Wysłany: Pon 21 Mar, 2011 Niedzielny oblot Czarno-Niebieskich
Pogody przez cały tydzień nie było. Cień szansy na jazdę rzucała niedziela, która po sobotnich ustaleniach została przełożona na następny tydzień.
Stało się inaczej. Wpadające niedzielne promienie słońca spowodowały poruszenie. Była godzina 9:30 jak nie wytrzymałem i wykręciłem numer. Po krótkich ustaleniach skład tej wycieczki, tj. Frag i ja, był zwarty i gotowy do drogi.
Umówiliśmy się mniej więcej pośrodku (2) miedzy Świdnicą a Brzegiem Dolnym. Oczywiście nie w linii prostej Zgodnie z planem spotkanie nastąpiło po około 40km. Zawróciliśmy do pierwszej lepszej wioski ze sklepem w celu dogadania co dalej.
Narodził się pomysł by odwiedzić i kopniakiem w tyłek zmobilizować Tybusza do działań ze swoim atramentowcem. Ten jednak miał szczęście bo w chwili rozmowy telefonicznej wjeżdżał wyciągiem na Śnieżkę.
Jednym słowem udało się mu uratować tyłek. My natomiast rzuciliśmy się na zachód. Na zamek Grodziec (5), który posiada dość ciekawą lokalizację.
Pogoda była jak żyleta, jednak zimno było odczuwalne. Szczególnie w dłonie i stopy. Twarz podobnie, skurczyła się od chłodu tak bardzo, że strach było się odezwać z obawy o jej pęknięcie
Utrzymując stała prędkość dotarliśmy do celu. Na dziedzińcu czekało na nas ognisko, które Frag musiał trochę popieścić turystyczna mapą, by wydało z siebie więcej ciepła.
Gdy ognisko rokowało na dalszy rozwój temperatury, my rozgrzaliśmy się od wewnątrz czarnym napojem. Debatując na przeróżne tematy.
Po skutecznym zregenerowaniu gospodarki termalnej organizmu wsiedliśmy na motocykle i pojechaliśmy w drogę powrotną. Przyznam szczerze, ze ja wcale nie miałem na to ochoty. Marzeniem było by zasnąć i obudzić się już w domu.
Okazało się, że nie jest tak źle, a sama frajda z jazdy przez temperaturę nie spadła. Sturlaliśmy się na luzie na poziom zero i strzeliliśmy pamiątkową fotkę.
Dalej była już jazda i pożegnalny żółwik na stacji CPN w Jaworze (3). W sumie każdy z nas był zdziwiony i zarazem szczęśliwy, ze tak owocnie wystartowaliśmy z sezonem.
Nooo... Gaca, opisałeś tę wycieczkę tak, że pozostało mi jedynie wkleić kilka fotek.
Budziszów Wielki. "Halooo, Tybusz? Co robisz, maliniaku?"
Grodziec. Próba odzyskania czucia w palcach. Jaki ten cylinder przyjemnie ciepły!
Teraz już wiadomo, po co wozi się mapę - czymś przecież trzeba rozdmuchać dogasające ognisko. Przydała się - krążenie w kończynach dolnych wróciło po kilku minutach rozmrażania
Na dziedzińcu, który zazwyczaj tętni życiem, dziś pusto i spokojnie. To rzadki widok.
Trochę jeszcze mało zieleni, ale kto by tam marudził
Jawor. Ta stacja paliw została naszym oficjalnym punktem kontaktowym. Już wiem, że nie raz ją Wam zaprezentujemy w tym dziale.
Fajne są takie wycieczki bez planu. Miało być szybkie spotkanie w połowie drogi, wyszło grubo ponad 200km. Zimno trochę dało nam w kość, ale wszystko jest do przeżycia. Przyszły weekend również ma być chłodny.
Fajna wyprawa na spontana. Gaca co to za kufry masz u siebie?
Rowerowe. Kupione w jakimś supermarkecie. Sprawdziły się one w dalekich wojażach.
agrupa napisał/a:
Ogólnie spoko, tyle że gdybyś Gaco kupił sobie byle spodnie, but i kapotkę motocyklową nie marzłbyś prawie w ogóle
Na co dzień nie mam w czym chodzić a na motor będę kupował A poważnie to akcja wyszła na tyle spontanicznie a ja zapominałem z Wrocławia zabrać coś cieplejszego i improwizowałem, łącznie z damskimi okularami przeciwsłonecznymi
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach