okazalo se ze moje 2 zawory wydechowe wymagaja drobnych zabiegow czyszczacych to samo z rurkami olejowymi dostarczajacymi olej do silnika ( byly zapchane jakims syfem na mur ), podstawe do filtra oleju trzeba bylo delikatnie wyspawac, a szybkosciomierz poprawic bo po 20 km w Triumph przestal dzialac. Wszystko poszlo do kolegi mechanika z sasiedztwa i powoli jest robione. A rama stoi w garazu i czeka na czesci:
W miedzyczasie inne sprzety sa uzywane:
Ale na azie tylko po miescie jako ze upal zabija cala przyjemnosc z jazdy. Wiosna jak zwykle byla przez jakies 5 dni a teraz mamy lato.
[ Dodano: Wto 08 Cze, 2021 ]
Wczoraj odebralem zlozona glowice i podstawe filtra oleju od kolegi, ktory zainkasowal pieniadze i dalej kalibruje szybkosciomierz. Okazalo sie ze w jego mechanizmie oska wskazowki odlaczyla sie od talerzyka wspolpracujacego z magnesem ale Loctite czerwony polaczyl ja z powrotem. Glowica wytrzymala probe cisnieniowa i wlasciwie mam juz cala gore silnika do skladania.
Dol silnika rowniez zostal b.dokladnie wymierzony i okazalo sie ze tuleja od strony rozrzadu ma lekki owal - 37.67 w pionie w porownaniu do 37.72 w poziomie - 5 setnych mm roznicy. Kolega stwierdzil ze w normalnych warsztatowych warunkach ciezko bedzie tak maly owal zlikwidowac. Wydaje sie wiec ze moge wrocic do mego tokarzo - szlifierza" z prosba o zrobienie tylko dodatkowego pierscienia dla tej tulei od strony rozrzadu i bede mogl skladac dol silnika.
Ponizej podstawa filtra oleju w stanie surowym z rura gumowa powykrecana w celu latwiejszego polaczenia jej ze zbiornikiem oleju i zespolem rurek olejowych zasilajacych silnik.
Przystawka filtra byla uzywana w Norton Commando i pozniej w wielu innych zastosowaniach, blachy trzymajace silnik w ramie zostaly zespawane i z tego co pamietam latwiej je teraz zalozyc. Filtr siedzi na linii powrotnej oleju z silnika do zbiornika oleju.
Coz nastepny maly krok do przodu - bez oddawania dolu silnika do tokarzo szlifierza udalo sie ustalic prawidlowy luz wzdluzny walu w karterach a teraz pracuje nad sprawdzeniem co wyszlo panom szlifierzom, czyli luz miedzy czopami walu a panewkami korbowodow. Wyglada ze jest OK czyli okolo 15 tysiecznych cala.
Nie robilem zdjec z pasowania walu w karterach ale zrobilem z pasowek korbowodowych, ktore oczywiscie zajmuja sporo czasu bo wymagaja skrecenia obu korbowodow na czopach walu pelnym momentem, po uprzednim rozkreceniu ich po pomiarach ( gdzie tez byly skrecane pelnym momentem ).
Teraz jeszcze zakupic uszczelniacze i lozyska skrzyni i bede mogl powoli skladac silnik, zaczynajac od instalacji olejowej laczacej silnik ze zbiornikiem oleju.
Plastelina, na zdjęciach widać kawałek miarki. "Na czuja" korby tez się dobrze kręcą, nie za luźno i nie za ciasno.
Rurki zawsze robiły problemy więc postanowiłem zacząć od nich. Same kartery z wałem chcę włożyć w ramę już z podpiętym zestawem rurek zasilających i od razu przyłączyć filtr i zbiornik oleju. Poprzednio np. tylny błotnik i wahacz przeszkadzały, teraz ich nie będzie. Ale to wszystko jeszcze nie stanie się tak zaraz, bo zakup łożysk i uszczelniaczy może potrwać.
Włożenie tego koła okazało się ciężką pracą z powodu trochę za szerokiej przedniej opony i bardzo ciasnego pasowania tarczy hamulca przedniego do mocowania w przedniej goleni, w poprzedniej BSA musiałem nadspawywać to mocowanie żeby było sztywne i nie klekotało. Poprawiło to natychmiast działanie tego hamulca o 30%. Do łączników hamulca zastosowałem teraz R-clips zamiast zawleczek nauczony doświadczeniem z mojego Triumpha. Silnik wreszcie trafił na stół skladaniowy, dostanie jeszcze gesty olej montażowy na wrażliwe części i można go kleić i skręcać. Potem na stole sprawdzimy działanie pompy oleju i napełnimy filtr odśrodkowy w wale korbowym.
A tutaj mocowanie filtra oleju z przymiarkami przewodów do zbiornika i silnika, oraz elementy układu zapłonowego firmy Boyer, który dobrze działał w poprzedniej BSA.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach