Po 14 miesiącach prób podchodów wreszcie się udało. Sam do końca nie wiedziałem co u pewnego dziadiusia stoi w szopie. Z relacji sąsiadów miała być to SHL M04. Pan Zdzisław nie chciał zdradzić rąbka tajemnicy co dokładnie tam trzyma. mówił tylko, że jest to SHL z 52 roku. Wczoraj po tak długim czasie wreszcie się udało dobić targu. Po odgruzowaniu w szopie moje oczy ujrzały ten piękny widok:
Po dokładnej inspekcji moto okazało się ,że jest to prawdopodobnie M05, lecz z tabliczki znamionowej wychodzi co innego. Po oględzinach przodu widać ,że jest to cały komplet, śruby mocujące są w takim samym stanie jak reszta. Proszę was o oględziny tego sprzęcika czy rzeczywiście jest to SHL M05. Wszystkie uwagi i spostrzeżenia mile widziane. Po przeszukaniu netu wydaje mi się, że to jest M05 tylko co tu robi ta tabliczka od 04?
Proszę was o oględziny tego sprzęcika czy rzeczywiście jest to SHL M05. Wszystkie uwagi i spostrzeżenia mile widziane. Po przeszukaniu netu wydaje mi się ,że to jest M05 tylko co tu robi ta tabliczka od 04.
Tabliczka znamionowa jest w porządku. W tym roku fabryka WFM pozbywała się zapasów szyldzików pozostałych po nieprodukowanym już modelu M04 a typ motocykla "aktualizowała" na nich przy pomocy numeratora.
Gratuluję - jak w Totku, trafiłeś piątkę! Motocykl zachowany takim stanie (w komplecie i oryginalnym malowaniu) to dziś coraz rzadsze znalezisko.
Jedyna rzecz, która mi nie pasuje to lewa pokrywa silnika - prawdopodobnie wymieniona dawno temu wskutek uszkodzenia oryginalnej. Inne (nieliczne) braki łatwo uzupełnisz.
Dzięki fragu za wyczerpującą podpowiedź. Tylko teraz mi się nasuwa jedno pytanie czy zostawić ją w takim stanie jak jest i cieszyć się jazdą czy poddać ją gruntownej odbudowie. Na zdjęciach tego nie widać ale rama w większej części ma już duże ubytki lakieru i rdzy( jest jakiś preparat którym można zabezpieczyć dalej postępującą korozję, bez oczywiście tracenia uroku starego motocykla).
Ja także byłbym za pozostawieniem motocykla w oryginalnym stanie. Remont nadwozia możesz zrobić w każdej chwili ale po nim powrotu do oryginalnego lakieru nie ma. Na razie skup się więc jedynie na doprowadzeniu maszyny do stanu pełnej sprawności techniczno-ruchowej i tyle.
Sugerowałbym Ci natarcie nadwozia smarem stałym (towot) i wytarcie go suchą szmatą. Wydobędziesz w ten sposób trochę głębi ze sfatygowanego lakieru, jednocześnie zabezpieczając miejsca skorodowane przed dalszym postępem procesu utleniania. Wiem, że to nie jest stuprocentowe zabezpieczenie, ale taki zabieg powtarzany regularnie (raz na miesiąc-dwa) zatrzyma obecny stan i pozwoli cieszyć się autentycznym sprzętem z dawnych lat.
Tak więc zrobię jak radzisz. Z tego co w niej muszę wymienić to tylko łańcuch, iskra jest. Motorek stał 10 lat nie odpalany tłok z wałem chodzi biegi jak i sprzęgło działają. Dzisiaj będę próbował ją ożywić. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Fajny prawdziwek. Grzech go ruszać (poza doprowadzeniem mechanicznym). W zasadzie brakuje ci tylko (nie licząc uszkodzonych elementów) tego dekla, blaszki blokującej pozycję pedału hamulca, tłumika, podnóżków oraz "gruszki" nakładanej na nakrętkę kolumny kierowniczej, służącej jako sygnał dźwiękowy.
Sądzę również, że z zarejestrowaniem nie będzie problemów.
Mcfrag miałeś rację co do tabliczki znamionowej. Po głębszym przyjrzeniu jej się na 4 jest wybita numeratorem 5. Tylko słabo się odbiła. Więc motocykl to w 100% SHL M05
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach