Wysłany: Czw 22 Mar, 2007 ,,Przebijanie" sie Iżami
Jak to jest z przebijaniem sie Iżami w korkach w ruchu miejskim między puszkami? Czy warto sie wciskac, czy z powodu szrokiej kiery dac sobie spokój??
[mcfrag] Jak? tak samo jaki innymi motorami. Post z cyklu - "jak się pompuje koła w iżu". Przeniosłem na właściwe miejsce. A prywatnie nie wróże jakiejś zażartej dyskusji...
przebija sie normalni, całkiem przyjemnie. Jedyne mankamenty to słabe heble - jak sie rozpędzam w korasie to często musze ratować się butami
No i brak stopu - ale wszystko zgobne z przepisami. Ogóleni, jedyny dyskomfort w mieście to brak kierunków - ale na japońcu tez nie używam, więc wychodzi na to samo
Ja raz miałem wypadek na rowerze, wpadłem w d...e fordowi bo miałem niewyregulowane hamulce , skutkiem finansowym wypadku była utrata całych pieniedzy i powrót na rowerze z Łodzi do Kielc, po drodze miałem drugi wypadek ale tylko troche z mojej winy.Zaliczyłem czołówke z małym fiatkiem ,ale to juz nie wazne. Jednak przeczytawszy o perspektywie hamowania ćwierćtonowego zestawu butami, chyba raczej będę wolał stać grzecznie w korku.
Kiedyś (chyba w 1998) jechałem z Moto Bazaru w Łodzi w piątek koło siedemnastej. Akurat wtedy startował z Łodzi Wyścig Pokoju. Korki były na całej Alei Włókniarzy i jeszcze przez Rondo Lotników aż do Rzgowskiej. Pamiętam, że zahaczyłem lusterkiem o lusterko jakiemuś Matizowi później przebijałem się prawą stroną między tirami a chodnikiem podpierając się prawą nogą o krawężnik.
Generalnie staram się korki omijać bo po co ma komuś blachy odrapać. Ale akurat na hamulce w moim Iżu to nie narzekam - kwestia jakości bębna, okładzin i odpowiedniego podciągnięcia linek.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach