Pozostało jedno pytanie, które muszę zadać: to w końcu co jest lepsze - Junak czy Emka?
Własnie się nad tym zastanawiam
Chyba znalazłem odpowiedź:
Co do zwierzeń na temat jazdy Junakiem to jego paf, paf, paf podniecało mnie jak miałem 18 lat, a było to dość dawno. Junak był spełnieniem marzeń, ale jak po nim siedłem na Dniepra to rozpoczęła się epoka rozczarowań. Junaki mam zawsze zrobione na 100% więc nie będę narzekał na ładowanie czy zapłon bo to zawsze działało. Denerwowała mnie jego mała moc i kłopoty z wyprzedzaniem na trasie oraz wygląd większej wski. Przejechanie 150 km w jedną stronę było wyzwaniem aby nie zasnąć w siodle z nudów. Dodatkowo to tylko Junak, których jest w polsce nasadzone jak psich kup.
Jak po kilku latach kupiłem emke i bez remontu śmigałem nią po mojej okolicy, doceniłem moc dolniaka i harakter motocykla. Ponadto emka prezentuje się przy junaku naprawdę rasowo
Po emce tak polubiłem dolniaki że teraz myślę tylko o drugiej i wla.
Mam dalej junaka, ale dałem go ojcu który czasm jedzie nim rano na zakupy.
Da się zmierzyć moc, pojemność, ilość ogniw łańcucha, średnicę korka paliwa, opony itd. Tylko co z tego wynika w kontekście traktowania motocykli jako hobby? Emka jako zabawka jest lepsza od Junaka - bo szybsza i mocniejsza, tak?
A no właśnie! Porównania można przeprowadzać, ale zawsze podstawowym kryterium będzie "co MNIE się bardziej podoba". Jeśli kryterium miałoby być czym się lepiej jeździ, to z takim porównaniem trzeba by uciekać jak najdalej od zabytków. Wiadomo że dawne rozwiązania techniczne, nie mają szans w konfrontacji z współczesnymi maszynami, które to są mocniejsze,szybsze, ergonomiczne i nawinąć kilometry jest dużo łatwiej
Jeśli kryterium miałoby być czym się lepiej jeździ, to z takim porównaniem trzeba by uciekać jak najdalej od zabytków
Nie jest tak do końca - można przecież porównywać pojazdy podobnej klasy produkowane w tym samym czasie. Wtedy właśnie parametry techniczne mają podstawowe znaczenie. Tak było dawniej i jest do tej pory. To raczej normalne.
Ja nigdy, nikomu motocykla nie wciskałem, sam kocham Jeża nie za moc lecz za wygląd (jestem wzrokowcem), a ten jest rzeczą gustu (z moją dziewczyną umówiłem się, bo mi się podobała, a nie dla tego, że miała dobry wynik na setkę). Jak pierwszy raz go widziałem, był dla mnie motocyklem ciężkim sam miałem około 56kg,
ale 19calowe koła, "sercowe"siedzenia, ręczna zmiana biegów i sylwetka z niskim środkiem ciężkości mnie rozwalała. Ten motocykl ma u mnie dożywocie, ale nie będę się upierał, że to jedyny motocykl, jaki będę posiadał bo jest najlepszy.
Ps. Widziałem fotkę z rozpoczęcia sezonu, jak zobaczyłem siebie i moją dumną minę,
to zrozumiałem, że dać mi to może tylko Iż.
Jakbyś jechał na własnoręcznie zrobionym NSU, miałbyś tak samo dumną minę. Większość z nas ma Iża albo przez przypadek, albo z braku funduszy na "prawdziwy" przedowjenny motocykl. Ja mam 56, bo tylko ten był na giełdzie, kogośtam urzekła linia motocykla z lat trzydziestych i trzeba było kupić 49 z drugiej połowy lat pięćdziesiątych, bo Sokół, BMW albo NSU były poza zasięgiem. Inni znowu ładują wózki boczne do 49 i malują na matowy khaki, bo boją się wpakować w koszty z bokserem.
Michał, trochę przesadzasz. Możliwe że niektórzy kierowali się takimi powodami lecz są też miłośnicy marki, coś ich przyciągnęło do tego motocykla. Co? Nie wiadomo. Ale są zadowoleni, lubią na niego patrzeć, jeździć, naprawiać.
Ja też jestem zadowolony, że mam mojego 56. W końcu przejeździłem nim już 19 lat i mam zamiar jeszcze trochę. A że mam go przypadkiem, no to co? Wszystko jest dziełem przypadku. Można powiedzieć, że traktuję go jak psa (a psy traktuję dobrze). Ale tak samo dobrze traktowałbym każdy inny stary motocykl, który kupiłbym w tę niedzielną giełdę.
Mogę się założyć, że 90% a może i więcej "użytkowników i sympatyków motocykli Iż" w momencie podejmowania decyzji o zakupie Iża (obojętnie którego modelu) wybrałoby inny motocykl, który również będzie wyglądał jak weteran sprzed wojny, gdyby kosztował mniej i gdyby tańszy był jego remont. Owszem, później go pokochali albo tylko się przyzwyczaili a ci, którym nie podszedł, bo jednak nie wyszło tak tanio, sprzedali.
Podstawową zaletą takiego na przykład Iża 49 jest cena zakupu - zawsze był tani ale "trzyma klimat", bo ma wygląd kojarzący się z motocyklami przedwojennymi - czyli prawie klasyk. Teraz jest droższy, ale i tak można go kupić za dużo mniej niż połowę ceny autentycznego motocykla przedwojennego, który "klimat trzyma jeszcze lepiej", ale niewielu na niego stać.
To samo można odnieść do AWO Turista (który wygląda prawie jak BMW R-23), K-750 i innych bokserów (prawie jak M-72), a nawet do samego M-72, zwłaszcza tych późnych (prawie jak R-71).
Zgadzam się jednak z twierdzeniem "przedpiszców", że przy zakupie weterana osiągi nie mają dla kupującego żadnego znaczenia. Liczy się wygląd i "klimat".
A teraz z grubej rury: Iż 56 o tyle ma przewagę zarówno nad wcześniejszymi ale i późniejszymi Iżami, że ma styl taki sam jak średniej klasy zachodnie motocykle z połowy lat pięćdziesiątych - opóźnienie stylistyki to góra 3-4 lata, ale już nie 15-20!
Widzę że wszyscy mają problemy z tym co lepsze, a ja wam powiem co
Ale jak byś miał oryginalne Ducati ( TRX miał być odpowiedzią japońców na Ducati ) to by było jeszcze lepiej
Podobnie = lepiej mieć oryginalny motocykl z lat 30-tych niż motocykl z lat 50-tych wyglądający jak motor z lat 30-tych
BartekG, Wiem ale jest to jedyny rzędowy silnik który ma charakterystykę v-twina i to mnie urzekło! Z wyglądu taki sobie ( bez orgazmu ) ale po modyfikacjach będzie lepiej.
Podobnie = lepiej mieć oryginalny motocykl z lat 30-tych niż motocykl z lat 50-tych wyglądający jak motor z lat 30-tych
I tu jest moim daniem istota problemu: dlaczego lepiej? Tego właśnie nie jestem w stanie pojąć.
Nie mam najmniejszych wątpliwości, że w przeliczeniu a pieniądze jest tak, że im coś jest starsze, rzadsze itd, tym droższe i bardziej pożądane. Tylko czy przez to lepsze? Ja tam w żadnym razie nie czuje się jakimś wielkim kolekcjonerem, motocykli nie postrzegam absolutnie jako lokatę, inwestycję czy inną formę wyścigu szczurów. I dlatego właśnie irytują mnie takie autorytarne sądy i mówienie, co jest dla mnie lepsze.
Nie mam nic przeciwko temu, żeby każdy sobie wartościował po swojemu - to jego święte prawo i nic mi do tego. Będę jednak protestował przeciwko narzucaniu swojego zdania innym w tej kwestii, zwłaszcza w forumowych dyskusjach. Nie tędy droga.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach