Ja tez jezdziłem. Jezdziłem bo mi koło w izo poszło z tyłu, dobrze ze pod garazem, poszły szprychy jak złoto, moze dlatego ze juz bylo osłabione za dalo sie wyczuc jak dupa lata.
Teraz tylko zrobie koło i mozna jezdzic, sniegu nie ma, wystarczy sie tlko ubrac ciepło i jazda.
Ja jeździłem motocyklem w pierwszy dzień świąt. W Warszawie była piękna słoneczna pogoda. Ogólnie było mi ciepło bo mam kompletne ciuchy motocyklowe ale mimo grubych skórzanych rękawic po 40Km palców nie miałem No moze gdybym się turlał weteranem to wiecej bym wytrzymał.
Ja w zime 2004/5 jezdziłem jawką mustangiem co wekend po panne na drugi koniec miasta przez centrum, 8 km w jedna stronę i spowrotem. Niezaleznie od pogody, nawet w najgorszy snieg , błoto posniegowe po kolana na ulicach, w śnieżycę zakładałem gogle. Wtedy najbardziej myslałem o handbarach i owiewkach na wszysko co mozna ,,owiać" owiewką Praktyka wykazała że najgożej jest jak jest snieg na ulicach, suche ulice nawet w duży mróz to spoko jazda. Tylko raz sie wywaliłem i to w banalny sposób na osiedlowej uliczce jak dojezdzałem do skrzyżowania , za mocno dałem po przednim hamulcu.
Ja jeździłem w sobotę i w wigilię. Ale krótko (do lasu i z powrotem a las mam blisko). Najgorzej że mam portki z Tarboru a kurtkę Akito i one nie są kompatybilne (nie da się portek przypiąć do kurtki i mi w nery wieje).
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach