Ostatniej niedzieli w mglisty poranek skoro świt ruszyliśmy na wschód. Tam musi być cywilizacja!
Celem był Hel. Po dotarciu na miejsce zostaliśmy zaproszeni na wystawne śniadanie, dla nas było to już drugie, a dla naszych kompanów wczesnoporanna przekąska.
Nie przeczuwałem w tym geście podstępu, bo raczej go nie było a raczej chodziło o zdobycie sił, bo po powrocie na kemping Mycha położył Iża na stole operacyjnym.
I zaczął wyliczać co nie działa
Po pierwsze coś tam w skrzyni.
Po drugie coś tam w prądach.
I tak kilkanaście pozycji jakby odczytywał checklistę przed startem Jambo, aż Radar miał już dość i nie pomogły nawet modły aby go zmusić do zakasania rękawów.
Żal mi się człowieka zrobiło, to i popchałem łapki swe, a gdzie łapek 6 ...
W trymiga rozbebeszyliśmy gearbox Myszowatego i pokazaliśmy mu jedną z przyczyn jego kłopotów.
Drugim przyczynkiem był trefny towar jakim handluje jeden z forumowiczów, miałem zamiar już po niego jechać. Oj pogadamy sobie przy wodzie mineralnej
Jak już wszystko Myszowatemu pokazaliśmy, to postanowiliśmy nauczyć go dystansowania skrzyni biegów, a co była okazja
Jak oni to wkładali???
Przegląd prądów to już był pikuś, tylko ten pył grafitowy ze szczotek strasznie brudzi.
Przy okazji można zaimpregnować smarem z łańcucha motocyklową kapotę.
I na koniec pozostaje pytanie dojedzie, or not dojedzie
Ale okazało się, że udało się wszystkie problemy zażegnać i z małymi przygodami pojechaliśmy na objazd Trójmiasta wzgórzami morenowymi. Radar też miał swoje chwile słabości.
A praktycznie na do widzenia Iż Myszowatego dostał jeszcze strzała z defibrylatora i na takim angielskim kopie doleciał do Olsztyna.
Dzień poza nawiniętymi kilometrami obfitował w kwintesencję motocyklizmu w doborowym towarzystwie, więc nawet nie zauważyłem że powrót do domu odbył się prawie po ciemku.
Dzięki chłopaki za wrażenia i widzimy się na PIKNIKU
Super relacja!!! Miło się czyta jak zawsze. A ile będzie fajnych wspomnień Nurtuje mnie tylko jedna sprawa Marek gdzie podziała się twoja kita? Pesel cie dopadł i chcesz być poważnym i dystyngowanym gentelmanem Normalnie niepoznał bym cie teraz chyba hahahah Dobra wiem nagrabiłem sobie teraz ale będzie wymówka jak bym nie dojechał na piknik , że to ze strachu hahahahah
ps. Pole w samym helu?
_________________ IFA BK350 1956 x 2,DKW LUXUS 200 SPEZIAL 1930, DKW SB200 1936,DKW SB200 1937,HD softail haritage EVO i trochę części do dkw SB250
Obiecuję bardziej obiektywną recenzję tego wyjazdu stworzyć. Niemniej jednak Markowi dziękuję za przybliżenie realiów, jakie nas spotkały na samym cyplu (cycku) Polski. Grubo było... tyle powiem!
PS. Podpowiem tylko, że zrobiliśmy łącznie ok 600km. I cały ten dystans zrobiłem bez drugiego biegu!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach